niedziela, 20 grudnia 2009

Banda czworga

Przeczytałem ostatnio tekst Edmunda Dantesa Chłopcy do bicia III RP. Poczułem się w istotny sposób urażony. Tekst zawiera socjalistyczne projekcje na temat gospodarki wolnorynkowej. Najlepsze, że nie pierwszy raz PO kojarzona jest właśnie z takim dzikim kapitalizmem, którego de facto oni nie wyznają. Skojarzenie wolnorynkowej - i co by nie mówić, zdrowej - gospodarki z jakimkolwiek popieraniem PO to błąd w rozumowaniu. Na nim opiera się cały przywoływany tekst. W założeniach mamy do czynienia z następnym błędem logicznym. Tworzy się tutaj fałszywą dychotomię między PiS a PO, jakoby te ugrupowanie miałyby się od siebie znacząco różnić. To powielanie propagandowej tezy, gdzie z jednej strony są rycerze światła, a z drugiej bestie do zwalczenia. Kto zajmuje tam jaką rolę, zależy od sympatii, czy skierowane w kierunku PiS, czy też PO.

Śmiem twierdzić, że to uleganie medialnej propagandzie. PO bowiem ekonomicznie leseferystyczna nie jest. Podnosi podatki i wprowadza nowe, rozmnaża biurokrację itd. Ta rzekoma wolnorynkowość PO wynika z tego, że sami sobie nadali miano "liberałów", co w naszym kraju ma jasne konotacje. Wypadałoby spojrzeć na sprawę trzeźwo. Czy w ogóle partie obecnego politycznego głównego nurtu różnią się w taki znaczący sposób?

Swego czasu ukuto termin "banda czworga". Chodziło o to, że poszczególne partie w głównym nurcie polityki praktycznie się od siebie nie różnią. Owszem, można wymieniać, że jedni zrobili to, drudzy tamto, jeszcze inni jeszcze coś innego. Ale czy nie są to tak mało znaczące liczby jak dziesiąte miejsce po przecinku? Wypada się zatem zastanowić, czy banda czworga naprawdę istnieje, czy nie jest jedynie chybioną myślą Janusza Korwin-Mikkego?

Zobaczmy, co poszczególne ugrupowania myślą o niepodległości Polski. Jak przyszło co do czego to wszystkie bez wyjątku poparły Targowicę bis. Wiadomo po von Thusku nie należało się spodziewać niczego innego, w końcu swego czasu pisał, że polskość to nienormalność. Pokładano jednak nadzieję w Kaczyńskim. Ten odmieniał "Polska" przez wszystkie przypadki. A jak przyszło co do czego, to za traktatem degradującym nasze państwo do Nadwiślańskiej Europejskiej Republiki Socjalistycznej bez wahania zagłosował. Można tu rozważać, kto jest większym łgarzem. Taki von Thusk czy Al-Kwaski jasno mówili, w jakich to organach mieli Polskę. Przyznawali to przynajmniej bez ogródek. Taki Kaczyński natomiast... mydlił oczy narodowo-katolickiemu elektoratowi, żeby od jego partii się nie odwrócił. Wiadomo potem, co zrobił; doprowadził do kasacji państwa polskiego.

Wszystkie obecne w głównym nurcie ugrupowania są za tym, żeby Polska była zależna od woli większych decydentów. Kiedyś była Moskwa, teraz mamy Brukselę. Stare powiedzenie mówi, że historia się kołem toczy. Po środowiskach postkomunistycznych i udeckich niczego innego się spodziewać nie można było, przecież jedni wywodzą się z natolińczyków, a drudzy z puławian. PiS, rzekomo taki za niepodległością, okazał się od nich niczym nie różnić.

A kwestie światopoglądowe i obyczajowe? Wszystkie partie obecne w parlamencie, zatem mające wpływ na prawną rzeczywistość, są za modernizmem w tej dziedzinie. O postkomunistach czy udecji wypowiadać się tutaj nie ma po co, bo jaki koń jest, to każdy widzi. Teraz, czy PiS się tak od nich różni? Przecież światopogląd Kaczyńskiego to ROAD pomieszany nieco z antykomunizmem. On nie pozwoli, żeby partia pod względem światopoglądowym za bardzo skręciła na prawo, ponieważ kłóci się to z jego lewicowymi przekonaniami w tej dziedzinie (nie tylko zresztą). Trzeba być jednak na tyle konserwatywnym, żeby niszę narodowo-katolickiego elektoratu utrzymywać. Przy okazji nie należy doprowadzić do sytuacji, w której ci ludzie pójdą i zagłosują na jakąś inną partię. Jawny światopoglądowy permisywizm do tego mógłby doprowadzić. Tak to się go chowa pod dywanem. Z tego powodu mało kto krzyczy, iż król jest nagi - poza nielicznymi niezależnymi obserwatorami. Nikt również nie zwraca uwagi na to, dlaczego Kaczyński zwrócił się w kierunku takiego, a nie innego elektoratu. Nisze były już zagospodarowane. Gdyby miał lepszy refleks, to dzisiaj pewnie oglądalibyśmy go jako mędrca z namaszczenia Gejety Wyborczej. Ludzie interesują się jednak partyjniactwem, a nie polityką. To, co było dwa tygodnie temu, już się nie liczy. A początek lat dziewięćdziesiątych... przecież to tak odległe dzieje jak egipskie piramidy.

Jeżeli ktoś potrzebuje empirycznych dowodów, to niech przyjrzy się jak to PiS głosował na przykład w sprawie kary śmierci. Wtedy nawet tego nie poczynił, ponieważ cały klub parlamentarny opuścił salę obrad. W przypadku poprawki do ustawy zasadniczej lansowanej przez Marka Jurka doszło do wyłamania się części posłów PiS, w efekcie to upadło. Wspomnieć wypada również o wypowiedziach Nelli Rokity czy Kluzik Rostkowskiej na temat aborcji. No i jak tu nie mówić o bandzie czworga? Zarówno Tusk, Kaczyński jak i Napieralski myślą o tym tak samo.

Na zakończenie zostają względy gospodarcze oraz konstrukcja państwa. Wszystkie obecne w parlamencie partie zgadzają się na to, że ma być podatek dochodowy. Nie ważne, czy to liniowy, czy progresywny, to jest w tym przypadku drugorzędne. Tak samo wszystkie uważają, że powinien być przymus szkolny czy ubezpieczeniowy. Oni myślą, że państwo powinno bezpośrednio ingerować w gospodarkę, są zwolennikami państwowych przedsiębiorstw. Uważają, że gospodarka powinna być reglamentowana w jak największym stopniu. Jednym z najbardziej widocznych skutków ich rządów jest przyrost biurokracji w tempie geometrycznym. Obecnie mamy tego ponad dwa razy więcej niż w PRL. Wszystkie partie obecne w głównym nurcie to zwolennicy państwa socjalistycznego z państwowymi monopolistycznymi molochami, takowymi służbą zdrowia, ubezpieczeniami, szkolnictwem, opieką społeczną itd. Nikt nie twierdzi, że można inaczej. Przecież na państwo mogą składać się armia, policja, sądy, system penitencjarny oraz podstawowa infrastruktura.

Wszystkie obecne tam partie popierają również proporcjonalną ordynację wyborczą oraz model kohabitacji. Nikomu nie zależy, żeby wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze - to już lepsze niż to, co mamy obecnie, chociaż nie bez wad - oraz republikę prezydencką. Ale nie... to by zagroziło interesom obecnych partii, więc się tego nie zrobi.

Patrząc na to wszystko. Mamy jednym słowem bandę czworga i nie jest to żaden wymysł z kosmosu. Ktoś mi powie, że i tak trzeba głosować na PiS? A czy za systemu sprzed roku 1989 opłacało się bardziej głosować na SD czy ZSL niż na PZPR? Chyba nie. Tak więc głosując na partie obecne obecnie w parlamencie popiera się tą bezkształtną magmę. Oni tam siedzą już dwadzieścia lat i nic pozytywnego nie zrobili. Wszystko zostało wręcz zaprzepaszczone. No i jak można takich ludzi popierać, widząc jeszcze w części z nich ostatnich sprawiedliwych?

4 komentarze:

triarius pisze...

"Zdrowa bo wolnorynkowa"?

Paranoja! Zapominasz bracie, że dyabeł tkwi w szczegółach.

Wy, liberałowie (niech będzie, że ino rynkowi, w Twoim przypadku to nawet nie ulega wątpiom) całkiem nie zauważacie drobnego faktu, że nie grozi nam rynek z milionami autentycznie wolnych niezbyt wielkich przedsiębiorców, a robi z nami co chce OGROMNY kapitał, międzynarodowy, spleciony z nie-wiadomo-jakimi macherami (ale nie wykluczałbym KGB, Mossadu, masonerii, trockistowskiej międzynarodówki, Sorosa i Billa Gates'a)...

I TO z Waszym wymarzonym rynkiem nie ma absolutnie nic wspólnego... Chyba że, jak szczerzy (daruj!) idioci, podniecacie się samą nazwą.

I ten Wasz rynek nigdy się Bracie nie wróci, no bo jak? Najbardziej tchórzliwa, mająca najwięcej do stracenia zgraja lemingów zrobi Wam tę rewolucję? No bo nie ja, na mnie nie licz.

Pzdrwm

Kirker pisze...

Tygrysie,

przepraszam, że tak późno odpowiadam.

Widzę tu straszenie międzynarodowym kapitałem oraz błędne założenie, że im bardziej wolny rynek, to tym większa władza międzynarodowych korporacji. A jest to bzdura powielana przez różnych socjalistycznych demagogów pokroju Passenta, Leppera, Bugaja czy Wrzodaka.

A co najbardziej sprzyja tym wielkim korporacjom? A progresja podatkowa, dopłaty do eksportu, cła zaporowe, koncesjonowanie wszystkiego, co się tylko da, prawa antymonopolowe/antydumpingowe. No i nic dziwnego, że jest kilku kolosów, którzy mogą sobie korumpować kastę urzędniczą do woli.

Poza tym dziwi mnie jedna rzecz, Tygrysie. Akceptujesz konkurencyjny mechanizm działania przyrody, choć w wykoślawionej i anachronicznej formie sprzed publikacji V. C. Wynne-Edwardsa. W takim razie dlaczego tak Tobie ciężko zaakceptować model działania gospodarki oparty na konkurencji.

Zauważ przy tej okazji, że jakoś na świecie nie żyje jeden organizm, coś takiego jak w Solaris Lema, tylko mamy ich dziesiątki milionów gatunków najprawdopodobniej i to najróżniejszych, prokariontów, eukariontów, mikroorganizmów, roślin, grzybów, zwierząt.

Tak samo masz w gospodarce. Gdyby rynek dążył do monopolu, jak to opisują interwencjoniści, to takim ostatecznym stanem byłaby jedna firma na całym globie. Pytanie: dlaczego tak nie jest?

Czekam na odpowiedź.

pozdrawiam

triarius pisze...

@ Kirker

Tu mnie porównujesz z Passentem, gdzie indziej ostatnio z... co to było? A, Front Ludowy.

Ubawiłem się tak, że nie wiem co Ci poza tym mam odpowiedzieć.

Absolutnie się nie rozumiemy, a w dodatku ja kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć Twoich motywów, źródeł, argumentów... Nie wiem, czy kojarzysz o co mi chodzi.

Co Tobą właściwie rusza? Skąd wziąłeś ten niesamowity zestaw poglądów, które tak bez cienia wątpliwości wyznajesz?

Naprawdę chętnie bym się dowiedział od Ciebie paru rzeczy, np. na początek co jest nie tak z Ardreyem, ale proszę, nie opowiadaj mi o jakichś genach na poziomie doktoratu z biologii molekularnej, bo ja domorosły filozof z dysleksją i trenuję MMA.

Nie muszę chyba wyjaśniać, że na dzień dzisiejszy całkiem do mnie Twoje poglądy nie trafiają. Widać naczytałem się Passenta, a to zostaje na zawsze. ;-)

Pzdrwm

Kirker pisze...

Tygrysie,

Passent przewinął się przypadkiem jako jedna z osób broniących socjalistycznej gospodarki.

A co nie tak z Ardreyem? Otóż on wyznawał błędne poglądy dotyczące doboru naturalnego. Zresztą nie tylko on jedyny. Przykładem takiej lektury jest Tak zwane zło Konrada Lorenza; tam też jest błędne założenie doboru grupowego. Tak do początku lat 60. zeszłego stulecia biolodzy nie ustalili na jakim poziomie zachodzi dobór naturalny. Z tamtych czasów również pochodzi również atak Poppera na teorię ewolucji jako nieweryfikowalną podawany przez kreacjonistów; był on podówczas słuszny. Bez cienia wątpliwości uważano, że pewne rzeczy zachodzą dla dobra gatunku. Nie potrafiono inaczej wyjaśnić fenomenu opieki rodzicielskiej, powstania społeczeństw owadów, pewnych aspektów regulacji populacji (uważano na przykład, że wędrówki lemingów są dla dobra gatunku). Również w tamtych czasach ekosystemy postrzegano jako układy dążące do homeostazy; stąd też wzięły się teorie klimaksu. Dobór grupowy został jasno wyłożony przez szkockiego ornitologa V. C. Wynne-Edwardsa. Dopiero wówczas wyszły wszystkie jego sprzeczności. W 1964 roku Hamilton napisał pracę o doborze krewniaczym, ale to było spojrzenie z punktu widzenia genów.

Obecnie dobór grupowy uważany jest za bardzo rzadki mechanizm ewolucji występujący jedynie w populacjach pasożytów.

Spojrzenie Ardreya zatem już w momencie publikacji jego książek, było anachroniczne.

Dlaczego nie jesteś w stanie zrozumieć moich motywów? Zauważ, że ja nie jestem jakimś marksistą a rebours. Wejdź sobie na Shalom24, to bez problemu znajdziesz tam takich skrajnych technokratów (określenie eufemistyczne). Uwaga ta nie w moją stronę. Ale chciałeś dyskutować o wielkim kapitale, to dostałeś wyjaśnienie.

A skąd wziąłem ten niesamowity zestaw poglądów? Dlaczego uważasz, że jest on tak *niesamowity*, jeżeli mogę wiedzieć?

pozdrawiam