wtorek, 26 maja 2009

Jak walczyć z AIDS?

Na początku lat osiemdziesiątych u grupki homoseksualistów w Los Angeles stwierdzono występowanie szeregu bardzo rzadkich schorzeń. Były to mięsak Kaposiego oraz zapalenie płuc wywoływane przez grzyba Pneumocystis jiroveci. Ten ostatni towarzyszy z reguły niedoborom odporności i jest bardzo rzadko stwierdzany, z reguły u pacjentów cierpiących na białaczki, chłoniaki lub otrzymujących leki immunosupresyjne. Mięsak Kaposiego - jak wyżej wspominałem - też jest bardzo rzadkim nowotworem. Wirusolodzy wyodrębnili następnie czynnik chorobotwórczy, który był w pewnym stopniu przyczyną wystąpienia wyżej wymienionych. Okazał się nim HIV. Wywoływane schorzenie określono mianem acquired immunodeficiency syndrome, czyli w skrócie AIDS.

Na tą chorobę do tej pory nie wynaleziono lekarstwa. Są stosowane pewne leki będące inhibitorami proteazy HIV oraz nukleozydowymi inhibitorami odwrotnej transkryptazy (dzięki temu enzymowi HIV może się niejako wbudować w genom zarażonego limfocytu T CD4+). Nie znana jest również szczepionka; o tej możemy póki co pomarzyć ze względu na duże tempo ewolucji wirusa. Nie ma co ukrywać, że to choroba śmiertelna. Terapia antyretrowirusowa jest w stanie przedłużyć życie zakażonego tym wirusem o kilkadziesiąt lat, jednakże nie jest w stanie go całkowicie wyleczyć, nie mówiąc już o powikłaniach czy wysokich kosztach leczenia. Co więc należy zrobić i jak z tą chorobą walczyć?

Wykonajmy najpierw taki prosty eksperyment myślowy. Na lotnisku przyleciał z Afryki człowiek, który nagle zaczął pluć krwią. Okazało się, że zapadł na gorączkę krwotoczną wywoływaną przez wirusy takie jak Lassa, Marburg czy Ebola (w każdym razie, któryś z tych przeze mnie wymienionych). No i co z nim zrobimy? Czy pozwolimy mu chodzić wśród zdrowych i zarażać, czy też go wyizolujemy od reszty społeczeństwa. Zaznaczyć należy, że gorączki krwotoczne mają bardzo wysoką śmiertelność. W przypadku Eboli może osiągać ona nawet 90%. Oczywistym rozwiązaniem wydaje się to drugie, ponieważ nie należy pozwolić, aby zaraza się szerzyła.

Teraz przenieśmy to na przykład HIV. Tutaj nie mamy śmiertelności rzędu kilkadziesiąt procent jak w przypadku wymienionych wyżej gorączek krwotocznych. W tym przypadku wiadomo, że zarażony umrze, tylko jest pytanie kiedy. Na zasadzie prostej indukcji dochodzimy do następującego wniosku. Jeżeli izolujemy chorych na choroby, u których śmiertelność wynosi kilkadziesiąt procent, to dlaczego nie robimy tego w przypadku zarażonych wirusem uśmiercającym wszystkich zarażonych? (Co prawda uśmierca pośrednio, do śmierci doprowadzają różne oportunistyczne zakażenia grzybicami, nietypowymi chorobami pierwotniakowymi wywoływanymi przez Microsporidia et cetera, co nie zmienia jednak takowego faktu). Dodam, że na bank izolowano by chorych na śpiączkę afrykańską - choć muchy tse-tse Glossina palpalis i Glossina morsitans oraz rezerwuary świdrowców Trypanosoma gambiense lub Trypanosoma rhodesiense u nas nie występują...

Tak więc, nie żadne prezerwatywy, których rozpowszechnianie prowadzi do uprawiania seksu z byle kim i byle gdzie dla samej mechanicznej czynności. Ponieważ ich skuteczność nie jest stuprocentowa, ponieważ kondom może się zsunąć lub pęknąć, a biorąc pod uwagę wzrost promiskuityzmu, ilość zarażeń raczej nie spadnie. Chorych na AIDS należy zwyczajnie od całej reszty społeczeństwa izolować. A wynika to ze stuprocentowej śmiertelności tego wirusa w perspektywie czasu. Również łatwo się roznosi. Co prawda, nie jest przenoszony przez komary, kleszcze, bąki i tego typu klasyczne owadzie wektory szeregu czynników chorobotwórczych i pasożytów, nie można się tym zarazić przez podanie ręki... ale można już na przykład zarazić się w salonie fryzjerskim, u dentysty - wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia nawet z bardzo drobnymi i/lub niedostrzegalnymi wręcz ilościami krwi ludzkiej. Możliwość roznoszenia się przez kontakty seksualne jest truizmem. Tak więc dlaczego nie izolować?

Zaraz odezwie się legion politycznie poprawnych, który stwierdzi, że jest to nieludzkie. Wrócić tutaj należy do początku. Czy człowiekowi zarażonemu na przykład gorączką krwotoczną pozwoliliby swobodnie poruszać się, a przy okazji zarażać dziesiątki, jeśli nie setki innych osób? Jestem w stanie przewidzieć ich odpowiedź. Brzmiałaby: "Nie, nie można na coś takiego pozwolić". Ale cóż, na AIDS spadło również dziwne odium politycznej poprawności, więc z tematem należy obchodzić się, jak z jajkiem. Swojego czasu, gdy JKM zaproponował podobne rozwiązanie, zaraz ściągnęło to gromy z jasnego nieba...

Można przewidzieć również pewien typ niemerytorycznej argumentacji, a mianowicie argumentum ad Hitlerum. Zaraz znajdzie się porównanie takich praktyk do działań nazistów. Dodam, że na mocy prawa Godwina taki argument powinien zakończyć dyskusję.

Poza izolacją, co należy czynić? Moim zdaniem za umyślne zarażenie wirusem HIV należy karać jak za morderstwo z premedytacją. Z punktu widzenia ostatecznych skutków niczym się to nie różni od na przykład pchnięcia nożem czy zastrzelenia - we wszystkich przypadkach kończy się to śmiercią. Adekwatna wobec takiego przewinienia byłaby zatem kara główna. Obok tego przeciwdziałać należy prostytucji i narkomanii; w końcu mało rzeczy sprzyja tak roznoszeniu się HIV jak wolny seks z kim popadnie oraz wielokrotne używanie tych samych strzykawek przez narkomanów. Tak samo punkty krwiodawstwa nie powinny przyjmować krwi od homoseksualistów jako grupy ryzyka.

Ciekawą sprawą jest również, dlaczego lewica wspiera wszystkie postulaty, dzięki którym AIDS się może tylko coraz bardziej panoszyć. Można tutaj dojść do dwóch wniosków. Pierwszy: może to rzeczywiście są idealiści, pięknoduchy, którym marzy się jakiś utopijny, lepszy świat od tego przezeń zastanego. Drugi jest bardziej przerażający. A może oni rzeczywiście pragną depopulacji?!

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

"Ponieważ ich skuteczność nie jest stuprocentowa, ponieważ kondom może się zsunąć lub pęknąć, a biorąc pod uwagę wzrost promiskuityzmu, ilość zarażeń raczej nie spadnie."

Nie ten czas Kirkerze. Nie raczej nie spadnie, tylko rośnie.
W krajach rozwiniętych najczęściej przez wcale nie dzielenie się igłami, tylko przez bzykanie wszystkiego co się da przez narkomanów.
W krajach trzeciego świata głównie przez ... bzykanie wszystkiego co się da, a najbardziej przy seksie analnym (ryzyko zakażenia kilka do kilkunastu razy wyższe od seksu normalnego), który jest np. w Afryce bardzo powszechny - wbrew opowiastkom kretynów.

Anonimowy pisze...

A może ... depopulacji?

Nie tylko oni: zob. ostatnie spotaknie "rekinów kapitalizmu" Gates, Soros, Buffet et al.

Kirker pisze...

Mustrumie,

wielki kapitał bardzo kocha się z lewactwem. W końcu to lewica załatwia im dopłaty do eksportu, cła zaporowe, progresja podatkowa (gnębi drobnych przedsiębiorców, w czasie kiedy oni płacą podatki na Bermudach czy Bahamach), wprowadzanie szeregu koncesji i pozwoleń na działalność gospodarczą.

Soros to znany jest ze swojego poparcia dla demokratów.

A odnośnie AIDS to usilnie nam się wmawia, że to nie jest choroba narkomanów. A to bujda na resorach.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

"A odnośnie AIDS to usilnie nam się wmawia, że to nie jest choroba narkomanów. A to bujda na resorach. "

Raczej chyba się wmawia, że to nie jest choroba homoseksualistów, a przykrywa narkomanami?

Zresztą, jeden ch....

Kirker pisze...

Mustrumie,

kiedyś nawet WHO się zająknęła, że "adidas" to homoseksualistów i narkomanów dotyczy.

Inna sprawa, racja, że to jeden "szit". W końcu homosie bardzo chętnie sięgają po twarde narkotyki.

pozdrawiam