wtorek, 1 grudnia 2009

Utopia państwa neutralnego światopoglądowo

Niedawno była batalia dotycząca krzyży w miejscach publicznych. Oczywiście, paru, excuses le mot, bezbożnikom nie spodobało się to, że ów symbol religijny może się tam znajdować. Nie po raz pierwszy słuchaliśmy z ust jaśnie oświeconych, że jesteśmy państwem wyznaniowym oraz innych elementów stałej śpiewki odtwarzanej przy takich okazjach. No cóż, gdyby być purystą i chcieć usunąć wszelkie krzyże z miejsc publicznych należałoby całkowicie przebudować miasta, wymienić okiennice w oknach itd. Kłopotliwe jest również samo pojęcie "symbolu religijnego". Możemy sobie bez problemu wyobrazić zakon czcicieli butów; czy wówczas zwolennicy tzw. państwa neutralnego światopoglądowo nakazaliby chodzić wszystkim boso. Żeby było śmieszniej, do porównywalnych absurdów już w zachodnich demokracjach dochodzi.

Mniejsza jednak z tym. Oni operują wytrychem słownym, który się nazywa państwo neutralne światopoglądowo. Ponoć jest to taki organizm państwowy, który nie faworyzuje żadnego systemu filozoficznego, religijnego, ideologicznego. Należy teraz zadać podstawowe pytanie: czy coś takiego w ogóle może istnieć? Czy nie jest to nic innego jak pewna operacja semantyczna tak bardzo przez lewicę ukochana?

Państwo musi się opierać na systemie prawnym. W każdym organizmie państwowym z założenia obowiązuje jakieś prawo. A na czym się ono opiera? Otóż twórcy prawa opierają się na doktrynach, które uważają za najwłaściwsze z ich punktu widzenia. Te przepisy nie biorą się przecież znikąd. Przecież nie byłoby tych unijnych przepisów dotyczących oscypków, gdyby nie istnieli ludzie, którzy chcieliby je w życie wprowadzić. Ci natomiast nie mogliby tego uczynić, jeżeli nie wyznawaliby poglądy, który nakazuje im regulować takie czynności prawnymi przepisami. Dochodzimy tutaj do wniosku, że prawo siłą rzeczy opiera się na jakiś pierwotnych założeniach. Te wynikają z konkretnych ideologii, które prawodawcy wyznają. Tak więc samo istnienie prawa powoduje, że państwo nie może być światopoglądowo neutralne. System prawny, ponieważ jest oparty na konkretnej doktrynie, nie może być bowiem taki. Państwo również jako kreator prawa nie jest światopoglądowo neutralny, ponieważ jego zarządcy zakładają, że jakaś doktryna stojąca u jego podstaw jest lepsza niż inna. Ten argument można spróbować obalić w następujący sposób. A czy nie można sobie wyobrazić państwa, w którym jest wielość systemów prawnych? Jest na przykład państwo ultraminimalne przedstawione w książce Anarchia, państwo i utopia Roberta Nozicka, w którym to nawet policja jest prywatna. W takim układzie możemy sobie wyobrazić konkurujące ze sobą różne systemy polityczno-prawne. Ale czy mimo wszystko taki organizm państwowy będzie neutralny światopoglądowy.

Państwo, jak możemy dostrzec, jest również mniej lub bardziej rozbudowane. Może ono raczyć nas przywilejami związków zawodowych, państwowymi przedsiębiorstwami, wielością urzędów. Teoretycznie, co jest mniej prawdopodobne, może być złożone praktycznie z armii, policji, sądów i ograniczonej administracji. Co widzimy tutaj? Mamy do czynienia z różnymi strukturami państwa. Na czym się one opierają? Otóż za konstrukcją państwa też stoi jakiś pogląd. To, że mamy państwową szkołę wynika z tego, że ktoś kiedyś tam uznał, że nie może być analfabetów. To wynikało z jakiegoś głębszego światopoglądu, że państwo nie jest tylko od tego, żeby chronić granice, zapewniać egzekucję prawa i dbać o infrastrukturę drogową, ale również od innych czynności takich jak wyżej wymieniona państwowa szkoła. Sama struktura państwa wynika bowiem z jakiś ideologicznych podstaw. Państwo przez to, że w ogóle istnieje, nie może być neutralne światopoglądowe. Po pierwsze tworzy prawo i egzekwuje, zatem musi stawiać jakieś idee ponad innymi, a to już nie jest neutralność. Druga sprawa i ważniejsza. Nawet tak ograniczone państwo jak w założeniach Nozicka nie jest światopoglądowo neutralne. A dlaczego? Przecież to mimo wszystko to pewien byt państwowy. Dochodzimy tutaj do wniosku, że neutralna światopoglądowo byłaby dopiero anarchia.

Lewica bardzo upodobała sobie tworzenie ideologicznych bubli. Demokracja i socjalizm pośrednio zeń wynikający to jedne z nich; to utopijne projekty bez szans na realizację. Podobnie jest zresztą w omawianym przypadku. Państwo neutralne światopoglądowo, jak widać na powyższych przykładach, nie istnieje i nie ma prawa istnieć. To tylko zbitka słowna, jaka ma maskować prawdziwy cel lewicy. A tym jest państwowy ateizm taki jak we Francji, byłym ZSRR czy Korei Północnej. Tym ludziom bowiem nie chodzi o nic innego, a prawdziwy cel należy ukryć pod inną nazwą. Nigdy bowiem nie zaprzestaną walki z transcendencją.

Brak komentarzy: