poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Zeitgeist i Nicpoń.

Wczoraj i przedwczoraj wywiązała się dyskusja między mną a Arturem M. Nicponiem. Tematem była możliwość ratowania tradycyjnych wartości. Nicpoń twierdził, że można pracować od dołu i w ten sposób próbować cokolwiek zrobić. Obserwuję jednak lewactwo od dłuższego czasu. Początkowo myślałem, że można wszystko ładnie ewolucyjnie budować, że i tak ten cały misternie budowany od epoki Oświecenia gmach zawali się pod swoim ciężarem. Niestety, uważając tak bylibyśmy niepoprawnymi optymistami. Dlatego, co należy przeciwstawiać lewactwu? Ewolucyjnie się nie da, bo oni w końcu będą na tyle sprawni, że zniszczą wszystkich swoich ideologicznych konkurentów. Trzeba zatem przeciwstawić lewicy wraz z jej zapędami socjoinżynieryjnymi w kierunku "społeczeństwa" otwartego prawicowy autorytaryzm. Innej rady nie widzę.

Artur pisał o pierwszych chrześcijanach i per analogiam przenosi tą sytuację na czasy współczesne, zauważając, iż obecnie podobna jest dola prawicy. Nie ma, co się oszukiwać zepchnęli nas do katakumb. Dodajmy, że Rzym starożytny przez długi czas chrześcijaństwo zwalczał; w końcu ono zwyciężyło. Historia kołem się toczy - tak powiadają niektórzy. Musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną sprawę. Nie miał on jednak aż takich środków, jakimi dysponuje lewica. Przecież minie jeszcze trochę czasu i jednego dnia wszyscy trafią do obozu reedukacyjnego zapewne na północy Szwecji. Oczywiście starożytny Rzym dysponował szeregiem agentów itp., ale nie można zaprzeczać, że przez te dwa tysiące lat technika ruszyła na przód. Teraz o wiele łatwiej jest zdeptać wszystko w zarodku niż wówczas. Zresztą nie ukrywajmy się, lewica mówi dużo nie o zwalczaniu przestępstw, ale ich przyczyn. Prewencja, a nie karanie. Tak więc, już teraz są w stanie wszystkich ideologicznych przeciwników zmiażdżyć. Tylko czekają na dogodny moment, aby to uczynić. Tak więc, czy najczystszym pragmatyzmem nie jest uprzedzenie tego uderzenia? Oczywiście, że tak. Mamy zatem dodatkowy argument za stworzeniem monopartyjnego skrajnie konserwatywnego rządu, który gnieść będzie lewactwo i nie pozwoli tej hydrze stugłowej podnieść się. Tak to wygląda: albo pozwolimy gnieść się lewakom i wylądujemy w obozach na Dalekiej Północy (tak może być, któż to wie?), albo uderzymy w nich pierwsi.

Druga rzecz, to Artur uznał, że po naszej cywilizacji przyjdzie coś innego. Nie wiem, czy wierzy w różne tajne sieci powiązań, czy też nie, ale do mnie to przemawia. Masoni przecież nie kryją się z tym, że planują budowę globalnej republiki. Z drugiej strony są oni animatorami wszelkich ruchów lewicowych, począwszy od XVIII w., tak samo wspierają społeczne zepsucie. Tak samo podejrzany jest akompaniament Żydów, których szowinizm, jako jedyny daje się pogodzić z lewicowym internacjonalizm (pisałem o tym kiedyś). Z nimi są związane wszelkie cywilizacyjne przemiany. Jakoś wielu Żydów, zateizowanych kapepotamów, było wśród jakobinów, demoliberałów, a potem wśród socjalistów i komunistów. Tak samo dzieje się w przypadku masonerii. Artur zwraca uwagę na Zeitgeist, nie widzi jednak, że może być on odgórnie montowany przez ludzi, którzy świetnie opanowali zasady socjocybernetyki. Prawicowy zamordyzm, tak przezeń krytykowany, może okazać się trwały, ponieważ teoretycznie wystarczy wytemperować dwie grupy w społeczeństwie, od jakich wychodzi cały lewicowy smród. Wówczas lewactwo umrze pozbawione głowy, która musi myśleć za te wszystkie chmary pożytecznych idiotów.

Wracając do tendencji globalnych, to po nas raczej nic nie przyjdzie, jak zostanie zmontowana taka globalna republika. Wtedy będzie pewne, że ludzkość podzieli losy dinozaurów czy megafauny, bo lewactwo ją zniszczy. Czy wiedząc, że będzie taka przyszłość, nie należy stawać jak kość w gardle wszystkim kastom lewicy - zarówno pożytecznym idiotom jak i architektom Novus Ordo Mundi? Oczywiście, że trzeba. Tutaj, niestety, cel uświęca środki, ponieważ chodzi o przetrwanie nie tylko cywilizacji chrześcijańskiego Zachodu, ale również rodzaju ludzkiego. Nie można siedzieć i czekać na to, aż lewicowe "społeczeństwo" zawali się pod swoim ciężarem, ponieważ może się okazać, że nie będzie kim i czym rządzić...

Dlaczego zatem, skoro Zeitgeist jest właśnie taki, a nie inny, to nie należałoby mu się przeciwstawić, a przy okazji odbudować społeczeństwo? Piszę odbudowywać, bowiem ten demoliberalno-socjalistyczny ersatz, jaki mamy obecnie, nie zasługuje na taką nazwę. Przecież to jest pewne, że po nas nic nie będzie i podzielimy losy właśnie Babilończyków, przedindoeuropejskiej cywilizacji doliny Indusu czy Olmeków. Dlatego powinno się to ratować oraz walczyć z lewizną.

Artur proponuje również swoistą trzecią drogę. Pozwolę sobie dokonać tutaj pewnej analogii. W myśli politycznej istnieje coś takiego jak terceryzm. Ma to być system korporacjonistyczny, inny niż kapitalizm i socjalizm. W Argentynie po wojnie politykę tego typu prowadził Peron, no i co z tego wyszło? Otóż mieliśmy tam do czynienia z głębokim socjalizmem, który kraj wpędził w długi. Widać, że w przypadku gospodarki mamy tylko dwie drogi - albo socjalizm, albo kapitalizm. Tak samo jest tutaj, albo pozwolimy, żeby lewactwo wlazło nam na głowę i nas zgniotło, albo my uprzedzimy ich ruch, o czym pisałem już wyżej. To jest jak szachowa rozgrywka - albo oni nam zrobią mata, albo my im. Innej rady nie ma. Co prawda w szachach zdarzają się pojedynki nie rozgrywalne, jest to jednak bardzo rzadkie.

Rozumiem, że Artur brzydzi się działaniami materialistycznymi. Być może za Davilą uważa, że prawica winna stać po prawicy Stwórcy. Nie wiem, nigdy nie miałem okazji z nim na ten temat porozmawiać. Jednak jako ludzie żyjemy w świecie materialnym. Jako katolicy wierzymy, że czeka nas życie wieczne, ale to, co innego. Każde działanie podejmowane w świecie materialnym jest de facto materialistyczne. Funkcjonujemy w takiej, a nie innej rzeczywistości. Poza tym działania mające na celu walkę z lewicą noszą znamiona obrony koniecznej. To tak opędzać się od psa chcącego nas pogryźć z użyciem gazu pieprzowego.

Mój interlokutor opowiada się za tym, aby narkotyki i prostytucja były dostępne bez większych problemów. No cóż, ja uważam, że z lewicą nie idzie się na żadne ustępstwa. To jakby wybierać, czy chce się być rozstrzelanym z naganta czy rewolweru na półcalową amunicję Magnum. Jak się lewicy lekko uchyli drzwi, to oni wyważą je uderzeniem buta. Z tymi ludźmi nie idzie się na żadne ugody. Jak mawiał Davila: Prawdziwy reakcjonista nie stoi na prawo od lewicy, ale na wprost od niej.

Liczę na polemikę z moim tekstem ze strony Nicponia. Przy okazji okazuje się, że jak sobie tak rozmawiamy: ja, Tygrys, Artur, to choć jesteśmy konserwatystami wszyscy, to reprezentujemy jego trzy kompletnie różne wizje. Wychodzi również fakt, że prawica sama w sobie jest bardzo różnorodna.

4 komentarze:

triarius pisze...

Znakomity i ważny tekst!

3m się

Kirker pisze...

Tygrysie,

ja coś Nicponia nie widzę...

pozdrawiam

triarius pisze...

@ kirker

W sensie...?

Pozdrawiam

Kirker pisze...

Tygrysie,

napisałem polemikę, no i póki co, nie widzę żadnej kontry ze strony interlokutora...

pozdrawiam