piątek, 4 lipca 2008

Architekci nowego socjalistycznego świata

Podczas swojego przeszło siedmioipółmiesięcznego pobytu na Salonie24 miałem okazję wdawać się w dyskusję z przedstawicielami różnych opcji politycznych. Szczególnie zwróciła moją uwagę ta jakże postępowa współczesna lewica. Wstydzi się ona swoich korzeni, no i nic dziwnego; inaczej oszaleliby jak Lady Makbet. Zarzucali mi oni przy tej okazji, gdy im przypominam, czym tak naprawdę jest nazizm, że samozwańczo redefiniuję pojęcia. Część lewicowych blogerów zarzucała mi, że prawicę redukuję do bliżej nieokreślonego ultrakonserwatywnego libertarianizmu, a wobec tego 99.999% ludzkości, jaka żyje i kiedykolwiek żyła, była lewicowa. Natomiast to lewactwo miałem - w ich mniemaniu - traktować jako swoisty monolit. Nic bardziej mylnego. Lewica też jest na swój sposób różnorodna. Pierwsza rzecz to na ile sposobów można rzeźbić jednostkę, a przy okazji całe społeczeństwo, wmuszając w nie rzeczy dla niego nienaturalne. To jest jedna sprawa. A druga polega na tym, że wśród tej intelektualnej formacji istnieje pewna hierarchia społeczna. Może się to wydawać zwyczajnie mówiąc dziwne... a bo lewica taka zawsze egalitarna i (z wyjątkiem faszyzmu) traktuje ją jako bluźnierstwo... Po prostu, tak jak wielu ludzi nie zdaje sobie istnienia z praw biologii, chemii i fizyki, jakim podlegają, tak samo jest i w tym przypadku. Omówmy zatem, jak to się przedstawia.

Najlepiej przedstawił to dobrze znany Włodzimierz Iljicz Lenin. Wyróżnił on mianowicie w obrębie komunistów dwie klasy - uświadomionych i pożytecznych idiotów. Pierwsza, wie doskonale, po co to robi, jest przy tym do bólu cyniczna. Druga z kolei myśli, że walczy o wolność dla ciemiężonych i nie zdaje sobie sprawy, po co to wszystko robi. To wszystko można przenieść na całość lewactwa, bo stosuje się to nie tylko w stosunku do komunistów. Większość lewicowców, z którymi się rozmawia, to są właśnie pożyteczni idioci. Bezwolne kukły w czyichś rękach... Istnieje jednak stosunkowo nieliczna grupa, która jest uświadomiona i wie doskonale, po co to wszystko jest robiona. Część prawdopodobnie widzi w głoszeniu idei lewicowych jedynie sposób na robienie pieniędzy. Przecież ile to zespołów rockowych deklarowało przywiązanie do anarchosocjalizmu i trockizmu, a robiło przy tym pieniądze, o których elektorat konserwatystów w postaci klasy średniej mógł niejednokrotnie pomarzyć. Jeszcze część prawdopodobnie widzi się już w roli poganiaczy niewolników. Istnieje jednak trzecia grupa, która jest najważniejsza. Bez niej bowiem ten domek z kart budowany od epoki Oświecenia dawno zawaliłby się.

Są to architekci nowego socjalistycznego świata.

Oni doskonale wiedzą po co to wszystko robią. To są inżynierowie społeczni, których marzeniem jest zbudowanie nowego totalitaryzmu, tym razem w barwach tęczowych, mimo że mającego bardzo dużo wspólnego z czerwonym i brunatnym. Ich największym sukcesem jest wsadzenie nas do klatki i powiedzenie, że mamy więcej wolności. Zupełnie jak z jakimś karasiem złocistym albo skalarem. Czy taka ryba jest świadoma obecności akwarium? Nie - na tej samej zasadzie ludzie zaczynają traktować pewne rzeczy jako normalne. To jest ich największy sukces. Sterowanie omamionymi masami, które gnają przed siebie na śmierć jak lemingi, nie jest już potem specjalnie trudne. Teraz będą mogli zbudować ten nowy socjalistyczny świat. Będzie on prawdziwym piekłem, którego symbolem mogłaby być tęczowa swastyka. Starcy i niepełnosprawni będą poddawani eutanazji. Część ludzi zostanie wysterylizowana, możliwe jeszcze, że wprowadzi się chińskie rozwiązanie dotyczące jednego dziecka. Za myślozbrodnię jak naśmiewanie się z homoseksualistów, zapewne jakiś Oświęcim albo Kołyma. Do tego wysokie podatki i powszechna inwigilacja, a jak przyjdzie co do czego, to nawet kontrolowanie tego, co myślą ludzie tak, aby społeczna maszyna chodziła, jak architekci sobie życzą. Dodam, że ten ostatni wariant nie jest aż tak mocno nieprawdopodobny. Przecież elektronika poczyniła gigantyczne postępy, tak samo o mózgu wiemy zdecydowanie więcej niż w czasach pierwszych totalitaryzmów.

Kim są ci architekci?

To też jest dosyć złożona grupa. Nie są oni monolitem. Składają się z kilku mniejszych grupek, które - powiedzmy - dysponują tą samą wspólnotą interesów w postaci budowy nowego socjalistycznego świata w skali kontynentalnej, jeżeli nie światowej. Poniżej postaram się je omówić.

Do projektantów nowego socjalistycznego świata zalicza się masoneria. Od XVIII w. marzy ona o budowie oświeconego państwa, w którym triumfować będą prawa rozumu, przynajmniej w założeniu. Z tego powodu szerzy ona internacjonalizm. Od dwóch stuleci opowiada się za budową Stanów Zjednoczonych Europy, a od jakiegoś czasu nawet globalnej republiki. Postulatem masonerii jest też emancypacja kobiet. Ostatnimi czasy do szeroko pojętego, modnego w kręgach współczesnych intelektualistów, wolnomyślicielstwa dołączono pojęcie sprawiedliwości społecznej. Wiedząc, jak masoneria broniła tegoż wolnomyślicielstwa (w rzeczywistości będącego przykładem skrajnego konformizmu), należy się spodziewać, iż zapowiadane przez nich globalne państwo będzie repetą z ZSRR paleontologicznego (tzn. wybudowanego na terenie dawnej carskiej Rosji). Dlaczego masonerię wiązać należy z lewactwem? To ona je stworzyła i pozwoliła siać zniszczenie; jest z nim w pewien sposób sprzężona. Bezpośrednio czuwała nad wieloma przedsięwzięciami lewicy, jak rewolucją francuską czy październikową. Animatorzy obydwu byli masonami bardzo wysokich stopni wtajemniczenia. Dla przykładu Lenin miał trzydziesty, a Trocki był nawet wyżej od niego - posiadał trzydziesty trzeci. Widać na tym przykładzie, jak bardzo masoneria chce zniszczyć tradycyjne społeczeństwo, a ludzi sprowadzić do poziomu niewolników. Siłą rzeczy musi być związana z formacją polityczną, jaka te postulaty spełnia. Masoni zapewne funkcjonują w lewicowych partiach, doskonale wiedząc, po co to wszystko jest czynione. Pełnią funkcję zbliżoną do królowych u owadów społecznych, które wydzielają feromony i sterują - obok innych rodzajów architektów - całym przedsięwzięciem.

Lewica jest generalnie internacjonalistyczna, przynajmniej tak przedstawia się większa część jej odłamów. Ale do architektów nowego socjalistycznego świata można zaliczyć przedstawicieli pewnej grupy nacyjnej. No właśnie, a jakiej? Rzecz jasna chodzi tu o - jak to określił Coudenhouve-Kalergi - duchowy naród panów, czyli Żydów. Można się tutaj zastanawiać, a z jakiego to niby powodu? Szowinizm żydowski jako jedyny da się pogodzić z różnymi internacjonalistycznymi poglądami typu socjalizm czy komunizm. Wynika to z tego, że po powstaniu Bar Kochby, które zakończyło się fiaskiem w 135 r. n. e. Żydzi zostali rozproszeni po całym Imperium Rzymskim i swojego państwa nie mieli. Zmuszeni byli funkcjonować jako diaspora. W efekcie nie wytworzyły się u nich normalne uczucia patriotyczne, ergo: wszelkie ruchy o charakterze rewolucyjnym bardzo przyciągały nich. Przecież nawet część jakobinów była Żydami. Ilu komunistów przecież miała takie pochodzenie. Nie lepiej jest we współczesnych lewicowych partiach. Pewnie paru sterników ma pochodzenie bardzo odpowiednie. Dodam, że z punktu widzenia żydowskiego szowinizmu lewicowe myślenie w kategoriach społeczno-gospodarczych jest bardzo korzystne. Aborcja, eutanazja, homozwiązki, a później również eugenika, prowadzą rzecz jasna do depopulacji. Szeroko pojęty socjal przyczynia się do zepsucia społeczeństwa oraz jego postępującej degeneracji, w wyniku czego pewne projekty kulturowe można realizować, w wyniku czego niszczyć autochtonów, a samemu przejmować władzę. Istnieje również łącznik między Żydami a masonami w postaci loży B'nai-B'rith, który również może wykazywać znaczne wpływy.

Mało kto wiąże międzynarodowe korporacje z internacjonalistycznym socjalizmem. Co więcej, takie połączenie wydaje się sprzeczne. A jednak. Najpotężniejszy kapitał wyciąga największe zyski z wszelkich regulacji - od płacy minimalnej począwszy, a skończywszy na koncesjach. Uniemożliwia to bardzo skutecznie rozwój wszystkich, którzy są od nich mniejsi. Międzynarodowe korporacje mogą mieć również pewien cel w ustanawianiu prawa dotyczącego kwestii obyczajowo-społecznych. Bardzo wygodna może być z ich punktu widzenia legalizacja aborcji, ponieważ to pozwoli przetrzebić na dłuższą metę klasę średnią. Dodam, że wiele partii lewicowych jest po cichu finansowanych przez wielkie korporacje, więc muszą tańczyć tak, jak im tamci zagrają.

Ostatnia klasa architektów nowego socjalistycznego świata zapewne ma swoją siedzibę w Moskwie na Łubiance. Są to wysoko postawieni funkcjonariusze służb wywiadowczych. Wspominali o tym dysydenci. Na przykład Władimir Bukowski twierdził, iż w 1986 roku socjaliści zachodnioeuropejscy spotkali się sowieckimi komunistami w sprawie budowy zjednoczonej Europy oraz dalszej współpracy pomiędzy nimi. Wspomniany przeze mnie dysydent nigdy nie wykluczał, że w konstrukcji Stanów Zjednoczonych Europy bierze udział radziecki wywiad. Poza tym w wielu partiach lewicowych zarówno przed jak i po wojnie działali radzieccy agenci, którzy mieli wpływ na ich politykę, obsadę kadr et cetera. Pod tym względem zapewne niewiele się zmieniło.

Widać, architektów nowego socjalistycznego świata, tej lewicowej elity, jest kilka klas. Co więcej, one się wzajemnie ze sobą przenikają, mimo wszystko nie tworzą monolitu. Łączy ich wszystkich jeden wspólny cel, a mianowicie budowa antyutopii, jaką będzie nowy socjalistyczny świat, coś w rodzaju ogólnoświatowego (na początek obejmującego tylko znaczne połacie Eurazji) ZSRR neontologicznego.

Jak im się to uda można tylko zapytać, chyba zdając sobie sprawę o drodze w Nicość: quo vadis homine?

Brak komentarzy: