W zeszłym roku na teren Polski powróciła żydowska, nacyjna loża masońska B'nai-B'rith. Utworzyła sobie tutaj filię o nazwie Polin. O dziwo, dostała nawet list od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mało które stowarzyszenie doczekało się takiej nobilitacji. A jakie są cele tej żydomasońskiej loży. Domagają się oni zamknięcia Radia Maryja oraz zakazu wydawania szeregu periodyków między innymi Najwyższego Czasu, które uznali za antysemickie. Do tego dochodzi jeszcze wypłata gigantycznego odszkodowania rzędu 65 miliardów dolarów, zwrot majątków żydowskich et consortes.
Sprowadziliśmy na siebie tą mafię, którą wraz z resztą masonerii wyrzucono z Polski w 1938 roku na mocy dekretu prezydenta Mościckiego. Rzecz jasna, dobrze na tym nie wyjdziemy. Sanacja przed wojną doskonale wiedziała, co robi, pozbywającej się tej organizacji o zasięgu światowym. W okresie komuny ona jednak tutaj wróciła i zaczęła zapuszczać korzenie. Obecnie mamy siedem loż masońskich i nikt nie przejmuje się tym, co się tam dzieje, poza garstką ultrakonserwatystów (takich jak moja osoba) czy nacjonalistów. Tylko te dwie grupy zwracają uwagę na zagrożenia związane z tolerowaniem wolnomularstwa u siebie. A zatem, czy najlepiej nie byłoby po prostu zdelegalizować masonerii?
Niezrozumiałe jest zupełnie, jak można tolerować międzynarodową mafię, która jasno określa swoje cele. A to między innymi budowa globalnego państwa o ustroju zapewne socjalistycznym. Można traktować takich ludzi jak nieszkodliwych marzycieli lub skrajnych futurystów, puszczać im wszystko płazem. W ten sposób jednak nigdzie nie zajdziemy. Przecież oni są gotowi działać przeciwko Polsce, dążąc do jej zagłady lub wchłonięcia przez większe państwa. Interes narodowy to dla nich pustosłowie. Liczy się dla nich tylko ich własne siedzenie... no i budowa socjalizmu w skali globalnej. Nie łudźmy się. To, co znamy pod nazwą Unia Europejska, jest projektem typowo masońskim. Oni już o tym marzą od dwóch stuleci, aby w tej części świata znajdowało się jedno państwo, a to jako test dla zrobienia czegoś porównywalnego w skali globalnej. Przecież masoneria może być związana z obcymi wywiadami, mamy zatem możliwość kolaboracji. Tak więc organizacja ta chce pozbawić nas niezależności, niepodległości, tak więc nie ma prawa działać na terenie państwa. To już powinien być wystarczający powód do delegalizacji.
Druga rzecz to związki masonerii z lewactwem wszelkiej maści - ekologistami, feministkami, lobby homoseksualnym (niedługo pewnie jeszcze pedofilskim), aborcjonistami, zwolennikami społeczeństwa otwartego i temu podobnym wynaturzeniom. To są zazwyczaj mózgi lewicowej zarazy. Tak jest od XVIII w., kiedy to wywołali oni Rewolucję (Anty)Francuską. Dzisiaj to już wiadomo, że to dzieło wolnomularzy. A teraz przeprowadźmy proste indukcyjne rozumowanie. Jeżeli wtedy tyle mogli, to jakie są teraz ich możliwości? Zakładanie, że oni nagle się schowali i znikli gdzieś w czeluściach historii jest zatem błędne. Zapewne mają nadal znaczny wpływ na politykę lewicowych partii i stowarzyszeń, gdzie funkcjonują jako uświadomieni (według leninowskiej systematyki lewaków). Co więc się dzieje, jak zostaną oni zmiażdżeni? Po prostu lewactwo zacznie zachowywać się jak kura, która uległa dekapitacji. Minie krótki czas, a ten cały lewicowy aktyw posypie się pod swoim własnym ciężarem.
Trzecia sprawa to trzeba się przyjrzeć historii. Masoneria obalała monarchie, wywoływała rewolucje, więc tolerowanie takiej organizacji na terenie państwa jest przyzwoleniem na tego typu harce. Co więcej, masoneria zlecała morderstwa swoich przeciwników. Głośny był przypadek niejakiego Morgana, który w 1834 roku w USA wystąpił z loży masońskiej. Napisał następnie książkę ujawniającą zbrodniczy charakter tej organizacji. Potem został zamordowany, a cały nakład zniszczony. No i jak można taką wręcz mafijną organizację tolerować? Przecież obchodzenie się z masonami jak jajkiem to w takim wypadku wręcz skrajna głupota.
Co w takim razie należy zrobić? Majątek masonerii jako organizacji powinien zostać przejęty przez Skarb Państwa, a następnie zlicytowany. Przywódców oraz zajmujących wyższe stanowiska w nich wtrąć powinno się do więzień. Przy okazji również ich majątek winien ulec kasacji i zostać zlicytowany. Szeregowych członków należy obłożyć dożywotnimi karami finansowymi, płaconymi co rok - na przykład 10 000 zł rocznie, z których można by finansować przedsięwzięcia publiczne. Jeżeli mason nie mógłby tyle zapłacić, to do więzienia.
Żadna władza nie zainteresowała się uprzątnięciem tego szkodliwego raka, który jest śmiertelnym wrogiem zarówno państwa polskiego jak i jego mieszkańców. Ciekawe, kiedy zarządcy Priwislanskiego Kraju obudzą się z ręką w nocniku...
...o ile w ogóle tak się stanie.
czwartek, 28 sierpnia 2008
Zdelegalizować masonerię!
Etykiety:
B'nai-B'rith,
lewactwo,
masoneria,
Polska,
quislingowcy,
sanacja,
zdrajcy,
zoologiczna prawicowość
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Jeśli kiedyś przyjdzie mi płacić, gnić w więzieniu albo oddać życie za ideały Wolnomularstwa, które z tym, co Pan opisuje, nie mają nic wspólnego (równie dobrze można by utożsamiać Katolicyzm z jednym zdarzeniem, mianowicie ludobójstwem Serbów w Jasenovac, albo słowami jednego z papieży o "bajeczce, która się dobrze sprzedała" - tylko dokąd to prowadzi?), to zrobię to z podniesionym czołem. Może mnie Pan zamknąć do więzienia, gdzie spędzę swoje najlepsze lata, mogą mnie tam torturować współwięźniowie podjudzeni przez takich, jak Pan, można mnie obłożyć srogimi karami, a nawet skazać na szubienicę - jednak nie złamie mnie ani Pan, ani ludzie pańskiego pokroju. Czasem trzeba zapłacić wysoką cenę za swoje ideały i przekonania. I nie chodzi tu o jakiś heroizm, o jakieś puste a górnolotne deklaracje. Po prostu przyjmę z godnością los, jaki mi zgotujecie i nie będę błagał o litość. Nie zasługujecie na to. Pozdrawiam, minarchista.
Ach, tak przy okazji, nie mielibyście z Masonami wielkiego problemu. Jest ich w Polsce garstka. Może kilkaset osób i to z pierwszej połowy tysiąca. Niemniej jednak wpływy do budżetu z tytułu podanych kar i konfiskat jakieś tam by były. Jeśli te pieniądze miałyby przysłużyć się potrzebującym, np. budowano by za nie drogi, stadiony, szkoły, przedszkola, szpitale, sierocińce, sanatoria, zamiast kolejnych, proszę wybaczyć dosadność, ale jarmarcznych figur Jezusa (Syn Boga, Światłość ze Światłości nie potrzebuje figurek i bałwochwalczych pomników; nie potrzebuje traktowania Go, Boga, na wzór i podobieństwo ludzi, którzy muszą być uwielbiani niczym egotyczni narcyzi), to Masoni nie złorzeczyli by. I tak biorą udział w akcjach charytatywnych, chociaż nie afiszują się z tym. Was jest więcej, róbcie, co uważacie, byleście tylko nie musieli kiedyś wstydzić się przed własnym sumieniem tego, co robicie. Bierzcie przykład z Janusza Korczaka i poświęćcie swoje życie czemuś więcej, niż wściekłości. Pozdrawiam, minarchista i wierzący w Boga Osobowego, 36 latek.
Pogrywać z masonerią próbował Hitler, próbował Stalin, próbowali i inni dyktatorzy. Próbował Piłsudski i próbowało SB. Dziś wszyscy oni gryzą piach, a masoneria ma się świetnie. I będzie się miała coraz lepiej. Kolega z postów obok - jakże romantyczny, zanadto.
Prześlij komentarz