czwartek, 7 sierpnia 2008

O UPR z punktu widzenia dawnego zwolennika

Dnia 21 października zeszłego roku oddałem głos na Ligę Prawicy Rzeczypospolitej. Co prawda, był to twór dosyć mocno eklektyczny, ale liczyłem, że może wejść do Sejmu z poparciem rzędu 7-8%. Tak się nie stało. Poparcie wyniosło 1,7% - wówczas nie liczyłem, że może być aż tak słabo. Przyznam się bez bicia: byłem zwolennikiem drobnej liczącej 500 osób kanapy o nazwie Unia Polityka Realna. Swojego czasu nawet chciałem tam się zapisać; wówczas jednak się rozmyśliłem. A teraz mi to przeszło na amen. Wyżej napisałem jasno, że byłem. Przyczyny tego stanu rzeczy są następujące. Wynikało to po prostu z krytycznej analizy części punktów programu tej partii, które wydają się albo wręcz futurystyczne, albo wzajemnie się wykluczające. I taka jest prawda. Mogą sobie zatwardziali zwolennicy UPR wmawiać różne rzeczy, a co poniektórzy z pewnością już w to uwierzyli. Niestety, tak po prostu jest. Zastanawiące jest również, że członkowie UPR określają siebie mianem konserwatystów albo konserwatywnych liberałów. Nie wiadomo, czy powinni, ale o tym będzie dalej. Niżej postaram się opisać wnioski, do jakich doszedłem, analizując program UPR.


Kwestie gospodarcze.

Problemy związane z gospodarką UPR zawsze stawia na pierwszym miejscu, zapominając przy tym, że prawicowość jest pełną wizją świata, a nie samym wolnym rynkiem. Tego tylko i wyłącznie nie można uznawać za determinant przynależności do prawicy. Wówczas musielibyśmy uznać za szczyt prawicowości taką Ayn Rand (właściwie Alissę Zinowjewnę Rosenbaum), która wymyśliła obiektywizm, popierała aborcję, eutanazję, ogólne zdziczenie i zepsucie społeczeństwa, a do tego była wojującą ateistką. Dla mnie dla takiej osoby niezależnie od poglądów gospodarczy sunie się tylko jedno określenie, a mianowicie słówko lewak. A dla wielu członków UPR z samych względów gospodarczych należy uznać ją za przedstawiciela skrajnej prawicy i ustawiać w jednym rzędzie z ultrakonserwatystami typu Pinocheta czy Franco. Same kwestie ekonomiczne prawicowości nigdy nie determinowały. Prawica jest intelektualną formacją, która jest konserwatywna obyczajowo i liberalna gospodarczo, a cała reszta nie spełniająca tych kryteriów jest lewicą. Może podział tego typu jest manicheistyczny, binarny, ale bardzo dobrze podkreśla pewien istotny fakt. Mając scenę polityczną, to mamy tak naprawdę dwa obozy.

UPR jest wrogiem etatyzmu i welfare state. Tutaj bardzo dobrze i trzeba za to tą partię pochwalić. Przecież ubezpieczenie powinno być dobrowolne, służba zdrowia prywatna, a przymus szkolny zniesiony. Wówczas byłoby lepiej, ponieważ podmioty prywatne wykonałyby wiele rzeczy znacznie lepiej i taniej niż państwowy monopolista. Poza tym można by ograniczyć ten przerost fiskalny. Również gros regulacji należy poznosić, bo tylko utrudniają rozwój przedsiębiorczości. Jednakże tutaj nie można popadać w przesadyzm. UPR chce totalnej prywatyzacji, nie dostrzega, że pewne gałęzie przemysłu mają znaczenie strategiczne i czy chcą, czy nie chcą państwo nie może ich wypuszczać. Inaczej może się to dla nas skończyć uzależnieniem od Rosji i polityką całkowicie sterowaną zza murów Kremla. Oczywiście w UPR tego nie są w stanie pojąć, że na kilkanaście do kilkudziesięciu lat wciągnęli by kraj w ciężkie tarapaty i uzależnienie od Matuszki Rassiji. Część UPR popada już w polityczny futuryzm, który opisałem w swoim poprzednim tekście, o nazwie libertarianizm. Sugerują oni, iż państwo można kompletnie rozbroić oraz uzależnić od większych graczy na scenie politycznej, którzy już ich potem wytemperują. Uzależniony od rosyjskiej ropy i gazu w pełni, JKM tańczyłby jak zagra mu Kreml. Jeżeli jakiś batiuszka Putin czy Miedwiedew stwierdziłby, iż należy wykastrować połowę Polaków, to on by musiał się na to zgodzić. Nie miałby innego wyjścia. UPR kompletnie nie rozumie przy tym, na jakich fundamentach opiera się potęga państwa, a nie tylko na ekonomicznych, bo również militarnych i terytorialnych. Jeśli chce się być wojskową potęgą, to nie można przecież całego sprzętu kupować od Niemców i Amerykanów. Tak samo, jeśli chce się mieć jakieś roszczenia terytorialne, to trzeba być energetycznie niezależnym. Teoretycznie takie państwo rodem z marzeń wielu upeerystów mogłoby zostać bardzo szybko podbite i wchłonięte przez sąsiadów.

Komuniści i wiele odłamów skrajnej lewicy przeginają w jedną mańkę, czyli nacjonalizacja wszystkich środków produkcji. UPR poszedł w drugą stronę i osiągnął taki sam poziom futuryzmu i utopijności.


Akt drugi: obyczajowość i problemy społeczne

UPR wykazuje wiele elementów konserwatywnych w swoim programie jak na przykład totalny zakaz aborcji (niezależnie od przyczyn zajścia lub powikłań w trakcie ciąży), sprzeciw wobec eutanazji, możliwość posiadania broni palnej, kara śmierci za najcięższe przestępstwa. To są postulaty typowo konserwatywne obyczajowo. Swój konserwatyzm UPR bardzo mocno podkreśla, co widać chociażby po poglądach Janusza Korwin-Mikkego dotyczących kobiet. Ale w innych przypadkach propozycje zgłaszane przez UPR są skrajnie liberalne obyczajowo, widać to chociażby w tym przypadku:



Co więcej, nie patrzy się tutaj na to, jaka jest dynamika zmian ilości narkomanów po legalizacji i przed. Na przykład w Holandii ilość palących marihuanę nie spadła. Przyjrzyjmy się innemu przykładowi, a mianowicie Kalifornii. Tam też ta przysłowiowa trawka jest dozwolona i przy płatnej służbie zdrowia oraz braku obowiązku posiadania jakiegokolwiek ubezpieczenia narkomania się szerzy. Widać, że legalizacja tak naprawdę prowadzi tylko do tego, że ilość narkomanów rośnie. W takim wypadku pozostaje zatem wariant malajski - jak to od jakiegoś czasu określam, czyli kara śmierci albo dożywotniego pozbawienia wolności za posiadanie narkotyków. I nie ma tutaj rozróżnienia na to, czy są miękkie czy twarde, ten podział jest bardzo ogólnikowy. Wszystko zależy od indywidualnej pobudliwości uwarunkowanej genetycznie. To jest tak samo z alkoholem, jednego powali piwo, a innego nie ruszy pół litra wódki. Identyczny przykład stanowią narkotyki. Przynajmniej UPR jest konsekwentny pod tym względem, że nie opowiada się za legalizacją tylko i wyłącznie marihuany, grzybów halucynogennych czy LSD. Ale z drugiej strony ci ludzie zachowują się tak, jakby nie wiedzieli, że narkomania będzie się szerzyć w społeczeństwie, niezależnie od tego, jaki będzie preferowany model ekonomiczny - czy państwo opiekuńcze, czy liberalizm gospodarczy. Co więcej, ma to dużo wspólnego z zapowiedziami architektów nowego socjalistycznego świata o otępianiu społeczeństwa. Masami ogłupionymi przez narkotyki łatwiej jest następnie manipulować. Legalizację tychże zatem można porównywać z użyciem broni psychochemicznej.

UPR również, co zadziwiające wśród prawicy, popiera również prostytucję. Czy zdaje sobie przy tym ze wszystkich społecznych inklinacji takiego posunięcia? Jakoś tam, gdzie sutenerstwo jest legalne, rośnie ogólnie przestępczość, co potwierdza niechlubny casus Holandii. I to nie tylko seksualna. Poza tym, czy oni sobie wyobrażają, jaki to będzie miało wpływ na społeczeństwo, które oni rzekomo tak bardzo chcą konserwować? Przecież to rozłoży rodzinę, a potem zawali się cała społeczność. Nie bez znaczenia jest również możliwość roznoszenia się AIDS, a przez to spadek liczebności populacji. Poza tym z prostytucją związane są gałęzie czarnego rynku - między innymi podziemie aborcyjne. Jak taka kurtyzana zajdzie w ciąże, to znajdzie sposób, żeby się wyskrobać - albo zrobi to jakiś znajomy lekarz, albo użyte zostaną do tego przemycane przez feministki pigułki wczesnoporonne, albo leki, których ubocznym skutkiem może być poronienie. Poza tym na legalizacji prostytucji zarobią producenci środków antykoncepcyjnych wszelkiego typu, więc gdzie tu konserwatyzm. To jest najszybszy sposób, żeby zniszczyć konserwatywne społeczeństwo. Przecież konsekwencją prostytucji ergo wolnego seksu, jest łatwiejszy dostęp do antykoncepcji, a w finalnym efekcie legalizacja aborcji.

Wyżej wymienione obydwie propozycje UPR - zarówno legalizacja narkotyków jak i prostytucji - najprawdopodobniej nie doprowadzą do konserwowania się pewnych norm cywilizacyjnych, ale wytworzą raczej społeczność postmodernistycznych hedonistów jak z Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya. Tam wyższe klasy jak chociażby Alfy zadowalały się narkotykami i seksem. Z tym więcej mają wspólnego upeerystowskie propozycje niźli z zoologiczną prawicowością. Poglądy UPR są w tej kwestii wewnętrznie sprzeczne. Podobne propozycje wysuwał nieświętej pamięci LiD, a prawicy nie wypada chyba zniżać się do takiego rynsztoka.

Dalej, skoro UPR mówi, że jest wręcz ultrakonserwatywny - takie określenia czasem padają, to dlaczego nie sprzeciwia się pornografii? Przecież we wszystkich krajach stwierdzono dodatnią korelację między łatwością dostępu do tego typu materiałów, a ilością przestępstw seksualnych. Pragmatycznym posunięcięm byłaby więc całkowita delegalizacja pornografii proponowana chociażby przez Prawicę Rzeczypospolitej. Ale cóż, Korwin może sobie na swoim blogu nazywać to moralną zgnilizną, ale sobie nic wielkiego z tego nie robi. To dlaczego nie proponuje, aby z tym walczyć? Dlaczego nie zauważa tego problemu?

Następna rzecz to podejście UPR do szkolnictwa. Zakłada, że szkoły winny być prywatne - tutaj zgoda, ale że program ma być układany przez nie. A zatem teoretycznie jakaś szkoła podstawowa mogłaby być kinem, gdzie puszczano by hard porno ze spożywaniem odchodów, biczowaniem, torturami... normalnie 120 dni Sodomy, a państwo nie miałoby nic do tego. To co to za konserwatyzm upeerowski, jak z koziej sempiterny trąbka w tym zakresie. Owszem, prywatyzacja szkolnictwa powinna nastąpić, ale państwo nie powinno całkowicie wypuszczać tej dziedziny z ręki. Programy nauczania, mimo wszystko, winny być układane centralnie. Czasem JKM mówi, że najlepsze szkoły to dysedukacyjne. Tutaj ma rację, do tego należy wrócić. A takie nie wiadomo co, że szkoły mogą sobie układać programy, jak sobie tylko zażyczą, to na dłuższą metę może doprowadzić do kompletnego zezwierzęcenia społeczeństwa, wziąwszy chociażby pod uwagę wymieniony wyżej casus.

W przypadku obyczajowo-społecznych problemów warto również zwrócić uwagę na ciekawe podejście partii prawdziwie prawicowej do armii. Otóż, zakłada ona, że wojsko ma być w pełni zawodowe. Ależ przepraszam bardzo... jak przyjrzymy się na historię to we wszystkich zdrowych państwach, czy to starożytny Rzym w okresie najlepszego rozwoju, czy to współczesna Szwajcaria, to przymusowy pobór do wojska był. Nawet w tak lewackim społeczeństwie jak niemieckie każdy mężczyzna musi rok po szkole odsłużyć w armii, bo inaczej nie znajdzie zatrudnienia. A tutaj taka propozycja! Chyba prawica powinna zwracać uwagę na to, że mężczyzna powinien nim być, tak samo z kobietami, a nie dawać takie dziwne propozycje, które prowadzą do tego, że samce Homo sapiens niewieścieją, a samice tego gatunku nabierają cech męskich. Zawodowa armia, owszem, ale tak z pół miliona, i to wojsk lądowych i marynarki, a poza tym poborowi.

Następna ciekawostka: UPR nie widzi kraju, z którym mógłby zawiązać sojusz w razie wygranej w wyborach parlamentarnych. Żeby było jeszcze ciekawiej, nie ma takiego nawet w świecie alternatywnym typu Śródziemie Tolkiena. Psioczy za to - i bardzo słusznie - na Unię Europejską. Ale kraj typu Polska powinien myśleć o zawarciu jakiegoś strategicznego sojuszu, chociażby biorąc pod uwagę kalkulacje geopolityczne i wyciągając wnioski z tysiąca lat naszej historii. Póki co, nikt w UPR takich analiz nie przeprowadził.


A na zakończenie...

Unia Polityki Realnej miała szansę stać się jednym z normalniejszych ugrupowań w Polsce. Niestety - i to trzeba przyznać z przykrością sama nałożyła sobie pętelkę na szyję - popadając w sprzeczności (jak w przypadku kwestii obyczajowych) oraz gospodarczy futuryzm. Na własne życzenie uległa marginalizacji. Prowadząc nieudolną politykę kadrową, JKM pogrążył to ugrupowanie jeszcze bardziej. Od czasu do czasu psioczy, że pogrążenie UPR jest wynikiem spisku. Ale kto by się przyjmował taką partią, gdzie połowa to są utopiści i sami wielbiciele dwójki publicystów - konkretnie Korwina i Michalkiewicza. Gdyby UPR miał tak 20% poparcia, to wyliby, jaki to jest straszny. A tak, to co? Nie ma co się przejmować - myślą sobie pewnie, UPR jest traktowany podobnie jak NOP (z którym w 1997 roku razem startował w wyborach parlamentarnych), czyli jako plankton.

Wniosek może być przewrotny, ale po tylu upadkach i sięgnięcia dna UPR nie powinna wspierać leseferyzmu ekonomicznego, tylko winna zacząć czynić to w przypadku utopijnego socjalizmu...

10 komentarzy:

michael pisze...

Utopijny internacjonalizm libertariański - ciekawa diagnoza. W sumie chyba bardzo trafna,
czepianie się szczegółów nie jest potrzebne. Jest to warstwa teoretyczna dotycząca charakterystyki programowej.

Mam inną uwagę, niestety bardziej
przykrą dla UPR, a dotyczącą praktycznej strony zachowań politycznych. Oto ona:
Świat polityki zawsze daje się podzielić na dwa obozy, taka jest reguła wyboru wynikająca z podstaw matematyki. O.K.
Jeśli UPR jest jednym z ugrupowań prawicowych, to w praktyce swojego działania, stosując wiele różnych sztuczek prawie że podświadomie, stara się ustawić na pozycji wzorca prawicowości, prawie jako Polski Urząd Jakości i Miar Prawicowości, wystawiający certyfikaty prawicowości w sposób bardzo restryktywny:
- Prawicowy jest tylko UPR, cała reszta świata jest zakapiornym lewactwem. Nieco przypomina to stalinowsko-leninowską pryncypialność - kto nie jest z nami, jest przeciwko nam.
Tak jest w okresach między wyborami.

W okresach kampanii wyborczych owe "upeerowskie" kryterium prawicowości przestaje być restryktywne, staje się agresywne i niezwykle "teoretyczno formalne" traci z oczu zupełnie polityczną rzeczywistość. Przykładem może być kampania wyborcza 21.10.2007.
UPR z JKM nagle oślepli, przestali dostrzegać oczywiste przez dwa lata (2005 - 2007) zjawisko niezwykle spoistej koalicji PO SLD LiD we wszystkich ważnych dla polskiej racji stanu kwestiach. W czasie tych dwóch lat scena polityczna spolaryzowała się wyraźnie na postkomunistyczne i postpolityczne lewactwo KPO*) przeciwko PiS. Taki się porobił podział.
Co zrobił JKM?
W imieniu polskiej prawicy przyłączył się do KPO*), funkcjonował identycznie jak Napieralski, Sławomir Nowak, Paweł Graś, Chlebowski albo nawet Niesiołowski. Było to dziwaczne, demiurg prawicy, z pozycji prawicowych stał się antypisowy identycznie jak najskrajniejsze lewactwo z PPS lub KPO*).
I TO JEST WIELOLETNIA PRAKTYKA. JKM jako wzorzec prawicowości, uczestniczy przez ostatnie 20 lat, we wszystkich kampaniach wyborczych, jako ultraprawica przeciwko pozostałym ugrupowaniom prawicowym, działając razem z lewicą, nawet skrajnie lewacką.

JKM robi się wtedy niezwykle aktywny, agresywnie rozbija polski ruch prawicowy na strzępy, nagle wytwarza liczne kryteria podziału, wzmacnia już istniejące rozdźwięki, aby rozłupić praktykę realnej prawicowej polityki według wszelkich dostępnych linii podziału. W wyniku tej akcji nieoczekiwanie Marek Jurek na moment stał się Sojusznikiem Niesiołowskiego w antypisowskim pogromie, ale chyba dość szybko się wypisał. Zapewne zorientował się, co się święci.
Taka mi diagnoza się klei:
Niestety, żadna lewacka agentura nie jest tak skuteczna w rozwalaniu polskiej prawicy, jak pryncypialnie prawicowy UPR.

________________________________________________
Jaki jest mój osobisty pogląd, co do strategii politycznej?
Jestem przekonany, że strategia integrująca polską prawicę jest konieczna.
W końcu prawicowy światopogląd wręcz polega na przeciwstawieniu się "ideologicznej równości". Wiemy, że "równość jest przeciwieństwem wolności". Prawicowość polega na zaakceptowaniu zróżnicowania poglądów, a więc i zróżnicowaniu różnych rytów prawicy. Szukajmy co nas łączy i pozostając we wzajemnym szacunku, dyskutujmy o tym co nas różni. Ale niech te różnice nie dzielą nas w pracy politycznej w interesie polskiej racji stanu.
Niech polska racja stanu będzie integratorem polskiej prawicy.

michael pisze...

*) KPO - Komunistyczna Platforma Obywatelska.

10 miesięcy po wyborach Platforma obywatelska już dowiodła czym w rzeczywistości jest. Jest partią totalitarną, faktycznie związaną krótką smyczą z komunistycznymi służbami oligarchią i kleptokracją komunistycznych służb. Komunizm jest w rzeczywistości formacją czysto pasożytniczą, już dawno porzucił marksistowską maskę ideologiczną, przybierając jako aktualną ideologię komunizmu postmodernizm.
Nihilizm moralny postmodernizmu, postpolityka, poprawność polityczna, kolektywistyczna "wolność, równość i braterstwo", sięganie do tradycji rewolucji francuskiej - przeciwko 5000 lat tradycji cywilizacji łacińskiej to współczesna ideologia komunizmu.
Komunizm jest jedną z odmian cywilizacji turańskiej.
Ostatnie oficjalne oświadczenia Platformy mówią wprost:
Platforma uprawia postpolitykę - jest więc partią komunistyczną.

Komunistyczna Platforma Obywatelska.
Dobranoc.

Kirker pisze...

niestety, JKM zamiast się jednoczyć to woli robić burdy. Dawno mielibyśmy jedną partię prawicową, gdyby nie tego typu faceci. Rozumiem, że wśród right-wing authoritarians są skrajni indywidualiści, ale przecież można nawet tak złożoną społeczność pozbierać do kupy.

Poza tym bardzo skutecznie zajmuje się ośmieszaniem prawicowych poglądów, spożywając na przykład PiT-y albo robiąc kabaretowe występy w telewizji czy podczas ulicznych agitek.

Przez JKM też prawica jest kojarzona z darwinizmem społecznym (vide załączony filmik o narkotykach), a następne skojarzenia to już faszyzm i nazizm.

Poza tym JKM to były działacz dobudówki PZPR o nazwie SD. Powinien przestać zajmować się polityką i przygotować się na płacenie corocznej daniny za umoczenie się w szambie.

pozdrawiam

Kirker pisze...

A poza tym, ja bym na jego miejscu widział raczej możliwość współpracy z PiS-em, wtedy to już by dawno wszedł do sejmu. Niestety ten pan stracił dawno poczucie rzeczywistości i realpolitik ma tylko w nazwie.

Wolał bredzić o koalicji PiS-LiD, jak podczas tej gadki z Senyszyn:

http://pl.youtube.com/watch?v=yGULMn6Qaew&feature=related
wystarczy początku posłuchać.

a teraz mówią, że PiS chce się z Lewicą dogadywać;//

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Albo kretyn albo agent. A JKM raczej głupi nie jest.
Taka jest moja opinia po obserwowaniu JKM'a przez ostatnie lata.

Kirker pisze...

Mustrumie:

na razie na prawicy namierzyłem jedną ewidentną hucpę w postaci Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, który sprzeciwia się dekomunizacji. Zapewne za sprawą Jana M. Fijora - czyli TW "Berety".

UPR jest blisko z tą bandą związane, tak więc całkiem możliwe, że też jest hucpą zorganizowaną przez lewactwo w celu rozbijania prawicy. A JKM rolę takiego młota bardzo dobrze spełniał i pewnie jeszcze będzie spełniać.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Co za bzdury. Prostytucja? Nie wiem w jakim kraju żyje autor, ale prostytucja w Polsce praktycznie legalna- co pokazują ogromne strony internetowe gdzie panie pokazują co mają i nikt ich raczej nie ściga. Bo prostytucja jest bowiem NIE UDOWODNIENIA i jeszcze NIGDY, NIKOMU nie udało jej się zlikwidować. Jej legalizacja oznaczałaby tylko to, że nikt nikogo by do niej nie przymuszał bo to jest właśnie najgorsze. Argument, że rozłoży to rodzinę jest tak naciągany, iż szkoda gadać. Ktoś kto zdradza żonę u dzi*** zrobi to nieważne czy jest to legalne czy nie. Bloger, który tak pisze o konserwatywnych poglądach najwidoczniej usprawiedliwia niewiernych mężów- zdradzają bo mają okazję, to nie ich wina, nie mają własnej woli. Jak będą legalne prostytutki to nikt tych biednych facetów od panienek nie odciągnie... Szkoda gadać!

Kirker pisze...

Co za bzdury. Prostytucja? Nie wiem w jakim kraju żyje autor, ale prostytucja w Polsce praktycznie legalna- co pokazują ogromne strony internetowe gdzie panie pokazują co mają i nikt ich raczej nie ściga. Bo prostytucja jest bowiem NIE UDOWODNIENIA i jeszcze NIGDY, NIKOMU nie udało jej się zlikwidować

Rozumiem współczesne libertyńsko-lewackie skażenie, które dotyczy również części prawicy (a prawica akceptująca marksizm kulturowy to raczej lewactwo), ale to poziom Krassowskich i innego rynsztoka.

A prostytucja jest do udowodnienia. Wystarczy odpowiednia infiltracja pewnych środowisk.

A ponoć jest podziemie aborcyjne. To może dlatego, że ono jest, to należy zalegalizować aborcję. A może w ogóle zrezygnować z ustanawiania prawa i niech ludzie robią, co chcą? Pewien ordnung musi być. Taka prawda.

Argument, że rozłoży to rodzinę jest tak naciągany, iż szkoda gadać. Ktoś kto zdradza żonę u dzi*** zrobi to nieważne czy jest to legalne czy nie.

Takich można ścigać za paserstwo. Proste.

Bloger, który tak pisze o konserwatywnych poglądach najwidoczniej usprawiedliwia niewiernych mężów- zdradzają bo mają okazję, to nie ich wina, nie mają własnej woli.

Nie, to jest wina obydwu stron. Co nie znaczy, że wszystko ma być dozwolone. Powinien być społeczny ostracyzm wobec wszelkich form zboczeństw. A nadmierna chucia jest zboczeniem.

pozdrawiam

Andrzej.A pisze...

Też kiedyś głosowałem na UPR ale mi przeszło. Co do partii Marka Jurka to niestety stanowią zbyt zawężony krąg aby mogli się liczyć. Osobiście wolałem ostatnio głosować na Kaczorów, którzy pomimo pewnego rysu socjalnego nie stanowią zagrożenia dla wolnego rynku.
UPR podobnie jak PR mówią wszystko albo nic - to jak tak mówią to mają nic.

Kirker pisze...

Andrzeju A:

Pewne działania Kaczek są prowolnorynkowe, jak gnębienie korporacji prawników czy lekarskich.

Nie stanowią oni zagrożenia dla wolnego rynku, dekretu o nacjonalizacji środków produkcji nie wydadzą:D Prosocjalna jest główna linia w tej partii, reprezentowana przez przywództwo, która dyktuje główną politykę.

Poza tym PiS to jest sam w sobie raczej partią sprzeciwu wobec III RP, tak więc znajdują się w nim zarówno ludzie prawicowi jak i lewicowi, tak więc nie można jednoznacznie twierdzić, czy ta partia jest lewicą, czy prawicą. To raczej środowisko mające swoją prawicę i lewicę, jak przedwojenna sanacja.

A PR to środowisko mikroskopijne. Poglądy jak najbardziej sensowne, ale wielkość tej partii...

Teraz to autentycznie pozostają Kaczory. Innej alternatywy dla człowieka o poglądach konserwatywnych i antykomunistycznych nie ma.

pozdrawiam