czwartek, 8 maja 2008

Gunter Stent, "Schujowacenie mózgowia" i lewicowość

W 1969 roku amerykański biolog molekularny Gunter S. Stent opublikował książkę Coming to the Golden Age. Uznał on, że zbliża się nieuchronnie złota epoka w dziejach ludzkości, kiedy rozwój nauki zostanie zatrzymany [1], a każdy dzięki dobrodziejstwom cywilizacji będzie mógł się oddawać wszelkim przyjemnościom. Wizja - trzeba przyznać - ultrahedonistyczna. Autor przewidywał wszczepianie nawet elektrod do mózgu i drażnienie odpowiednich ośrodków celem indukowania przyjemności. Uznał, że cały przyszły rozwój ludzkości to będzie jeden niekończący się happening. Ludzie porzucą rozważania na temat natury świata, będą tylko jeść i kopulować, a jak to nie wystarczy, to stymulować się narkotykami albo właśnie za pośrednictwem wewnątrzczaszkowych elektrod[2].

Jak dla mnie, wizja takiego społeczeństwa jest przerażająca. Tym bardziej odczuwa się niepokój, że właśnie do czegoś takiego dąży rządzące nami lewactwo. Już Marksowi i Kropotkinowi marzyła się kolektywna chlewnia, gdzie nawet żony będą wspólne, nie będzie własności, wszystko znacjonalizowane i skolektywizowane; tak według tych ludzi miał wyglądać raj na Ziemi. Nie zapomnijmy jeszcze, że jak w Imagine Johna Lennona - and no religion too. Jak się spełniała taka wizja, to wiele krajów na świecie, w tym my przez jakieś 45 lat, mogliśmy zobaczyć. Teraz mamy z tego repetę w Euro-ZSRR... Ba, oni twierdzą, że socjalizmu czy komunizmu nigdy nie było, ale ciągle wpychają nas w to łajno. A ich decyzje przynoszą więcej szkód niż pożytku - jak to zwykle na lewicy - a to kolektywizacja rolnictwa, a to wybijanie wróbli w Chinach , a to wprowadzenie edukacji seksualnej polegającej na wzajemnym brandzlowaniu odpowiednich narządów...

Na jakim świecie zależy lewicy laickiej [3]? Właśnie na takim, nad którym tak zachwycał się Stent w swojej książce, w którym życie ludzkie sprowadza się tylko do żarcia i kopulacji. A wszystko inne najlepiej żeby nie istniało, bo zagraża wiecznemu szczęściu i zaspokajania najprostszych przyjemności. Religia, nauka, filozofia... to zdaniem socjalistów wywalić można (a nawet należy) na śmietnik, a jeżeli już to wykorzystywać instrumentalnie do udowadniania różnych dziwactw. Kiedyś był łysenkizm i biologia miczurinowska. A teraz wychodzi na to, że konserwatyści są głupsi, że mamy globalne ocieplenie (to całe bredzenie o dwutlenku węgla, regulacje odnośnie jego emisji, to tylko ułatwiają monopolizację rynku wielkim korporacjom), że wszyscy ludzie są tacy sami et cetera. Bo dla tych ludzi liczy się tylko to co poniżej wysokości pasa. Sprowadzają życie człowieka do biologii, no i jako byt biologiczny go traktują zezwalając na aborcję, eutanazję, czy nawet metody eugeniczne. Co więcej, współcześni trockiści określający się mianem zielonych doszli do wniosku, że wyżej wymienione zabiegi prowadzą do tego, że ludzie się mniej rozmnażają, a w efekcie w przyszłości będzie mniejsza dewastacja środowiska.

Widziałem kiedyś taką grafikę Witkacego. Nazywała się Schujowacenie mózgowia. Z głowy wychodził tam wielki penis. Jeżeli ktoś przeczytał chociażby Szewców powinien wiedzieć, że ten człowiek bardzo miłował się w skatologii wszelkiego typu. Należy się również zastanowić, czy tytuł grafiki nie jest odpowiednim określeniem na lewicowe inne stany świadomości.

Nazwa tej grafiki bardzo dobrze oddaje sposób laicko-lewicowego zaburzenia myślenia. Po prostu cały świat koncentruje się dla nich, na tym co można zrobić z penisem, pochwą i odbytem. Witkacy wymyślił świetną nazwę schorzenia dla nich, tytułując jedną ze swoich grafik. Po prostu, lewica laicka cierpi na schujowacenie mózgowia. Nie można tego inaczej nazwać, jak właśnie tak. A to dawanie praw różnym mniejszościom seksualnym to czym właśnie jest, jak nie przejawem takiego myślenia? Teraz homoseksualiści, a potem kto przyjdzie? Po drodze są już pedofile, w Danii czy w Holandii działają już całe ugrupowania, ba, nawet partie ludzi o takich skłonnościach, które chcą zalegalizowania tego procederu. Cóż, jak dla tych lewaków można się rżnąć nawet na ławce w parku, a ludzie przechodzący mogą się gapić; w Holandii ostatnio powstały strefy, gdzie można publicznie uprawiać seks. Ludzie normalnie nie chcą, żeby państwo właziło z brudnymi butami do ich łóżek. A jeżeli godzą się na coś takiego, to co to oznacza? Lewackie schujowacenie mózgowia prowadzi do połączenia się sfery publicznej i prywatnej. Na dłuższą metę oznacza to po prostu totalitaryzm, bo państwo wie, co z kim i gdzie człowiek robi. Tak więc stalinizm redividus. Państwo zwalczające aktywnie tradycyjną obyczajowość, a do tego dążące, żeby wiedzieć wszystko o swoich obywatelach. I to dosłownie wszystko.

Pozostaje się zastanowić, jak daleko pójdzie to skupienie się części lewactwa tylko i wyłącznie na sprawach rozmnażania się. Może niedługo dojdzie do tego, że socjaliści zalegalizują klonowania reprodukcyjne ludzi; zresztą nawet gdzieś czytałem, że tak mogłyby się homosie rozmnażać (sic!). Niektórzy autorzy zapewne cierpiący na omawiane wyżej schorzenie uważają, że tego typu rozwiązania przyniosą więcej szkody niż pożytku. Chociażby taki Lee Silver z Princeton University.

Ci, którym mózgownica schujowaciała do reszty, nie cierpią rzecz jasna tych, którzy zachowali zdrowy rozsądek. Próbują ich tępić, cenzurować i reedukować. Kiedyś to odbywało się na Kołymie albo Wyspach Sołowieckich, teraz za stwierdzenie, że homoseksualizm to grzech, można pożegnać się z intratną posadą. No i gdzie się podziała wolność słowa? Ale jak widać dla tych typów, ważniejsza jest publiczne wymachiwanie penisem niż możliwość swobodnego wyrażania opinii, bo dopuszczalne są te, które podobają się członkom klasy próżniaczej. Ci o mózgach schujowaciałych dopuszczają się wszelkich form intelektualnego totalitaryzmu! Bo kto widział, żeby szukać homoseksualizmu nawet w świecie zwierząt!

Pozostaje mieć na dzieję, że na terenie kontynentalnej Europy nie uda się wybudować kolektywnej chlewni, będącej ideowym połączeniem ZSRR paleontologicznego oraz współczesnej Holandii. Ludzie może wreszcie się opamiętają i przegonią maniaków typu Zapatero tam, gdzie pieprz rośnie. Pewien poziom takich indywiduów, co chciały urządzać lepiej świat, niż jest urządzony, zawsze był, jest i będzie. Ale trzeba zrobić wszystko, żeby oni jakichś swoich hedonistyczno-ulitarianistycznych aksjologii państwa nie realizowali. Wtedy zafundują nam takie widowisko, jakiego świat jeszcze nie widział przy wszystkich okropnościach dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Problem w tym, że może właśnie żyjemy w odradzającym się jak feniks z popiołów komunizmie. Wiele na to wskazuje.

Powiedzmy sobie szczerze: jeżeli będą rządzić nami tacy ludzie, jak właśnie lewica laicka, cywilizacja Zachodu na zawsze pogrąży się w szambie. Kiedyś wiodła ona prym na globie, a teraz jest zżerana powoli, acz skutecznie, przez węwnętrznego lewackiego pasożyta.

______________________________
Przypisy:

[1] Stent był pionierem rozważań nad początkiem końca nauki. Żeby było śmieszniej Coming to the Golden Age powstało w okresie wielkich sukcesów nauk biologicznych i fizycznych, ale ów biolog molekularny (w późniejszym okresie również neurobiolog) - jak sam twierdzi - zaczynał coś węszyć. Uznał, że koniec nauki nastąpi właśnie w chwili, kiedy ludzie uznają, iż jest właśnie bardzo potężna. Do tej pory uważa, że jesteśmy blisko tego momentu albo już go żeśmy przekroczyli. Jego książka to była główna oś rozważań amerykańskiego dziennikarza Johna Horgana, które zawarł w Końcu nauki. Przyjął tam, że największe problemy zostały już rozwiązane, a nas czeka dopisywanie następnych miejsc po przecinku w stałych fizycznych (tak rozwój dwudziestowiecznej fizyki wyobrażał sobie Lord Kelvin chociażby). Stent zresztą uważa, że będzie całkiem podobnie. Skrytykował na przykład E. O. Wilsona za pomysły szukania nowych gatunków organizmów, mówiąc, że to gra szklanych paciorków. W Końcu nauki jest jego cytat zamieszczony: Biologia ewolucyjna skończyła się w 1859 roku. Nie pozostaje nic innego stwierdzić, jak fakt nihilizmu tych dwóch facetów (Stenta i Horgana).

[2] Pomysł z umieszczaniem elektrod wewnątrz czaszki pojawił się w literaturze poraz pierwszy w powieści Aldousa Huxleya Nowy wspaniały świat. Tam przyjęto, że ludzi uszczęśliwi się na siłę. Niższe klasy, jak Delty czy Epsilony, były właśnie takie, ponieważ zostały zdeterminowane do bycia idiotami. Alfy miały rządzić, a do zaspokajania przyjemności miały wykorzystywać seks, narkotyki, no i właśnie wprowadzane do czaszki elektrody. Pomysł Stenta jest raczej wtórny, choć w jego wypadku inspirowany raczej badaniami neurofizjologicznymi prowadzonymi przez Delgado.

[3] Wyżej operowałem pojęciem lewica laicka. Dlaczego? Bo ktoś mi może zarzucić, że uważam nazizm czy faszyzm za prawicę, ponieważ nie są one laickie. Cóż, z lewactwem to jest tak, że ma one podgrupy. Socjaliści, demoliberałowie, komuniści to jest lewica laicka. Obok tego jest lewactwo brunatne, czyli faszyści i naziści, realizujące klasyczne ideały tegoż tylko trochę na innym gruncie - podlane sosem narodowo-konserwatywnym. Ale mimo tego lewactwo.

__________________________________________________________________________________________

Tekst został opublikowany na Shalomie24 dnia 23 kwietnia bieżącego roku.

Brak komentarzy: