poniedziałek, 7 lipca 2008

Oświeceni Arabowie - poprawiania historii ciąg dalszy.

Totalitarna władza mająca na celu remodelowanie społeczeństwa od podstaw siłą rzeczy musi się zajmować poprawianiem nauki. W przypadku przyrodoznawstwa jest to zadanie stosunkowo ciężkie, choć mimo wszystko wykonalne. Świadczy o tym dobitnie casus globalnego ocieplenia, zakazu używania freonów czy ukazywanie normalności homoseksualizmu. Natomiast nauki społeczne i humanistyczne (na Zachodzie nazywa się to arts) są jeszcze lepszym polem do działania dla wszelkich propagandzistów chcących dokonać machinacji. Wynika to po prostu z ich natury, ponieważ opierają się w dużej mierze na interpretacji; a to jest już bardzo dużo, jeżeli chce się pewne rzeczy poprawić tak, aby zleceniodawca był zachwycony. Dochodzimy tutaj do pewnego punktu. A mianowicie lepienie nowego człowieka nie może się odbyć bez pisania de novo jego przeszłości...

Historię próbowało poprawiać już wielu. W nazistowskich Niemczech część historyków i archeologów służalczych w stosunku do tego reżimu szukała dowodów na istnienie w dalekiej przeszłości jednego wielkiego aryjskiego państwa obejmującego znaczne połacie Eurazji, które to miało być odpowiedzialne za rozwój wszystkich cywilizacji kiedykolwiek istniejących, zaczynając na prekolumbijskich, a kończąc na staroegipskiej. Wszędzie też mówione jest, jaki to Pinochet był straszny, a zapomina się przy okazji, że zgładził głównie morderców i złodziei, którym taki koniec się po prostu należał. Nie mówi się, że Salomon Morel odpowiada za śmierć większej ludzi niż El Presidente. W identycznym świetle jak Pinochet stawiany jest Franco - jakoś nie mówi się, że bez niego kontynent mógł ulec sowietyzacji. Ale za to wyłaniają się kolejni wielcy humaniści. Che Guevarra - z mordercy, gwałciciela, pedofila i zwykłego kryminalisty staje się bojownikiem o wolność. Włodzimierz Lenin odpowiedzialny za rozpętanie całego bolszewickiego piekła też ukazywany jako wybitny, światły intelektualista. Nie zapomina się również o Józefie Wissarionowiczu. Okazuje się, że lubił czytać Dostojewskiego, był miłośnikiem kina, a to, że stał się tyranem, to dlatego, że ojciec bił go w dzieciństwie. W magiczny sposób zmniejsza się też ilość ludzi, do których śmierci się przyczynił. Ale to jest jeszcze nic.

Od dłuższego czasu pokazuje się nam, że w średniowieczu to Arabowie byli tymi oświeconymi, którzy stali od nas o kilka poziomów wyżej. My w tym czasie byliśmy ciemni jak ziemia, toczyliśmy wojny, nie rozwijaliśmy żadnej nauki, a do tego nasze fanatyczne chrześcijaństwo. Arabowie wtedy mieli oświecony islam, który jakimś dziwnym trafem w XV wieku kompletnie zdegenerował. Tłumaczy się to tym, że główny wpływ na islam zdobyły wtedy nurty skrajne, jak chociażby wahabityzm i to one doprowadziły do chorobliwego zastoju. Mówi się, że dopiero wówczas cywilizacja Zachodu była w stanie ruszyć na podbój świata.

To jest kolejny politycznie poprawny mit, jaki się nam wciska. Dodatkowo zgodny z zaleceniami o multi-kulti. Pokazuje, że islam jest całkiem dobry, a przynajmniej taki był, natomiast chrześcijaństwo prowadzi do degeneracji i braku jakiegokolwiek rozwoju naukowo-technicznego. Czego tu się można zatem doszukać? Mimo wszystko mamy ukryty tutaj atak na chrześcijaństwo, a przede wszystkim na rzymski katolicyzm. A dlaczego to jest mit? Islam zawsze był taki jak jest dzisiaj. Nic się nigdy nie zmieniło. Brak podmiotowości jednostki i stawianie na masę ludzką tak mocno podkreślane w islamie do jakiegokolwiek postępu przyczyniać się przecież nie może. Tak więc to całe gadanie o islamie oświeconym nadaje się jedynie na śmietnik.

Weźmy chociażby podstawowe fakty historyczne. Dlaczego kalifat arabski rozciągał się między Atlantykiem a Chinami? Po pierwsze kraje, które ucierpiały na podbojach arabskich miały w tym czasie znaczne kłopoty wewnętrzne. Przecież w Bizancjum mieszkańcy Syrii i Afryki Północnej musieli płacić chorobliwie wysokie podatki. Zostało to wyniesione jeszcze z Imperium Rzymskiego przed podziałem, ponieważ w okresie Dioklecjana doszło do znacznych zmian w prawie dotyczącym obciążeń fiskalnych. Opodatkowana została wszelka własność oraz usługi. Mieszkańcy Bizancjum mieli zatem tego po prostu dosyć i woleli zmienić państwo. Persja Sasanidów wówczas miała kłopoty wewnętrzne, ponieważ doszło w niej do wojny domowej. Podobnie rzecz miała się z państwem Wizygotów na terenie obecnej Hiszpanii. Gdyby Cesarstwo Bizantyńskie miało normalny system taksów, a Wizygoci czy Persowie nie byliby wciągnięci w konflikty wewnętrzne, to Arabowie by się nie ruszyli na centymetr z Półwyspu Arabskiego. Wziąć jeszcze trzeba pod uwagę, że w epoce przedmuzułmańskiej mieli oni wielkie kłopoty z poszczególnymi władcami Etiopii (wówczas państwa Aksum), którym czasowo zdarzało się opanować część obecnego Jemenu. Reasumując, powstanie kalifatu o tak wielkiej powierzchni było jedynie dziełem bardzo szczęśliwego zbiegu okoliczności.

Mówi się też dużo, że Arabowie górowali nam mieszkańcami ówczesnej Europy pod każdym względem. Wykonajmy tutaj taki eksperyment myślowy. Jeżeli jeden przeciwnik miałby dwupłatowce wyposażone w karabiny maszynowe, a drugi średniowiecznych rycerzy, to który powinien wygrać. Oczywiście, że pierwszy. To w takim razie, dlaczego ci oświeceni Arabowie nie podbili całej Europy? Co więcej, majordom Karol Młot zatrzymał ich ekspansję pod Poutiers w 712 roku. Kilkadziesiąt lat po tym zwycięstwie Karol Wielki wyparł ich z Pirenejów oraz części współczesnej Katalonii. No i gdzie tu ta wielka przewaga techniczna, militarna i intelektualna? Gdzież się ona schowała, jeżeli ciemny, zacofany, głupi i brudny mieszkaniec ówczesnej Europy był w stanie wyrzucić ze swojego terytorium wielce oświeconego Araba? Jak to jest po prostu? Widać już na tym przykładzie, że ten politycznie poprawny mit genialnego Araba i odurnionego przez chrześcijaństwo Europejczyka kompletnie nie trzyma się kupy.

Wiele też mówi się o tym, że Arabowie wpłynęli pozytywnie na rozwój nauki i techniki. Czy na pewno? Przecież cyfry nazywane arabskimi są tak naprawdę hinduskie i to z VII wieku. Papier to wynalazek chiński, a destylację alkoholową prawdopodobnie przeprowadzali już wcześniej Persowie i inne ludy zamieszkujące tamte ziemie. Odnośnie nauki i techniki arabskiej, należy się w tym momencie dłuższy wstęp. Jak wiemy Aleksander Wielki opanował znaczne ziemie Bliskiego Wschodu, w tym również Baktrię. Po najeździe Partów na Seleucydów, powstało na jej terenie państwo greko-baktryjskie, które rozszerzyło szybko swoje ziemie. Zniszczył je najazd Saków w 130 r. p.n.e. Ostały się jednak resztki w zachodnich Indiach, które przetrwały do pierwszego wieku naszej ery, po czym zostały opanowane przez państwo Kuszanów. To w III w. popadło w zależność od Persji Sasanidów i w krótkim czasie upadło. Widać, że ta hellenistyczna tradycja wędrowała pomiędzy poszczególnymi kulturami obszarów Azji Środkowej. Persowie odziedziczyli wiele osiągnięć naukowo-technicznych właśnie za ich pośrednictwem. A Arabowie nawet tego nie poczynili! Do budowy dróg, zamków, obiektów militarnych wykorzystywani byli perscy inżynierowie. Tak powstała między innymi słynna Alhambra. Arabowie najzwyczajniej w świecie nie byli w stanie tego zrobić. A my w tej rzekomo zapyziałej Europie w tym czasie wznoszono wielkie fortyfikacje, a w niedługim czasie zaczęto budować gotyckie katedry. I to wszystko samodzielnie. My nie potrzebowaliśmy zatrudniać nikogo, aby za nas zaprojektował i wybudował. A ci genialni rzekomo Arabowie musieli mieć do postawienia jakiejkolwiej fortyfikacji całego sztabu perskich najemników...

Widać, gdzie się nadają te politycznie poprawnie mity mające ukryty cel gloryfikację społeczeństwa multikulturalnego oraz atak na chrześcijaństwo. To kolejny sprzeczny z historyczną wiedzą wykwit propagandy, który - jeżeli ma się krytyczne podejście - zdemaskować trudno nie jest. Ale niestety, wielu ludzi jest tegoż pozbawiona i dlatego dają się sobą wodzić jak marionetkami.

8 komentarzy:

Jaku pisze...

Mi z kolei nie podoba się mit teokracji w Europie - nawet przed reformacja w Kościele były co najmniej dwa nurty patrzenia na wiarę - Tomasz z Akwinu i Augustyn mieli diametralnie różne zapatrywania na podstawowe założenia wiary chrześcijańskiej.

Z Arabów, którzy aż do XXI wieku potrafili nawoływać do zabijania za wiarę, robi się ofiary krucjat i chrześcijańskiego ekstremizmu. Typowo lewackie odwracanie kota ogonem dla osiągnięcia własnych celów.

Pozdrawiam.

Kirker pisze...

Najlepsze, że w XII w., w którym doszło do większej części krucjat, to Arabowie nam zagrażali, a nie my im. Wyprawy krzyżowe - podobnie jak rekonkwista - były formą obrony przed islamskim ekspansjonizmem.

A teokracja? Przecież to mit. Europa w przeciwieństwie do Tybetu teokratyczna nigdy nie była. U nas była zdecydowanie inna konstrukcja społeczeństwa. Zdecydowanie teokratyczne to było tylko Państwo Kościelne. Jakoś kiedyś Kościół miał znaczne włości i prowadził działalność gospodarczą, no i nikt się do tego nie przywalał. A dzisiaj jęczą, że prałat Jankowski chce jakieś tanie wino produkować.

Poza tym w tym swoim antyreligijnym zaślepieniu, lewacy nie widzą, że taka Szwecja, ten ich raj socjalistyczny, to państwo wyznaniowe, gdzie biskup kościoła protestanckiego jest traktowany jako państwowy urzędnik... Zakładając, że ateizm też jest formą religii, co prawda zdegenerowaną, ale jednak, to nawet laicką i zsekularyzowaną Francję należy uznać za państwo wyznaniowe.

pozdrawiam

Jaku pisze...

Lewacy nie widzą wielu rzeczy - inaczej nie mogliby wierzyć w te wszystkie lewackie bzdety.

Przeszkadzają im księża sprzedający wino a nie mają nic przeciwko byłym komunistom w pierwszej dziesiątce najbogatszych Polaków - czysta hipokryzja.

Wystarczy porównać sytuacje jednostki w krajach Europy Zachodniej i w państwach arabskich. U nich gejów palą na stosie, u nas mogą oni swobodnie tańcować z gołymi dupami na grobie nieznanego żołnierza w Krakowie i jeszcze stają się dzięki temu sławni - widać różnicę w traktowaniu swych obywateli przez państwo.

Kirker pisze...

Po mojemu to lewacy chodzą na sznurku sił, które ich wykorzystują, a potem to w razie czego wyrzuceni zostaną na śmietnik.

Odnośnie radykalnego islamizmu, w sumie on się od komunizmu nie różni praktycznie niczym. Identyczne podejście do gospodarki. Wystarczy popatrzeć, na to co robili u siebie Nasser czy Sukarno, identyczne w stosunku do komunizmu. W islamie zresztą jednostka znaczy tyle co w siermiężnym socjalizmie.

A propos pedałów. Ja bym się na te parady nie zgadzał. I nic dziwnego, że NOP-owcy ich leją. Jakby tak raz drugi dostali od gliniarzy i nacjonalistów to by się skończyło raz na zawsze.

pozdrawiam

Jaku pisze...

też jestem stanowczo przeciw paradom. Ale możność istnienia takiego zjawiska świadczy o otwartości naszej cywilizacji, nawet na takie orgie dewiacji.

Eurokomuna, komunizm i Islam są połączone - każdy z tych systemów ma cechy totalitarne.

Kirker pisze...

z tego powodu islam nic nie osiągnął nigdy, i był mocno wtórny wobec wszystkich cywilizacji rozwijających się obok niego. Teraz się współczesna lewica, co jest za multikulturalizmem, wysługuje rzeczonym jego oświeceniem w okresie od VII-XV w.

Czyżby dostrzegali, mimo wszystko, podobieństwa między swoimi systemami?

pozdrawiam

Jaku pisze...

myślę, że oprócz totalitarnych zapatrywań eurokratów, dużą role odgrywa tutaj także moda na inne.

Wszystko co inne jest fajne, każda rzecz która ma związek z tradycją czy przeszłością nie jest trendy.

Do tego to stawianie wszystkich kultur na równi - śmiem uznać Cywilizację Zachodu (tę prawdziwą) za najwyższą na planecie Ziemia i żaden lewak nie udowodni, że w czczeniu kokosów czy wysadzaniu się w powietrze dla Allacha tkwi jakaś bardziej rozwinięta idea. Jeśli jakaś w ogóle.

Kirker pisze...

niestety, lewactwo upodobało sobie wszystko co obce. Zapatrzone jest też w różne struktury ponadnarodowe, a fobia w stosunku do autochtonów tylko wspomaga ichniejszy internacjonalizm.

Też myślę, że cywilizacja Zachodu stoi wyżej niż inne. W końcu kto do kogo przypłynął, czy Murzyni, Arabowie, Aztekowie, Inkowie, Chińczycy do nas, czy my do nich?

pozdrawiam