środa, 9 lipca 2008

Czym jest nowy socjalistyczny świat?

Używałem tego terminu nie jeden raz, ale zapomniałem zdefiniować, co on ma konkretnie oznaczać. Dla wielu osób po prawej stronie (jak i po lewej) jego znaczenie może być różne. Raczej lewicowcy odbierają to różnie - albo jakiś narodowy syndykalizm, z korporacjami pracowniczymi i dużym socjalem, jak to postuluje chociażby NOP, albo świat całkowicie zlaicyzowany zsekularyzowany, gdzie nie ma religii, rasizmu, homofobii i wszelkich form społecznego ucisku, jakie ich zdaniem mają wynikać z tradycji. Dodam, że ten drugi jest przez nich traktowany jako raj na Ziemi. Ale jak to naprawdę będzie wyglądać. Jako konserwatysta mam zdanie zgoła odmienne.

Analizując do czego dąży współczesna lewizna, można dojść do wniosku, że ten nowy socjalistyczny świat będzie koszmarem. Po prostu to ostateczny totalitaryzm, w którym człowiek zostanie zredukowany do biologicznego elementu społecznej maszyny. ZSRR Stalina, Trzecia Rzesza Hitlera czy Chiny to będzie przy tym nic, nie wiem, czy dobrym określeniem na nazwanie tego stanu rzeczy byłoby nawet określenie pikuś. Oni nie dysponowali takimi środkami technicznymi, jakie zostały wynalezione po drugiej wojnie światowej. Nawet nie mogli marzyć o nich, to przekraczało granice wyobraźni tych ludzi.

Ale przeanalizujmy ewolucję tego obecnego systemu socjaldemokratycznego w stronę totalitaryzmu, jaki nastąpi w przyszłości. Niestety, niewiele można tutaj wskórać, aby tak się nie stało. Zacznijmy od tego, co powszechnie jest postrzegane jako dobrodziejstwo. Państwowa służba zdrowia oraz wiążące się z nią obowiązkowe ubezpieczenie. Wielu z nas powie, a to takie dobre jest, bo idzie się do szpitala i nikt z nas kasy nie ściąga. Po pierwsze mitem jest jej bezpłatność. Przecież płaci się składkę zdrowotną do NFZ. To jest państwowy monopolista, który może sobie wysokość dowolnie ustalać, jak mu się podoba. Mitem jest zatem ta bezpłatność. Ale co powoduje istnienie państwowej służby zdrowia? Pojawia się tutaj automatycznie zagadnienie, jak minimalizować koszty leczenia. Tak więc, zabrania się ludziom robienia pewnych rzeczy. Nie można jeździć bez zapiętych pasów samochodem, bo wzrosną niebezpiecznie koszty leczenia. Państwo ma również ciągoty w kierunku zabrania jedzenia ludziom potraw zawierających tłuszcze trans. Na naszym rodzimym podwórku pojawiały się również projekty, aby zakazać sprzedaży alkoholu przed godziną trzynastą. Walczy się również z nikotyną. Wszystko to wynika z istnienia państwowej służby zdrowia. Z niczego innego.

Przy okazji warto poruszyć wątek narkotyków. Dlaczego teraz tak miło socjaldemokracja patrzy na ich dekryminalizację? W tej rzeczywistości można ludzi starać się ogłupiać, oszczędzając na początku na inwigilacji. Ludzie ogłupieni przez narkotyki będą zdecydowanie mniej szkodliwi i nie będą występowali przeciwko władzy. Dadzą się też łatwiej urabiać narzędziom propagandy, będą siłą rzeczy mniej sceptyczni wobec zabiegów stworzenia nowej kultury oraz społecznej inżynierii.

Ale spójrzmy dalej. Generalnie koszty leczenia ludzi w podeszłym wieku są wysokie. Pojawiają się zatem pomysły, aby za leczenie powyżej 65 roku samemu płacić, mimo posiadania państwowego ubezpieczenia w tym zakresie. Lecz to jest jeszcze nic. Z socjalistycznego punktu widzenia najlepiej takich ludzi nie leczyć. Pojawia się tutaj zatem następne rozwiązanie, zaakceptowane póki co w Holandii, Belgii oraz kanadyjskiej prowincji Kolumbii Brytyjskiej. Jest to nic innego, tylko eutanazja. Prowadzi to do zdecydowanego obniżenia wydatków w służbie zdrowia. To jest, mimo, nie koniec. Eutanazja bowiem płynnie przechodzi w eugenikę. Przecież, jeżeli będzie można skrócić cierpienia osobom starszym cierpiącym na przykład na nowotwory z wieloma przerzutami, to teoretycznie można zacząć uśmiercać dzieci z zespołem Downa lub chociażby z zajęczą wargą, o ile wcześniej nie zostaną wyskrobane. To jedna rzecz. Druga to państwo może kalkulować przyszłe wydatki. Następnym wnioskiem jest zatem sterylizacja osobników, które przez władzę zostaną uznane za niezdatne do rozmnażania. Co się z tym wiąże. Oczywiście w części przypadków przymus aborcyjny. Przyjdą odpowiedni panowie ze smutnymi twarzami, złapią kobietę - no i w zależności od zaawansowania ciąży - będzie albo aborcja farmakologiczna albo mechaniczna. A jak mimo wszystko dziecko się urodzi, to zostanie zabite rzutem o ścianę - tak to robili na przykład Niemcy podczas drugiej wojny światowej.

Widzimy jak państwowa służba zdrowia otwiera drogę do inżynierii społecznej. Obecnie jest ona znacznie ułatwiona. Hitler czy szwedzcy socjaldemokraci w okresie do 1975 roku nie mieli jednak takich środków, jakimi obecnie się dysponuje. Oni mogli się co najwyżej opierać na jakiejś pseudoantropologii. A wyobraźmy sobie, co będzie w przyszłości. Wezwą na badanie i pobiorą krew. A następnie zwirują i poszczególne frakcje wrzucą na jakiś lab in chip. Nie tylko będą wiedzieli, jaki dany człowiek ma genom, ale również będą wiedzieli jak on ulega ekspresji. Są już obecnie mikromacierze DNA, których wyniki analizuje się z użyciem maszynowych algorytmów przeszukiwania. Prawo Moore'a oraz wykorzystanie nowych materiałów do budowy elementów półprzewodnikowych pewnie to wszystko jeszcze przyśpieszy. Dodajmy jeszcze, że do tej pory zapewne lepiej zostaną poznane zależności między układem immunologicznym a nerwowym; ekspresja genów w komórkach odpornościowych będzie mogła powiedzieć co nieco na temat stanu umysłowego i emocjonalnego danego człowieka. Na tej postawie określą, jaką dany człowiek ma potencjalną wartość i czy wolno mu pozwolić się rozmnażać. Dawny morfologiczny lombrosianizm odejdzie w przeszłość, o ile już się tak nie stało. To wnioskowanie zejdzie z poziomu anatomii do genetyki i biologii molekularnej (jak to ładnie ongiś określano protoplazmy).

Eugenika otwiera drogę do następnego szczebla zniewolenia. Państwo już przejęło po części kontrolę nad rozrodem. Teraz tylko rozszerzy sferę swojej ingerencji w celach wyhodowania rasy niewolników, którzy nawet nie będą zdawali sobie sprawy ze swego statusu. Będzie miało ku temu możliwości w postaci klonowania reprodukcyjnego i inżynierii genetycznej. Pierwsze zostało przedstawione jako wielka nowość w latach dziewięćdziesiątych w związku z owieczką Dolly. Jednak to nie jest prawda. Poza tym klonowanie reprodukcyjne może być dokonywane też przez podział zarodków. A sam nuclear transfer został wymyślony już w 1940 roku przez niemieckiego embriologa, laureata nagrody Nobla, Hansa Speemana. Tego typu eksperymenty robione były w latach sześćdziesiątych na traszkach i rybach. O ssakach zaczęto myśleć dopiero po roku 1980. W sumie, jakby się temu przyjrzeć, cały postęp w klonowaniu, wynikał z rozwoju techniki oraz lepszego zrozumienia wczesnego rozwoju ssaków. Teoretycznie można by doprowadzić do tego, że sklonowanie człowieka okazałoby się opłacalne (jeżeli znaleziono by sposób jak poradzić sobie z genetycznym imprintingiem polegającym na metylacji sekwencji oraz acetylacji histonów na przykład). A inżynieria genetyczna. Póki co najbardziej opłacalne techniki wymagają tworzenia chimerycznych zarodków i dlatego gros badań z zakresu neurobiologii czy immunologii robi się na myszach ze względu na szybki rozród tych gryzoni (chodzi tutaj o wykorzystanie osobników z wyłączonymi pewnymi genami albo wykazującymi ich nadekspresję). Można sobie wyobrazić jednak taki rozwój techniki, który umożliwi ominąć w ogóle uzyskiwanie zarodków chimerycznych. A teraz dokonajmy syntezy obydwu. Teoretycznie można uzyskać osobnika transgenicznego, a następnie go powielić za pomocą klonowania. Można by sobie wyobrazić rozród człowieka w fabrykach jak w powieści Nowy wspaniały świat Aldousa Huxleya. Chodzi tutaj o ektogenetykę, czyli możliwość przeprowadzenia całej ciąży poza organizmem matki. Wymyślił to skrajny socjalista J.B.S. Haldane i opisał w futurystycznej książce Deadalus i uważał, że to będzie wielkie dobrodziejstwo. Jak to ultralewica, w zniewoleniu i totalnej kontroli jak z Oczu Heisenberga nie widział nic zdrożnego. Posthumanizm, niestety, stać się może rzeczywistością...

Obok tego będą się rozwijały elektroniczne metody inwigilacji. Na razie w Szwecji dąży się do tego, aby dbać o to mityczne bezpieczeństwo obywateli, ale to dopiero jest marny początek tego typu praktyk. Postępować to będzie wraz z miniaturyzacją poszczególnych elementów wynikającą z jednej strony z prawa Moore'a, a z drugiej z wykorzystaniu nowych materiałów (bardziej nawet jestem przekonany o większym prawdopodobieństwie drugiego wspomnianego przypadku). W obecnych czasach, kiedy na centymetrze kwadratowym mieści się kilka miliardów tranzystorów, podsłuch nie jest żadnym problemem. To mamy na moment obecny. A wyobraźmy sobie, co będzie, jeśli tranzystor osiągnie szerokość helisy DNA? Do tego mamy postęp w budowaniu układów mikroelektromechanicznych (MEMS). One też znacznie ułatwią kontrolowanie ludności. I nie będzie to tylko lab in chip, ale cała gama szpiegowskich instrumentów. W pewnym momencie władza będzie mogła wpływać nawet na to, co myślimy. Wszczepi się po prostu odpowiedni element wewnątrz czaszki, no i mamy kompletną kontrolę człowieka. Wiemy doskonale, co się z nim dzieje i możemy go totalnie kontrolować. A on nie jest nam w stanie w żaden sposób zaszkodzić. Przestanie istnieć coś takiego jak opór wobec władzy. Hiszpański neurofizjolog Jose Delgado potrafił z użyciem znacznie bardziej prymitywnych instrumentów zapanować nad zachowaniem wielu zwierząt już w latach sześćdziesiątych. A obecnie są jeszcze większe możliwości. Teoretycznie można zapanować już nad ludźmi, ale na razie cicho decydenci o tym siedzą. I nie powinniśmy liczyć na to, że socjalistyczna władza nie skorzysta kiedyś z nich.

To jest nowy socjalistyczny świat. Oparty on zostanie o technokratyczną dyktaturę naukową, jaka zastąpi w tym momencie religię. Przecież pisał o tym kolejny lewicowy prorok obok Marksa, Keynesa i Gramsciego, znany jako Richard Dawkins. W God Delusion jasno jest zaznaczone, że tak ma się stać. Pewnie do tego będą architekci tego nowego socjalistycznego świata dążyć. Będzie to totalitarny koszmar, przy którym teokratyczny Iran jest wręcz oazą wolności. To wszystko nam zgotują ci ludzie, którzy tak głośno o niej mówią. W rzeczywistości w większości to są pachołki większych decydentów, o których istnieniu nawet nie wiedzą.

Szkoda, że również nie zostali wtajemniczeni w to, że jak ten nowy socjalistyczny świat powstanie, to oni pierwsi zostaną wyrzuceni na śmietnik.

Brak komentarzy: