wtorek, 9 czerwca 2009

Imigranci, asymilacja, mniejszości

Rządząca lewica ma zwyczaju generowanie problemów. Czasami zrobią tak, że wszystko jest państwowe: wtedy nawet po taki towar jak papier toaletowy stać trzeba w kilometrowych kolejkach. Obecnie nie wycofali się z tendencji nacjonalizowania. Barack Obama upaństwowił przecież General Motors. Lewicowość gospodarcza obecnie jednak nie rzuca się tak mocno w oczy jak wszelkie wspieranie różnych dziwnych mniejszości, które stały się wręcz nowym proletariatem. Klasyk lewicy Gramsci stwierdził, że jeżeli można wywrócić gospodarkę, to samo da się uczynić z obyczajowością. Tak samo uważali członkowie szkoły frankfurckiej jak Adorno, Marcuse czy Horkheimer. Nazwane to zostało - i to przez samą lewicę - kulturowym marksizmem.

Zaczęto zatem wyzwalać kobiety, homoseksualistów, dzieci, zwierzęta, a także różnych imigrantów. Pojawiła się polityczna poprawność, która zakazuje pewnych rzeczy nazywać po imieniu. Więcej imigranci czy różne mniejszości mające całkowicie w poważaniu kraj, w którym przyszło im zamieszkać, stały się istnymi świętymi krowami z Kalkuty. Nie można o nich nic złego powiedzieć, żeby nie narazić się na ostracyzm i przypięcie łatki - czy to "rasisty", "antysemity", "faszysty" itd.

Powiedzmy sobie szczerze. W wielu miejscach imigranci bardzo się rozochocili. Abstrahuję już od tego, że w ogóle nie pracują i ciągle żyją na zasiłki. Nie wykazują żadnej chęci asymilacji. Izolują się od całej reszty społeczeństwa. Dochodzi wręcz do mordów na tle religijnym. W samym Monachium to kilkanaście przypadków. Imigranci wywołują również wszelakie burdy - w 2006 roku we Francji doszło do zamieszek. Poza tym jeżeli w tym kraju w nocy spłonie mniej niż 100 samochodów, to należy uznać ją za spokojną. Co więc należy w takiej sytuacji począć?

Odpowiedź jest prosta. Jeżeli chcą się izolować, to powinni tak zostać potraktowani. Te getta, w których mieszkają odgrodzić się powinno wysokim murem od autochtonów. Wówczas skończyłaby się zabawa. Tylko, że w "politycznie poprawnej" Europie taki pomysł zostanie sklasyfikowany jako kuferek faszyzmu. Nawet nie będzie dyskusji, tylko od razu przypięcie łatki. Pomysł z izolacją ma kilka zalet. Po pierwsze spadnie ilość rozbojów, podpaleń czy morderstw na tle religijnym, które są chlebem powszednim w krajach ze dużą napływową mniejszością muzułmańską. Secondo: imigranci zauważą, że nie są mile w danym państwie widziani; może tak być, że izolacja zacznie im się mocno dawać we znaki. Wówczas mamy problem w zasadzie rozwiązany. Jeszcze jakby zlikwidować do tego socjalizm...

Niektórzy uważają, że imigrantów należy odsyłać do krajów ich pochodzenia. To swojego czasu sugerował Jean Marie Le Pen, kiedy stwierdził, iż należy całe rodziny tak traktować. Ja uważam, że wystarczy tylko pewien ostracyzm - właśnie w formie takiej izolacji. Wówczas istnieje prawdopodobieństwo, że nikt ich nie będzie zmuszał do wyjazdu. Po prostu wrócą tam, skąd przyszli.

Teraz pojawia się następne pytanie, czy ten problem nie jest ogólniejszy? Generalnie nie tylko muzułmańscy imigranci są taką kłopotliwą grupą, z którą polityczna poprawność nakazuje obchodzić się jak ze zgniłym jajkiem. Są jeszcze inne grupy etniczne, które sprawiają kłopoty. Przykładem są Cyganie. Normalną rzeczą jest, że w sąsiedztwie Romów dochodzi do kradzieży. Czy zatem nie wypadałoby się od nich zwyczajnie odgrodzić, stawiając mur. Tak zrobiono na przykład w Pradze i od razu wybuchły protesty lewaków, że jak tak w ogóle można. W takiej sytuacji nie ma miejsca na żadne dywagacje. Skoro Cyganie sprawiają kłopoty, to tak należy po prostu robić.

Lewica ma skłonność do wprowadzania prawnych bubli i debilizmów; ten fakt jest wręcz truizmem. Przykład obchodzenia się z imigrantami tego aż zbytnio dowodzi. Oby nie skończyło się to re-rekonkwistą...

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Wszystko zgoda, tylko jedno ale:

" Przykładem są Cyganie. Normalną rzeczą jest, że w sąsiedztwie Romów dochodzi do kradzieży."

Nie można wszystkich Cyganów nazywać Romami. Są wśród nich dwie grupy, Romowie i Sinti. Wszyscy razem są Cyganami, a nazywanie wszystkich "Romami" to politpoprawny misnomer.

Kirker pisze...

Mustrumie,

chciałem zapobiec powtórzeniu wyrazów (staram się błędów językowych unikać), więc użyłem powszechnie stosowanego synonimu...

pozdrawiam