niedziela, 10 maja 2009

Odium politycznej poprawności

W czasach, kiedy byłem młodszy, zdarzało mi się jeździć na obozy dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Tego typu imprezy odbywały się z reguły w marcu oraz na przełomie kwietnia i maja, czasem w wakacje. W swoim czasie uchodziłem tam za zręcznego młodego pasjonata zoologii i paleontologii; doszedłem nawet do rangi stypendysty. Zadawałem się z szeregiem młodych ludzi interesującymi się różnymi dziedzinami nauk przyrodniczych i humanistycznych; o wielu z nich nie można powiedzieć inaczej niż że były to jednostki wybitne. Pewnego razu trafił się jednak osobnik, który wyraźnie odstawał. Był to głuchy przygłup wykazujący również problemy z koordynacją ruchową. Wydawało się, że zniknie tak szybko, jak się pojawił. Niestety, stał się elementem pejzażu na kilka ładnych lat. Zarzucaliśmy mu głupotę; fakt, chłopię nie miało nawet najbardziej podstawowej wiedzy z dziedzin, którymi rzekomo się interesowało. Wszystko to był groch o ścianę. Kadra obchodziła się z nim jak z jajkiem. My tego w tamtym czasie nie rozumieliśmy. Pochłonięci byliśmy inną problematyką, zresztą niejednokrotnie dzieje się tak do tej pory.

Jednak w pewnym momencie przyszło olśnienie. Doszedłem do banalnego wniosku. Gdyby wyleciał, jego mamuśka - a była to zadziorna kobieta - pewnie poszłaby z tą sprawą do jakiegoś Nigdy Więcej czy innej organizacji zajmującej się tropieniem przejawów rasizmu, antysemityzmu czy darwinizmu społecznego. Przez szereg lat oni byliśmy związani z organizacją pożytku publicznego. A to już bardzo dużo wyjaśnia. Nie chcieli oni bowiem, żeby jacyś nawiedzeni zarzucali im kierowanie się względami eugenicznymi, przez co mogliby mieć pieniądze z uzyskiwaniem funduszy.

Jakie były podstawy naszych zdziwień i ich działania? Nic innego jak polityczna poprawność. To jest współczesny lewicowy aksjomat, że o pewnych ludziach można wyrażać się tylko dobrze albo wcale. Wynika on z niczego innego tylko marksizmu kulturowego Gramsciego i szkoły frankfurckiej. Polega to na poszukiwaniu nowego proletariatu, którego prawa jakimś dziwnym trafem mają być zagrożone. W obecnych czasach dotyczy do kobiet, LGBT, Żydów, Murzynów oraz niepełnosprawnych. Tutaj nie można wyrażać się źle; dodam, że na wstrętnych katolików oraz własną grupę etniczną można wylewać w tym czasie kubły pomyj. Jakie to przynosi skutki prawne?

Dzięki politycznej poprawności mamy w USA na przykład kwoty rasowe na uniwersytety - to tzw. akcja afirmacyjna. Biednemu Murzynowi łatwiej się dostać na uczelnię niż tak samo majętnemu białemu. Nawet na filmach akcji musi być odpowiednia ilość Negrów. Oburzano się niedawno na Clinta Eastwooda, który nakręcił dylogię o bitwie o Okinawę. Pojawiły się zaraz zarzuty, że nie zagrał tam ani jeden Murzyn. Na cele politycznej poprawności próbuje się już naginać historię. Przecież w żadnej jednostce pierwszej linii w czasie drugiej wojny światowej nie mógł służyć czarny.

Zaczynamy również żyć w istnej Pedolandii oraz doświadczać jej licznych uroków. Gospodarz pensjonatu w Wielkiej Brytanii odmówił parze homoseksualistów łoża małżeńskiego - dodam, że czynił to również w przypadku heteroseksualistów nie będących małżeństwem. Oni, oczywiście, poczuli się wielce obrażeni i zawiadomili odpowiednie instytucje zajmujące się myślozbrodnią. W tamtym kraju w jednej szkole zorganizowano również tydzień LGBT. Chrześcijanie i muzułmanie nie zgodzili się wysłać tam dzieci. Pociągnięto ich za to do karnej odpowiedzialności; zarzut, jaki im postawiono, to nieprzestrzeganie obowiązku szkolnego. "Homosie" pchają się wszędzie, byle tylko były widoczne. Okazuje się również, że mają do gadania w takich rzeczach jak konkursy piękności... dla kobiet. Przecież to absurd, żeby taki zaburzony osobnik miał oceniać, która kobieta jest ładniejsza, a która brzydsza. To tak jakby osoba bez powonienia miała oceniać zapachy perfum lub indywiduum bez zmysłu smaku zostało postawione w roli degustatora win. Z takim jednak oczywistym nonsensem mieliśmy niedawno w USA, kiedy to wojujący pedał wpłynął na wynik konkursu na miss tego kraju.

Co jeszcze zawdzięczamy temu neomarksistowskiemu paradygmatowi? Mamy również równanie na siłę osób niepełnosprawnych. Nie rozumiem prawa, dla którego każdy budynek ma być dostosowany do potrzeb. Moim zdaniem o tym decyduje właściciel, kogo sobie życzy na swoim terenie, a kogo nie. Smutne to może być, okrutne, ale i prawdziwe, dotyczy to również osób niepełnosprawnych. Wyznawca tolerancji mógłby się tutaj wtrącić i zrazu padnie słowo-wytrych, że mamy tutaj do czynienia z dyskryminacją. To w takim razie wydający prawo jazdy dyskryminują osoby niewidome. Dlaczego bowiem nie można uzyskać tego dokumentu z pismem Broglie'a?

Nie rozumiem również sensu istnienia szkół integracyjnych w państwowym systemie szkolnictwa. Wielu psychologów i pedagogów sprzeciwia się tym placówką. Podają oni argument, że tam jest niższy poziom. No i rzeczywiście, jak można próbować intelektualnie upośledzonych i o normalnej inteligencji próbować nauczyć tego samego materiału. Przecież to oczywisty absurd na kółkach! Ten jednak, który to zauważy, zostanie automatycznie wytropiony przez apostołów politycznej poprawności, którzy zarzucą mu różne grzechy, w tym nawet związki z narodowym socjalizmem. Ich argumentacja będzie się sprowadzała do reductio ad Hitlerum. Mimo prymitywności argumentów uprzykrzą życie, a także dostawią człowiekowi łatkę. Przez to miał w świadomości społecznej wizerunek eugenika i/lub socjaldarwinisty.

Czasem lewacy wypominają jeszcze, że osoby niepełnosprawne nie są zachęcane do reprodukcji. A któż to powiedział, że wszyscy mają się obowiązek rozmnażać? Moim zdaniem o takich kwestiach to powinna rodzina decydować. Wynika to natomiast z mojego wcześniejszego wpisu Mea culpa. W przypadku takiego dzieciaka jak w pierwszym akapicie to rodzina by decydowała czy uznaje go za dorosłego i/lub zdolnego do pożycia seksualnego (ergo do rozmnażania się) czy też nie. (Nie wiem, czy to wynika z awersji do tamtego typka, ale na miejscu jego rodziców miałbym znaczne wątpliwości...) No i tak tego typu sprawy powinny być rozwiązywane.

Polityczna poprawność prowadzi do coraz większych absurdów. Pewne tematy stają się tabu. Spróbuj na przykład debatować na temat zależności judaizmu i chrześcijaństwa, jak to czyni ks. Chrostowski, staniesz się antysemitą. Powiesz, że homoseksualizm rozwija się pod wpływem czynników środowiskowych, będziesz homofobem. A na koniec. Podobnie jak JKM skrytykuj szkoły integracyjne? Dostaniesz łatkę eugenika lub darwinisty społecznego. W efekcie kanalizuje się dyskusję, a argumenty zastępuje erystyką i ideologią.

Brak komentarzy: