piątek, 20 marca 2009

Psy Pawłowa, polityczna poprawność, no i dlaczego istnieją Żydzi?

Dosyć dawno temu głośna była sprawa pewnego studenta Harvardu. Został on ukarany grzywną za to, że nie chciał powiedzieć "Afroamerykanie z Belgii". Mamy tutaj do czynienia z oczywistym absurdem, ponieważ wymieniony kraj nie znajduje się w Ameryce. Jednakże dla apostołów politycznej poprawności nie ma to żadnego znaczenia. Kierują się oni mottem Hegla - jeśli coś nie zgadza się z rzeczywistością, to tym gorzej dla niej. Sprawa ta pokazuje skalę pewnego zjawiska. Polityczna poprawność poczyniła spustoszenia w ludzkich umysłach. Teraz o pewnych zjawiskach nie można głośno mówić, ponieważ automatycznie zostanie się zaatakowanym za myślozbrodnię. Niech ktoś się spróbuje źle wyrażać o muzułmanach na przykład, że np. nie chcą się asymilować. Zostanie napiętnowany jako "ksenofob" i "rasista".

To jest jednak nic. Jeżeli ktoś źle wyraża się o Żydach, prawdopodobnie policja politycznej poprawności złamie mu życie. Ta nacja traktowana jest jak swoisty Herrenvolk, ponieważ zabicie Żyda znaczy więcej niż uśmiercenie Goja. Przykład to penalizacja kłamstwa oświęcimskiego. Jeżeli ktoś stwierdzi, że np. ludobójstwa Polaków na Wołyniu nie było w 1943 roku, to nic się nie wydarzy. Jeśli natomiast zostanie napisane, że komory gazowe w Auschwitz nigdy nie istniały, osoba, która się tego dopuści, zostanie gorzej potraktowana niż morderca czy pedofil. Wypowiadać się zatem można o Żydach tylko w kategoriach, że to najlepsza nacja na świecie. Każdy, kto zaneguje ten dogmat politpoprawności, zostanie zaatakowany przez rozszalałe psy Pawłowa, które wytropią antysemityzm na poziomie cząstek elementarnych.

Ostatnimi czasy, Artur M. Nicpoń napisał: Swoja drogą, ciekawy jest ten żydowski tropizm do banków, lichwy itp. brzydkich spraw. Później się dziwią, że nimi wściekli ludzie w piecach palą. Niedługo potem pojawił się komentarz Kaśki Pyzol, który zasugerował brak przyzwoitości autora tekstu (ergo antysemityzm).

Ja nie rozumiem, skąd taka histeryczna reakcja. Wystarczy, że padło magiczne słowo na ż. Herrenvolk został obrażony, a tak być nie może! Nie potrafię zrozumieć jednej prostej rzeczy. Przecież ci ludzie wychodzą z założenia, że wszystkie rasy i nacje są równe. Tak więc, dlaczego tak chętnie zakładają, że Żydzi są jakimiś nadludźmi? Czy to nie jest nonsens?

Dodam jeszcze, że Nicpoń miał dużo racji. Zastanówmy się w ogóle, dlaczego Żydzi w ogóle istnieją, a inne ludy starożytne jakoś nie. Nikt nie widział przecież Fenicjan, Asyryjczyków, Hurytów, Babilończyków, Hetytów - oni wszyscy rozpłynęli się w mroku dziejów. To w takim razie, dlaczego Żydzi przetrwali, mimo tego, że od powstania Bar Kochby zmuszeni byli do życia w diasporze. Powiedzmy sobie szczerze, jak to się dzieje, że nikt się nad tym fenomenem nie zastanawiał.

A przecież jest on oczywisty. Musieli zdradzać na prawo i lewo, żeby przetrwać. Inaczej rozpłynęliby się w ludach, na których terenie przyszło im żyć jak wszystkie inne ludy starożytne. Skąd się brały pogromy Żydów? Nie z nieba, że o to ciemnota chrześcijańska żądzy krwi dostała. To próbuje nam wmawiać laicka lewica, że nasz system wierzeń jest zły itd. Przyczyna była o wiele bardziej prozaiczna: nikt nie toleruje na swoim terenie zdrajców. A Żydzi to naród kosmopolityczny bez przywiązania do jakiejkolwiek ziemi, więc co to oznaczała dla nich zdrada. To było w wielu przypadkach pustosłowie. Ilu carskich kapusiów wiadomego pochodzenia powieszono podczas powstania listopadowego? Ilu potem wysługiwało się Ochranie? A ilu jeszcze potem działało w Komunistycznej Partii Polski?

Żydzi również byli przywiązani do czystości krwi, jak mało który lud w dawnych czasach. Skąd się niby wziął przepis, o tym, że Żydem zostaje się po matce? Po co bowiem taka formalizacja? Czasem celowo indukowali pogromy, traktując je jako formę negatywnej eugeniki i poprawę kondycji rasy. Richard von Coudehouve-Kalergi, na którego kiedyś się powoływałem, uważał, że Europejczycy mimochodem wytworzyli "duchowy naród panów". Ów autor zakładał, że to Żydzi - jako naród bez ojczyzny - będą rządzić rasą o wyglądzie staroegipskiej powstałej z wymieszania się ludów Europy i Azji.

Dlaczego o tym nikt nie pisze? Psy Pawłowa dbają bowiem o to, żeby w dużej mierze urojonym "antysemitom" pozamykać usta. Jeżeli jakieś wydawnictwo opublikowałoby coś takiego, to na pewno zajęłoby się nim stowarzyszenie "Nigdy Więcej". Sekundowaliby różni pożyteczni idioci, którzy na myśl o tym, że ktoś się Żydach niepochlebnie wyrażał, dostaliby białej gorączki. Gdyby coś takiego napisał jakiś historyk, to złamaliby mu życie.

Kiedyś doszedłem do wniosku, że kierując się współczesną polityczną poprawnością, powinno zakazać się korzystania z układu okresowego pierwiastków chemicznych. Wrócić się powinno np. do oktaw Meiera. A dlaczego? Dymitr Mendelejew nie lubił bowiem Żydów, sympatyzował zresztą z Czarną Sotnią. No i gdzie jesteście, apostołowie politpoprawności, skoro tego aktu "antysemityzmu" w każdej książce do chemii nie dostrzegacie?

środa, 18 marca 2009

Kwestia edukacji

Ostatnimi czasy Ministerstwo Edukacji ma mnóstwo modernistycznych pomysłów. Jednym z nich były lekcje o pseudonauce np. bioenergoterapii. Zwykłem uważać, że głupoty się nie nobilituje. To jest jednak istna wisienka na torcie obok szeregu innych poczynań MEN-u jak na przykład obniżanie poziomu. Minister Hall oferuje po prostu dzieciom intelektualną lobotomię, no i aż strach do takiej szkoły pociechę posłać. Wszystkie zmiany idą po prostu na gorsze tak, że szkoła obecnie hoduje stada orwellowskich proli. No i co należałoby zrobić, żeby tak nie było?

Moim skromnym zdaniem to rodzice powinni odpowiadać za edukację dzieci, czy posyłają do jakiejkolwiek szkoły, czy wynajmują guwernerów itd. Jeżeli by nie zadbali należycie, to klepaliby na starość biedę. Tak więc, jeżeli część ludzi prawicy obawia się, że niektórzy uczyliby swoje dzieci np. ekologizmie, feminizmie et cetera, to mylą się. Lewactwo jakoś swoich idei własnym dzieciom nie chce serwować, tylko posyła je do katolickich prywatnych szkół. Ci sami ludzie opowiadają się za istnieniem ministerstwa edukacji, kuratoriów, monopolem państwa na edukację oraz przymusem szkolnym, co więcej, są tychże najmocniejszymi adwokatami. Mówią, że bez tego to ludzie uczyliby swoje dzieci kreacjonizmu, płaskiej Ziemi czy żydowsko-masońskich rządów nad światem. To jednak tryk słowny, ponieważ lewactwo doskonale wie, że światopogląd konserwatywny jako bardziej "życiowy" i zdroworozsądkowy okazałby się zwycięzcą.

Jednakże prywatyzacja szkolnictwa i zmuszenie ludzi do odpowiedzialności za edukację swoich dzieci nie jest w stanie obecnie przejść. Partia, która chociażby częściowo sprywatyzowałaby szkolnictwo, prawdopodobnie straciłaby większą część poparcia społecznego. Demokracja to niestety podły system sprzyjający populistyczny, zagrywkom w postaci obiecywaniu gruszek na wierzbie. Pewne rzeczy dałyby się przeprowadzić jedynie w autorytaryzmie. Poza tym, ile nas jest, co chcemy, aby rodzice byli w pełni odpowiedzialni za edukację swoich dzieci bądź jej brak. Raczej niewielu. Jesteśmy więc zbyt maluczcy, żeby cokolwiek ruszyć. Co pozostaje zatem? Ponieważ się wszyscy składamy na tą państwową centralnie sterowaną szkółkę, to można by domagać się posprzątania tej stajni Augiasza, jaką ona jest. Co należy przy tej okazji popierać?

Jeżeli już szkoła ma być państwowa, to niech będzie porządna. To ma nie być ogród zoologiczny, w którym uczniowie onanizują się na lekcjach. Tak samo niech nie będą to ochłapy edukacji. Niżej opiszę w kilku punktach, co przydałoby się zrobić.

Podniesienie poziomu nauczania

Podnieść należy poziom zarówno z przedmiotów matematyczno-przyrodniczych jak i humanistycznych. Nie może być tak, że procenty się robi dopiero w gimnazjum. Tak samo dawniej były całki, pochodne, liczby zespolone i macierze w szkole, teraz takie rzeczy robi się dopiero na pierwszym roku studiów przyrodniczych i technicznych. A takie rzeczy to powinny wrócić do szkolnych programów. Przywrócić również należy maturę z matematyki. Tak samo - zrewidować należy listę lektur. Za dawnych czasów np. cała Trylogia była omawiana w szkole. Dlaczego tak nie może być teraz? Również nie widziałbym nic złego, żeby w szkole był taki przedmiot, jak filozofia.

Z logistycznego punktu widzenia to jest do wykonania. Gimnazjum stanowi obecnie powtórkę podstawówki. Czas spędzany w nim jest zatem bezproduktywnie. Część materiału z liceum można zatem spokojnie przerzucić do gimnazjum.

Skończyć powinno się z takimi "zapchajdziurami" jak podstawy przedsiębiorczości czy wychowanie seksualne. Pierwsze dublują treści przekazywane na wiedzy o społeczeństwie. Od rozmów o sprawach damsko-męskich jest dom rodzinny.

Likwidacja centralnego egzaminowania

Na siłę próbując dopasować się do zachodnich standardów, wprowadziliśmy centralne egzaminowanie. Moim zdaniem jest to głupota. Powoduje bowiem spłaszczania się i obniżanie poziomu edukacji. Wszyscy bowiem robią ten materiał, który najczęściej pojawia się na egzaminach. Tak więc poziom wszystkich rodzajów szkół się niejako wyrównuje, a także ulega obniżeniu. Mamy tutaj później do czynienia z pętlą dodatniego sprzężenia zwrotnego, co skutkuje spadkiem poziomu egzaminów. Inna sprawa, że centralne egzaminowanie preferuje najbardziej przeciętnych. Nie ma co się dziwić później pracownikom wyższych uczelni na narzekanie na narybek. Przy okazji rozpędzić można niepotrzebną biurokrację w postaci CKE i OKE, a budynek na ulicy Grzybowskiej zlicytować.

Wprowadzenie szkół dysedukacyjnych

System szkolnictwa ma kierować się pewną efektywnością. Jak popatrzymy na Zachód, to tam najlepsze szkoły prywatne są właśnie dysedukacyjne. Dlaczego nie mielibyśmy takiego rozwiązania wprowadzić zatem u siebie? Robiono zresztą eksperymenty, w których klasy dysedukacyjne osiągały wyższe wyniki niż koedukacyjne. Wielu psychologów i pedagogów popiera takie rozwiązanie. A poza tym czy mężczyzna ma nie być męski, a kobieta kobieca?

Obowiązkowa uniformizacja wszystkich rodzajów szkół

Jeżeli spojrzymy na najlepsze zachodnie elitarne szkoły, to tam uczniowie chodzą w mundurkach. Przywrócenie tego rozwiązania byłoby bardzo dobre. Szkoła nie jest rewią mody, żeby popisywać się tym, kto ma jakie "ciuchy".

Przywrócenie kar cielesnych oraz zniesienie kodeksu praw ucznia

Powinno się przywrócić również kary cielesne. Gdyby nastoletni wątpliwej jakości bohater dostał za swoje przy całej klasie, to raczej wątpliwe, żeby powtórzył swój wyczyn. W szkole powinien panować ład i porządek. Przywracając kary cielesne, również odbudowany zostałby autorytet nauczyciela. Szkoła również powinna móc zostawić ucznia w kozie i ukarać pracą fizyczną.

Zniesiony powinien być również kodeks praw ucznia. Szkoła powinna być traktowana jako miejsce pracy, a nie spotkań z kolegami. Skończyć trzeba z tymi limitami sprawdzianów, kartkówek itd. Uczeń powinien być przygotowany na każdą lekcję. Przywrócić się również powinno powtarzanie klasy na wszystkich etapach edukacji - obecnie graniczy to z cudem, i to nie tylko za słabe wyniki, ale również dyscyplinarne.

Zniesienie Karty Nauczyciela i ograniczenie kompetencji związków zawodowych

Obecnie marnego nauczyciela nie można usunąć ze szkoły, ponieważ chroni go Karta Nauczyciela. Tak samo belfer, który flirtował z uczennicami, jest praktycznie nietykalny, bo też może powołać się na pewne zapisy. Z takich powodów ów świstek powinien zostać anulowany.

Ograniczyć powinno się kompetencje związków zawodowych, bo inaczej żadnych zmian w szkolnictwie nie da się przeprowadzić. Zostaną one bowiem oprotestowane i zablokowane przez ZNP. Giertych i Legutko chcieli dobrze, zaczęli jednak od niewłaściwej strony, najpierw bowiem należało ograniczyć związki zawodowe. Nie może tak być, że jakaś stalinówka z ZNP domaga się wycofania Lalki czy Nie-Boskiej Komedii, bo to rzekomo lektury antysemickie.


Taki wariant w oparciu o kilka wymienionych wyżej punktów jest do przeprowadzenia w obecnych warunkach państwowej centralnie sterowanej szkółki. Pojawia się tylko pytanie: kto zechce to wszystko przeprowadzić? Od biedy można by też wystąpić z obywatelskim projektem ustawy; wymagane 100 tysięcy podpisów dałoby się spokojnie zebrać. Obecnemu gabinetowi zależy jednak na przemysłowej hodowli orwellowskich proletów. A kto przyjdzie po tym tragicznym (nie)rządzie, to tego nie wiemy...

sobota, 7 marca 2009

Gdzie jesteś, polska prawico?

Niejednokrotnie można usłyszeć w środkach masowego przekazu, że w Polsce dominującą formacją ideologiczną jest prawica. Lewica natomiast według nich została zmarginalizowana do nieznacznych synekur typu LiD czy PD. Takie stwierdzenie jest jednakże absurdem, jeżeli weźmiemy pod uwagę definicję prawicy podawaną nawet w podręcznikach do WOS-u dla gimnazjum. Okazuje się, że jest to formacja konserwatywna światopoglądowo i liberalna ekonomicznie. Czy zatem w Polsce mamy do czynienia z prawicą? Okazuje się, że nie. Mamy na dobrą sprawę lewicę pobożną lub taką udającą oraz lewicę ateistyczną. Tak wygląda polityczny mainstream. Czy prawicą jest bowiem PiS łączący umiarkowany konserwatyzm z socjalizmem? Czy można tym mianem okreslić PO, które jest zbieraniną bezideowych koniunkturalistów? Skądże znowu. Wystarczy się przyjrzeć, co w PO robią Palikot z Kutzem, czy przypomnieć sobie, jak PiS uziemił zaostrzenie przepisów antyaborcyjnych, żeby wiedzieć, do jakiej formacji ideologicznej te partie należy zaliczyć.

Ktoś może powiedzieć jeszcze, że prawica to UPR czy KZ-M. Ja uważam, że to klin włożony przez rosyjski wywiad, żeby skanalizować zjednoczenie się prawicy oraz wolnorynkową emancypację osób światopoglądowo konserwatywnych. KZ-M pokazał to bardzo wyraźnie w czasie wojny z Gruzją, kiedy na swojej stronie zamieszczał artykuły mogące być przedrukami z Trybuny Ludu. Środowiska te są w sumie mikroskopijne, media sobie o nich przypominają, kiedy Korwin zje publicznie PIT-a albo obrzuci błotem marszałka Piłsudskiego, jednak robią świetną krecią robotę.

Odpowiedzmy sobie zatem na pytanie, jaka powinna być prawica w Polsce. Wiadomo, że spełniać powinna warunki ex definitione. Wiadomo, że funkcjonujemy w warunkach demokratycznych. Poglądy mam jeszcze bardziej na prawo niż przedstawione niżej postulaty, ale partia masowa nie może być takim liczącym kilkaset osób klubem dyskusyjnym jak to UPR.

Konserwatyzm światopoglądowy

Wyżej zaznaczyłem, że prawica powinna być konserwatywna. Co to będzie oznaczało? Jakie tu należy przeprowadzić zmiany?

Jakie powinno być państwo? Odrzucić należy pomysły państwa neutralnego światopoglądowo, a takie się na prawicy zdarzają (vide Tomasz Cukiernik, Janusz Korwin-Mikke). Zapis o państwowej religii katolickiej powinien znaleźć się w konstytucji.

Zaostrzyć powinno się przepisy antyaborcyjne, ponieważ nikt dzieci do łona matki nie wkłada na siłę. Inna sprawa to eutanazja. Jest to rozwiązanie popierane przez lewicę po to tylko, żeby państwo zarabiało na przymusowym ubezpieczeniu emerytalnym. Aborcja i eutanazja poza tym prowadzą do depopulacji i zastępowania miejscowej ludności imigrantami głównie z krajów islamskich (casus zachodniej Europy). Nie będę się tutaj rozwodzić nad tym, dlaczego powinno być to zabronione, bo to temat na tekst o większych rozmiarach niż ten. W każdym razie zakaz aborcji i eutanazji winien zostać wpisany do konstytucji. Zwalczany powinien być również proceder matek zastępczych oraz zdelegalizowane zapłodnienie in vitro. Ograniczyć należy również dostęp do antykoncepcji.

Inna sprawa to pornografia. Jeżeli już takie rzeczy mają być legalne i dopuszczalne, to niech będą sprzedawane za czerwoną kotarą osobom pełnoletnim po okazaniu dokumentów. Wprowadzić należałoby kary za sprzedawanie wiadomych pisemek nieletnim zarówno sprzedającym jak i wobec nabywców. Idę tutaj na kompromis, ponieważ moim zdaniem najlepiej całkowicie zdelegalizować obrót materiałami pornograficznymi.

Odnośnie nieletnich, to powinno wprowadzić się drakońskie kary za sprzedaż papierosów, alkoholu lub za wpuszczenie do kina na film, który jest od 18 lat.

Zwiększyć należy uprawnienia rodziców. Przede wszystkim zlikwidować winno się różne Jugendammty typu "centra przeciwko zwalczaniu przemocy w rodzinie". Nie można ludziom mówić, jak mają stosować metody wychowawcze.

Od czasu do czasu mówi się o paradach gejów. Ulica nie jest od tego, żeby grupa osobników o zaburzeniach psychoseksualnych, mogła tam paradować z nagimi glutei maximae. Takie marsze to policja powinna rozpędzać. Zwalczać przy tym należy homopropagadnę. Nie widziałbym również nic zdrożnego w zezwoleniu na działanie ośrodków zajmujących się reedukacją gejów i lesbijek. Wobec tego typu zjawisk jak homoseksualizm wskazany jest społeczny ostracyzm.

Bardzo dobrym rozwiązaniem byłoby przywrócenie kary chłosty - tą można by stosować wobec graficiarzy lub osób nieobyczajnie zachowujących się w miejscach publicznych.

W przypadku rozwodów nie powinno być żadnej dyskusji. Małżeństwo to forma umowy, która jest zawierana przez mężczyznę i kobietę do śmierci. Ludzie powinni się odpowiedzialnie dobierać, a nie potem próbować to wszystko odkręcić za pomocą kilku papierków i podpisów na nich.

Przywrócić należy karę śmierci za najcięższe przestępstwa - morderstwo z premedytacją, zlecenie zabójstwa, gwałt ze szczególnym okrucieństwem, zdrada stanu (np. współpraca z obcym wywiadem, działanie na rzecz likwidacji Polski np. poprzez akcesję do UE), umyślne wywołanie katastrofy (np. wysadzenie tamy, mostu lub wywołanie lawiny), pedofilię.

Zaostrzyć powinno się również warunki odbywania kary w więzieniach. Tu należałoby wprowadzić pracę tak jak to jest w USA. Częściowo więziennictwo należałoby sprywatyzować tak, aby najgorsi zwyrodnialcy pracowali np. w kamieniołomach.

Odnośnie narkotyków, czasem słyszy się, że lepiej byłoby je zalegalizować. Wszędzie, gdzie doszło do legalizacji ilość narkomanów wzrosła (np. w Holandii czy Kalifornii). Kary trzeba zaostrzyć. Podobnie postąpić należy w przypadku prostytucji. Tutaj bowiem rośnie przestępczość wszelkiego typu, czego doświadczyła Holandia.

Tematem bardzo często poruszanym jest szkolnictwo. O obowiązkowości edukacji i zakresie jej prywatyzacji będzie w następnym punkcie. Co do kwestii porządkowych, podnieść winno się poziom i zlikwidować centralne egzaminowanie. Szkoły powinny być poza tym zuniformizowane i dysedukacyjne. Przywrócić trzeba kary cielesne, jak bicie po rękach czy klęczenie na grochu.

Zwiększyć również należy dostęp cywilnych obywateli do broni palnej oraz rozszerzyć zakres obrony koniecznej. Nie może być tak, że bandyta wkraczający na czyjąś posesję ma przewagę nad jej właścicielem.

Ważnym punktem jest również antykomunizm polityczny. Moim zdaniem funkcjonariuszom komunistycznego aparatu opresji należałoby w ogóle zabrać emerytury i mam w sumie gdzieś czy umrą z głodu i chorób, czy też nie. Jednakże pójdę na kompromis z prawicowcami widzącymi w tych zwierzętach resztki człowieczeństwa. Emerytury zmniejszyć powinno się do poziomu obecnej płacy minimalnej. Inna sprawa, należy przeprowadzić wszechstronną dekomunizację - sądów, policji, armii itd. Osobom związanym z dawnym reżimem zabroniłbym również w ogóle dotykać się polityki. Na przyszłość wprowadzić trzeba przepis na wzór Wielkiej Brytanii, Izraela i Japonii, który zdrajcom ojczyzny oraz ich potomkom zabraniałby dotykać się do polityki na szczeblu samorządowym i parlamentarnym.

Przy okazji punktu o konserwatyzmie światopoglądowym warto wypowiedzieć się również nad tym, jak powinno wyglądać państwo. Dobrze byłoby, gdyby to była republika prezydencka. Prezydent miałby odpowiadać przez Bogiem i historią oraz miałby bardzo szerokie uprawnienia jak wprowadzenie stanu wyjątkowego czy rozpędzenie szkodliwego gabinetu.

Trzeba również poprzeć zbrojenia. Polska powinna wyposażyć się w broń masowego rażenia i mieć armię o liczebności pół miliona. Wtedy też będziemy mogli prowadzić efektywną politykę międzynarodową. Bez tego nikt z nami nie będzie chciał w ogóle poważnie o czymkolwiek rozmawiać, nieważne czy to NegroGierek, czy Adolfina. Armia jest tak naprawdę fundamentem polityki międzynarodowej.


Ekonomiczny liberalizm

W rankingu Heritage Foundation Polska znalazła się w 2009 roku na 82. miejscu jako kraj w zasadzie bez wolnej gospodarki (cytuję oryginalne brzmienie). Formacja prawicowa powinna dążyć do uwolnienia gospodarki w maksymalnym stopniu takim, że nie będzie zagrażało to interesom państwa jako takiego. Co więc należałoby zrobić?

Wyeliminować trzeba podatek dochodowy. Budżet państwa na zeszły rok to było ponad 370 miliardów złotych, z czego income tax to zaledwie nieco ponad 30 miliardów, czyli tyle co nic. Do tego proponuję zlikwidowanie akcyzy na papierosy i alkohol, obniżenie paliwowej, do tego wprowadzenie jednolitej stawki VAT w wysokości 10%. Wówczas wpływy do budżetu jeszcze wzrosną, ponieważ ludzie będą w stanie więcej kupić.

95% koncesji należy wyrzucić. Przecież to zakrawa na absurd, że nawet na salon masażu czy gabinet dentystyczny trzeba mieć tego typu papier. Przy okazji zlikwidować powinno się KRRiT.

Eliminować się powinno szereg regulacji. Płacę minimalną trzeba w ogóle znieść, tak samo prawo pracy i BHP. Jak ktoś się zatrudnia w miejscu, w którym wszystko może spłonąć, świadczy o tym, że jest albo umysłowo nierozgarnięty, albo samobójcą. Wobec tego zlikwidować można PIP. Związki zawodowe powinny istnieć tylko za zgodą właściciela przedsiębiorstwa.

Jaki powinien być zakres prywatyzacji? Pod młotek powinny pójść: sektor finansowy, linie i porty lotnicze, porty morskie, porty rzeczne, Lasy Państwowe, Poczta Polska oraz PKP. Państwo winno utrzymywać jedynie infrastrukturę kolejową i drogową między największymi miastami oraz być większościowym właścicielem akcji w strategicznych przedsiębiorstwach i Narodowym Banku Polskim. Przy tym zlikwidować należy szkodliwe monopole - na przykład na produkcję spirytusu.

ZUS trzeba rozbić na kilka mniejszych firm, a następnie sprywatyzować. Nie może być tak, że człowiek wpłaca często ponad milion złotych w ciągu całego swojego życia, a potem na starość dostaje ochłapy. Tak samo jak w przypadku ZUS -u należy postąpić z NFZ. Przy okazji sprywatyzowane winny zostać szpitale. Stan państwowych jest przecież fatalny i wiemy to nie od wczoraj...

Co do szkolnictwa, to pójdźmy na kompromis. Niech szkoła podstawowa będzie państwowa. Cała reszta wyżej powinna być prywatna. Skrócić trzeba wiek odbywania obowiązku szkolnego z 7-18 lat na 7-13 lat. Ułatwić również trzeba procedurę home schooling oraz tworzenia szkół społecznych - jak chcą ludzie kreacjonizmu czy Żydów i masonów rządzących światem to proszę bardzo. (Zaznaczam, że idę tutaj na kompromis z oświeceniowym wynalazkiem państwowej centralnie zarządzanej szkółki).

Odnośnie opieki społecznej. Tutaj należy zaproponować likwidację urzędów alimentacyjnych, urzędów pracy oraz zasiłków dla bezrobotnych. Dawanie ludziom pieniędzy od tak jest demoralizujące.

Co więcej, odpolitycznione powinny zostać urzędy. Wprowadzić trzeba Korpus Służby Cywilnej, aby pewnymi sprawami nie zajmowali się ludzie z partyjnego nadania, tylko naprawdę znający się na rzeczy.

Przeprowadzić należałoby decentralizację (nie mówię tutaj o landyzacji). Kto bowiem lepiej wie, gdzie w drodzę łatać dziurę w drodze, centrala czy samorząd?

Ograniczyć należy aparat władzy. Senat niech pójdzie do likwidacji, w Sejmie 100 posłów, zmniejszyć się powinno również gabinet. Po co nam ponad 20 ministrów. Przecież to dzielenie włosa na czworo i generowanie nie potrzebnej biurokracji. Powinny zatem istnieć następujące ministerstwa: Obrony Narodowej, Spraw Zagranicznych, Spraw Wewnętrznych i Administracji, Sprawiedliwości,Finansów, Ochrony Środowiska i Gospodarowania Terenem. No bo po co więcej?

Co więcej, pewnie z 82 miejsca w wyżej przytoczonym rankingu wskoczylibyśmy do pierwszej piątki.


Na zakończenie

Zaznaczam, że ten program jest i tak kompromisowy. Odnośnie antykoncepcji, pornografii, homoseksualizmu i innych zaburzeń psychoseksualnych czy prywatyzacji szkolnictwa prezentuję bardziej skrajne przekonania. Nie pisałem nic również o ustawodawstwie antymonopolowym - osobiście uważam za zbędne, jednak nawet niektórzy monetaryści uważają je za konieczne. Nie mniej jednak zapraszam do dyskusji, czy taki kształt prawicy odpowiada.