Każdy, kto przeczytał powieść Bułhakowa Mistrz i Małgorzata powinien kojarzyć towarzystwo Massolit. Ich przywódcą był Berlioz. Premiowało ono pisarzy marnych, acz zgadzających się z ateizmem i komunizmem. No i przyjrzyjmy się otaczającej nas rzeczywistości. Czy Bułhakow, pisząc swoją powieść, nie był prorokiem?
Niestety, okazuje się, że tak. Wystarczy przyjrzeć się, jacy artyści dostają nagrody, jaka sztuka jest wsadzana na piedestał oraz jaka filozofia jest popularna. Wówczas okaże się - co może być przerażające - że mamy do czynienia z nowoczesnym Massolitem dyktującym, jakie mają być trendy. Wcale nie trzeba daleko szukać.
Dwa lata temu ogromnie popularna była książka Dana Browna Kod Leonarda da Vinci. Sam ją przeczytałem; całkiem nieźle napisany kryminał - chociaż jak dla mnie Zwodniczy punkt tego samego autora był znacznie lepszy. Sprzedał się w liczbie 11 milionów egzemplarzy na całym świecie. Dlaczego ta książka miała taką reklamę? Otóż powtórzono tam banialukę rodem z Ostatniego kuszenia Chrystusa Nikosa Kazantzakisa. Mianowicie jakoby Jezus Chrystus miał być kochankiem i mężem Marii Magdaleny. Książka swoją idee fixe uderzała w Kościół, więc nic dziwnego, że musiała mieć taką reklamę. Czego bowiem współczesny Massolit nie zrobi w celu walki z nim, z wiarą w latające potwory Spaghetii czy różowe jednorożce?
Z tego samego powodu rozreklamowano książkę God Delusion brytyjskiego zoologa Richarda Dawkinsa. Sama lektura oczywiście przeładowana jest chwytami erystycznymi sprowadzającymi się do stwierdzenia, jacy ci ludzie są głupi. Oczywiście musiała być tam umieszczona ukryta pochwała aborcji i eutanazji. Nowoczesny Massolit z miejsca - obok Marksa i Keynesa - uznał tą lekturę za obowiązkową. Także traktują ją jako poradnik do wychowania dzieci.
Ergo: żeby książka się sprzedała w wielkim nakładzie musi atakować Kościół. Inaczej nie ma szans.
Jakiś czas temu słyszałem, że ktoś tam napisał romans. O miłości żony nazisty do Żydówki podczas drugiej wojny światowej. Przez kilka sekund myślałem, że to jest żart. Potem jednak przeszła inna myśl: jakich to czasów się dożyło. Za przeproszeniem, już wyższy jest poziom różnych Narzeczonych księcia Maxima. Mamy tutaj do czynienia z homoseksualną propagandą. Swojego czasu kontrowersje wzbudził również film Anga Lee Tajemnica Brokeback Montain o gejowskiej miłości na Dzikim Zachodzie. Taka słaba melodramacina dostała jeszcze Oscara...
Wniosek następny. Massolit rozkoszuje się w atakach na tradycyjną obyczajowość i rodzinę. Będzie zatem premiował odpowiednie książki i filmy.
Następna rzecz. Nagrody literackie przyznawane są niejednokrotnie byłym komunistom (casus Elfriede Jelinek) czy feministkom (Doris Lessing). Celem jest przedstawienie ruchów lewicowych jako lepszych, światłych, związanych z postępem.
Co się z tym wiąże? Massolit musi premiować sztukę wybielającą lewicę. Dlatego film o Che Guevarze jeżdżącym motorem po USA dostaje tyle nagród. Innego powodu nie ma. Widziałem też taki film (tytułu sobie nie przypomnę) o rodzinie arystokratycznej w Chile. Zwycięstwo Frontu Ludowego w 1970 roku zostało ukazane normalnie jak przełom cywilizacyjny, że o to będziemy budować krainę wiecznego szczęścia, mlekiem i miodem płynącą. O dziwo, nie pokazano nacjonalizacji przemysłu i kolektywizacji rolnictwa. Pucz dokonany przez generała Pinocheta został ukazany jako koniec Państwa Bożego. No cóż, prawica z punktu widzenia Massolitu jest zła i niedobra. Tak samo kręci się filmy o aktorach-komunistach, jacy to dobrzy i światli ludzie byli. Przykładem jest Czarna lista Hollywood. Najokropniejszy jest ścigający komunistów senator McCarthy.
Massolit popiera też jedyną słuszną filozofię, a mianowice postmodernizm czy, jak kto woli, dekonstruktywizm. Zakłada ona pełny relatywizm. Jakbym się wyszedł i zaczął się pytać ludzi na ulicy o postulat Nernsta, to wszystkie odpowiedzi musiałbym uznać za tak samo prawdziwe - to jest całe clou postmodernizmu. Twierdzenie naukowe ma być równoznaczne z bredzeniem pijaka w malignie. Wniosek z tego jest następujący: Massolit popiera relatywizm, ponieważ dzięki temu można twierdzić dla przykładu, że homoseksualizm czy pedofilia są równoznaczne heteroseksualizmowi.
Kiedyś Józef Wissarionowicz Stalin mówił, że artysta ma być inżynierem dusz. Teraz to arcyciekawe przesłanie realizuje nowoczesny Massolit razem z popieranym przez nich stadem pisarzy, aktorów, reżyserów et consortes.
Na odgłowienie Berlioza nie mamy jednak co liczyć...
piątek, 23 maja 2008
Nowoczesny Massolit
Etykiety:
dewiacje,
homoseksualizm,
Jaśnie Oświeceni,
lewackie durnoctwa,
lewactwo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz