W mediach straszeni jesteśmy wizjami różnych kataklizmów. Mówią nam, że dzięki industrializacji klimat się ociepla; w wyniku tego woda ma zalać szereg obszarów przybrzeżnych oraz archipelagów, a dziesiątki milionów ludzi ma szukać miejsca do życiu. Czasem co poniektórzy straszą nas wizją zlodowacenia - Golfsztrom ma wytracić swoją termikę, a w Europie ma się zrobić klimat zbliżony do tego na Alasce. W tym kontekście jest też poruszana również kwestia odwrócenia się biegunów magnetycznych na kuli ziemskiej. Różne indywidua uważają, że w związku z tym dojdzie do masowego wymierania lub wręcz upadku cywilizacji. Dziwne, że jakoś badania magnetyzmu w starszych epokach geologicznych wykazały brak korelacji zmian pola magnetycznego z wymieraniami... Największy problem w tym wszystkim, że ludzie w to wierzą i dają się wodzić jak marionetki.
Tak samo w mediach kreowane są inne potwory. Jednym z nich jest skrajna prawica. Osoba, której przypisze się poglądy z jakiś dziwnych pobudek ultraprawicowe, dostaje łatkę oszołoma. Dlaczego to są dziwne pobudki? Patrzy się z reguły tylko i wyłącznie na postulaty światopoglądowe. Zapomina się, że zarówno prawicowość jak i lewicowość to są całościowe wizje społeczeństwa. W Polsce w takiej medialnej klasyfikacji za skrajnie prawicowe uchodzą NOP i LPR. Tym pierwszym się nie będę w tym tekście zajmował. Na widelec postanowiłem wziąć sławetną Ligę Polskich Rodzin, która to miała być sztandarowym ultraprawicowym ugrupowaniem politycznym. Jak jest natomiast w rzeczywistości?
Nie będę dyskutował tutaj kwestii światopoglądowych, ponieważ do LPR pod tym względem mojej osobie dosyć blisko. Napisałem wyżej, iż prawicowość jest całościową wizją państwa i społeczeństwa. Poza światopoglądowym konserwatyzmem prawica powinna dążyć do jak najszerszej deetatyzacji - likwidacji niepotrzebnej biurokracji, prywatyzacji znacznej części sektora publicznego, obniżenia i uproszczenia podatków. Czy tak chciał LPR? Zdarzało im się mówić, że podatki należy obniżyć czy zlikwidować część urzędów. Obok tego pojawiała się wizja gospodarki, która stanowi wręcz zaprzeczenie tego, co oni mówią o fiskalizmie czy biurokracji.
Jest to autarkia. Oznacza to zaniechanie importu oraz w dużej mierze eksportu, a przy tej okazji skierowanie całej produkcji na rynek wewnętrzny. Przy okazji dochodzi protekcjonizm w postaci ceł zaporowych. Cel jest tutaj jasny: ochrona rodzimego rynku przed zagranicznymi towarami. Do czego to może doprowadzić? Owszem, niektórzy będą zadowoleni, że kupują rodzime towary. Brak konkurencji z zewnątrz doprowadzi do tego, że będą one z jednej strony bardzo drogie, a z drugiej miernej jakości. Po prostu krajowi producenci w takiej sytuacji zaczną wypuszczać buble, z tego powodu też nic im się nie stanie.
Dążenie do autarkii wiąże się również z innymi aspektami. Państwo w założeniu LPR ma być w pełni ekonomicznie niezależne od reszty świata. Co się z tym wiąże? Oczywiście siłą rzeczy rozbudowa sektora państwowego oraz nacjonalizacje. Europoseł z LPR, Maciej Giertych, swojego czasu postulował renacjonalizację banków w Polsce jako formę "walki" z kryzysem. W okresie rządów PiS Liga Polskich Rodzin wysuwała szereg postulatów unieważnienia prywatyzacji w sektorach bankowym, energetycznym i paliwowym. Tak samo pojawiały się projekty ustaw, które zezwoliłyby znacjonalizować przedsiębiorstwo, które zostałoby przez rząd uznane za strategiczne. LPR dążył również do tego, aby nigdy nie mogła zostać sprywatyzowana Polska Żegluga Morska po zawiązaniu sławetnej koalicji z PiS i Samoobroną. Wszystko póki co się trzyma kupy. Autarkiczne podejście LPR mogłoby doprowadzić do powstania szeregu państwowych monopoli. Z tym wiązałaby się, rzecz jasna, nacjonalizacja. Na pewno monopolizacja w rękach państwa dotyczyłaby sektora energetycznego, paliwowego, surowcowego (kopalnie, huty), telekomunikacyjnego, finansowego, chemii wielkoprzemysłowej oraz transportu i okrętownictwa. Na tego typu działalność, jak można przypuszczać, państwo miałoby wyłączność. A teraz wyobraźmy sobie skutek tego wszystkiego. Mielibyśmy znacznie droższy prąd, benzynę, krocie kosztowałyby również zwykłe połączenia telefoniczne. W wyniku tego prawdopodobnie nie dałoby się prowadzić u nas żadnej działalności gospodarczej.
Ciekawą rzeczą, jaką można zaobserwować u LPR, jest krytyka wielkich korporacji z punktu widzenia Nowej Lewicy czy Naomi Klein. Jeżeli się posłucha tego, co mówi o wielkim kapitale na przykład Polska Partia Pracy i porówna to z treściami niejednokrotnie głoszonymi przez Ligę Polskich Rodzin, to wychodzi na to, że to jedno i to samo. Nie będę po raz enty przypominać, że takie socjalistyczne partie jak LPR są bardzo lubiane przez ponadnarodowe korporacje (dopóki nie przychodzą ich oddziałów na terenie danego kraju znacjonalizować), ponieważ zapewniają im takie rzeczy jak cła zaporowe, dopłaty do eksportu oraz utrudnianie działalności drobniejszej konkurencji.
LPR sprzeciwia się również jakiejkolwiek prywatyzacji ubezpieczeń czy służby zdrowia. Tego typu postulaty nazywa darwinizmem społecznym lub neomaltuzjanizmem. Członkowie tej partii uważają, że to zaplanowana działalność na ludobójstwo i eugenikę. Tutaj również mamy do czynienia z retoryką wybitnie socjalistyczną oraz klasyczną argumentacją wyciągniętą z tego kuferka. Zwykle to lewica, gdy chce zdyskredytować prawicę sięga po argumenty ad Hitlerum. A tu mamy partię rzekomo skrajnie prawicową
Liga Polskich Rodzin twierdziła niejednokrotnie, że jest za obniżaniem podatków oraz redukcją etatów w państwowych urzędach. To jest wewnętrznie sprzeczne z całą resztą ich programu dotyczącego gospodarki i konstrukcji państwa. Aby kontrolować zmonopolizowane gałęzie gospodarki, należałoby wygenerować szereg nowych urzędów. Również po nacjonalizacji nie należałoby się spodziewać obniżenia podatków. Raczej one wzrosłyby, ponieważ państwo zmuszone byłoby utrzymywać szereg państwowych molochów, a to przecież pożerałyby mnóstwo pieniędzy. Powtórzyłby się proces z faszystowskich Włoch Mussoliniego po wejściu w fazę korporacjonistyczną.
LPR jest zatem obok Samoobrony i Polskiej Partii Pracy jednym z najbardziej etatystycznych ugrupowań istniejących w Polsce. Stanowi przy tej okazji podobnie jak NOP odłam narodowej lewicy. Paradoksalnie zatem, gdy Giertych senior mówi o dinozaurach żyjących razem z ludźmi kilka tysięcy lat temu nie powinni wstydzić się prawdziwi konserwatyści z krwi i kości. Kajać i zżymać się winni Napieralski z Olejniczakiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz