środa, 14 maja 2008

Gen nienawiści

Jednym z założeń Nowej Lewicy jest to, że wszystko tak naprawdę jest ideologią. Wynika to z relatywizmu będącego również podstawą dekonstruktywizmu. Nie ma zatem przeszkód, żeby lewica poprawiała dorobek wszystkiego, co człowiek zdołał wymyśleć. W rzeczywistości jest to strategia ekspansji, jaka służy próbie udowodnienia poszczególnych założeń lewicy tak, żeby ludziom wydawało się, iż to słuszny, niepodważalny dogmat. Tak więc, nie powinniśmy dziwić się, że niedługo Stalin będzie wstrętnym prawicowym potworem, bo nie lubił Żydów i chciał rządzić światem. Lewactwo nawet wtyka swój nos do nauk medycznych i przyrodniczych. Homoseksualizm od lat siedemdziesiątych nie jest uznawany za schorzenie; głównie dzięki szeregu fałszerstw dokonanych w 1948 roku przez Alfreda Kinseya. Globalne ocieplenie jest skutkiem industrializacji. Po prostu powinniśmy się zastanowić, co jeszcze nas czeka...

Można tutaj dokonać pewnego eksperymentu myślowego.

Obecnie mainstreamem, jeżeli chodzi o nauki biologiczne, są badania na poziomie molekularnym. Klonowanie genów, badanie struktury białek, szlaki transdukcji, jak procesy na tym poziomie determinują wygląd i zachowanie osobników... ot, takie rzeczy.

Lewica zajmuje się tępieniem nienawiści do mniejszości etnicznych i seksualnych. Ich zdaniem ludzie mają sobie być braćmi i nikt nie może nikogo nie lubieć. Lubią oni również zwalczać wszystkie problemy u podstaw. Żeby nie daj Boże ludzie nie pomarli z głodu i chorób, to się ich na siłę ubezpiecza, państwowa jest służba zdrowia. Większość odłamów lewicy popiera również aborcję, i to z tego powodu, że jak się w jakiejś rodzinie dziewiąte dziecko urodzi, to już się nie wyżywi.

Skupmy się jednak na problemie nienawiści. Lewicowcy wszelkiej maści chętnie wyłożą pieniądze na walkę z rasizmem i homofobią. Różne stowarzyszenia typu Lambda czy Nigdy Więcej mogą liczyć na przypływ kasy z budżetu państwa. Oni również zakazują głoszenia pewnych poglądów. Wróćmy do zwalczania problemów u podstaw. Obecnie nawet szuka się przyczyn pewnych rzeczy na poziomie biologii. Swojego czasu w Nature Neuroscience ukazał się artykuł, że rzekomo prawica jest głupsza od lewicy. Kiedyś łysenkizm i biologia miczurinowska, a teraz coś takiego. Powinniśmy się spodziewać jeszcze czegoś innego.

Otóż zostanie wykryty gen nienawiści w jednym za laboratoriów zajmujących się genetyką behawioralną człowieka. Najpierw porówna się pod względem sekwencji poszczególnych genów biorących udział w rozwoju układu nerwowego u ludzi nienawistnych i tolerancyjnych. Następnie sprawdzi się ekspresję jego ortologu w zarodkach myszy z użyciem jakiegoś genu reporterowego. Będzie on odpowiadał za iście zoologiczną nienawiść w stosunku do mniejszości etnicznych i seksualnych, tak jak fru u wywilżny karłówki (Drosophila melanogaster) cały rozrodczy rytuał samca. Wiadomość o odkryciu ozdobi okładkę czasopisma Nature. Będzie odpowiadał on za część procesów rozwojowych układu nerwowego oraz behawioralnych. (Na razie nie mam jeszcze kandydata, co to może być, ale pewnie jakiś receptor albo czynnik transkrypcyjny).

Jakie będą konsekwencje? Oczywiście lewactwo uznaje aborcję. Sprawę genu nienawiści nagłośni się w mediach. Matki będą wykonywały badania prenatalne, czy przypadkiem ich dziecko nie jest nosicielem takowego. A jak jest - to najpewniej dojdzie do skrobanki. Po pewnym czasie rządy narzucą przymusową aborcję płodów mających tenże gen nienawiści. W przypadku całej reszty prawdopodobnie będzie dochodziło do sterylizacji osobników będących jego nosiecielami.

Może brzmi to jak scenariusz z Nowego wspaniałego świata Aldousa Huxleya czy Ludzi niczym bogów Herberta George'a Wellsa, ale jest całkiem prawdopodobny. W Szwecji - sztandarowym kraju rządzonym przez lewicę - przez 40 lat odbywał się socjoinżynieryjny eksperyment, który był pochwalany przez stwórców tamtejszego państwa opiekuńczego, późniejszych noblistów - małżeństwo Myldarów. Tak więc, skąd wiemy, co strzeli lewactwu do głów... Przecie kocha ono wszelkie machinacje - odkrycie genu nienawiści jest całkiem możliwe. Skoro już homoseksualizm nie jest uznawany za chorobę... Dlatego też powinniśmy się mieć na baczności. Tym bardziej, że eurokomuna coraz bardziej zaczyna przypominać ZSRR czy Trzecią Rzeszę. A w takich reżimach, co pokazała historia, pseudonauka pozująca na naukę rozkwita.

Brak komentarzy: