piątek, 12 listopada 2010

Kapuściany antykomunizm

Cyprian Kamil Norwid rzekł swego czasu, że patriotyzm Pana Tadeusza jest kapuściany. Fakt, jego twórczość miała zupełnie inny charakter. Jest trudniejsza niż Mickiewicz i Słowacki. Oczywiście, nie mam zamiaru tutaj obbrązowiać wyżej wymienionych. Zostawiam to - ewentualnie - historykom literatury parających się tą epoką. Co wydało mu się kapuściane? Te wszystkie opisy, podkreślanie pewnych rzeczy na każdym kroku.

To było w dziewiętnastym wieku. Teraz minęły dwa stulecia i istnieje cała masa zjawisk, rzeczy, o których można tak powiedzieć, jeśli nie dosadniej, oczywiście. Mamy na przykład szereg ugrupowań politycznych głównego nurtu. Część z nich w ogóle wyraża się pogardliwie o Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, uważa, że polskość to nienormalność. Chcą nas modernizować, dostosować do zachodnich standardów. Jest jednak pewna partia, która odmienia Polskę przez wszystkie przypadki, żeby potem wystawić rzyć na swoich zwolenników. Oni natomiast się radują. Nie rozumiem tego masochizmu; to tak jakby obrzucić ich fekaliami! W życiu nie przyszłoby mi popierać partii traktującej instrumentalnie tak ważne postulaty.

Tą partią jest PiS z Jarosławem "Santo Subito" Kaczyńskim na czele. Fenomenowi powyższemu poświęciłem kilka tekstów. Nie zastanawiałem się jednak głębiej nad casus belli. Chodzi tutaj o podkreślany na każdym kroku antykomunizm. Czy jest on prawdziwy, czy kapuściany?

Po pierwsze należy się w ogóle zastanowić, czy oni są w ogóle antykomunistyczni. Można tutaj powiedzieć, że sprzeciwiają się obecnemu systemowi oligarchicznemu i postkomunistycznemu. Co jednak proponują w zamian? Czy chcą to koryto zlikwidować? Skądże znowu. W programie PiS nie ma ani jednego punktu dotyczącego ograniczania biurokracji, państwowych wydatków czy stopnia reglamentacji gospodarki. Po prostu oni chcą wsadzić swoich ludzi na te stanowiska. Myślą, że wtedy będzie dobrze. Obecni zarządcy mają być źli ze względu na rodowód - jak wspomniałem wyżej - postkomunistyczni, a nie dlatego że są. PiS po prostu chce wskoczyć na te stołki i kultywować obecny system. Oni pragną jakościowej, a nie ilościowej zmiany. Czy nie widzimy tutaj również klasyki lewicowego rozumowania? Ideolodzy z drugiej strony flanki zwykli wspominać niedojrzałość ludzi czy też złych twórców systemów. Alfred Rosenberg zeznał w procesie norymberskim, że Hitler wypaczył nazizm. Socjaliści wszelkiej maści lubią usprawiedliwiać zbrodnie komunistyczne budową lepszego świata, która zakończyła się pożogą. Nie ze względu na sam charakter systemu, tylko złych budowniczych, którzy musieli wszystko zepsuć. Tak samo rozumuje PiS. Ich zdaniem nie system biurokratyczny jest zły, tylko ludzie, którzy nim zarządzają. Można już na tej podstawie powiedzieć, że PiS jest partią co najwyżej niepostkomunistyczną.

Inna kwestia to socjalizm tej partii. Prezes jasno postawił granicę między Polską solidarną i liberalną. Miał stanąć po pierwszej stronie. Nie użył określenia "socjalizm", ponieważ to kojarzy się z zeszłym ustrojem. Jednakże jego postulaty jak z Manifestu komunistycznego. Państwo ma utrzymać państwową własność środków produkcji, a nawet zwiększyć warsztaty narodowe na skutek nacjonalizacji. PiS przecież wysuwał takie postulaty. Dążył do "odzyskania" okrętownictwa czy utylizacji odpadów. Próbowano lansować ustawę, która pozwoliłaby znacjonalizować przedsiębiorstwo uznane za strategiczne. Państwo ma zajmować ma się służbą zdrowia, oświatą, pomocą społeczną. Czy socjalista może być szczerym antykomunistą? To wątpliwe. Socjalizm obecnego typu uruchamia mechanizm zapadkowy, który skutkuje rozrostem państwowych instytucji aż dojdą do stanu takiego jak za komuny. Takie mechanizmy obserwujemy we wszystkich państwach rozwiniętych. Socjalista nie może być zatem antykomunistą, to zadziwiające dwójmyślenie bardzo często występujące. Nie można jednocześnie wchodzić na schody i z nich schodzić. Nie da się popierać pewnych postulatów i jednocześnie stanowczo przeciwko nim występować.

PiS cechuje również centralizm. Rząd ma się składać z trzydziestu ministerstw i stanowić pas transmisyjny do gminy, jeżeli nie sołectwa. Wszystko ma być rozwiązywane centralnie jak za Gomułki czy Gierka. I czy ktoś taki może być antykomunistyczny? Wracamy tutaj do powyższego akapitu. Nie da się po prostu. To również świadczy o skrajnie etatystycznym myśleniu kierownictwa partii, większości członków oraz sympatyków. Czy oni wszyscy są naprawdę ślepi, żeby tego nie dostrzegać? Na to wygląda albo nigdy się nad tym nie zastanawiali.

Przedstawiany miał być projekt konstytucji. "Santo Subito" Kaczyński powiedział, że państwo ma regulować wszystkie aspekty życia i nie może być stref niczyich. Czy czegoś to nam nie przypomina? Czy to nie oznacza, że "państwo jest wszystkim i nic nie może istnieć poza państwem"? Cytat pochodzi z broszury autorstwa Gentilego, przypisanej Mussoliniemu, a mianowicie Doktryny faszyzmu. Tak również wyglądały systemy komunistyczne. Państwo było nadrzędnym regulatorem. Nie ma to nic z prawicowym myśleniem. Omnipotencja państwa to domena lewicy. Państwo ma być proste i skuteczne, a nie gargantuicznym, totalistycznym molochem. Ludzie, którzy głoszą takie postulaty, nie mogą się nazywać antykomunistami. Jak można twierdzić, że się prezentuje taki nurt, jeżeli głosi się bliźniacze postulaty w stosunku do komunizmu. Nie dziwię się, iż niektórzy uznali PiS za partię o takim właśnie charakterze, woleli oddać głos na Tuska, który nawiasem mówiąc, nie jest wcale lepszy. Wie jednak kiedy trzymać język za zębami oraz dba o public relation. Też dąży do utrzymania obecnego systemu politycznego. Jak stwierdził kiedyś Janusz Korwin-Mikke, liberalizm mu się nie opłaca.

Kaczyści mają również gdzieś praworządność i prawo rzymskie będące jednym z fundamentów naszego kręgu cywilizacyjnego. Poparli noc kryształową zgotowaną sprzedawcom dopalaczy. Ekspresowo przegłosowano poprawkę do ustawy o zwalczaniu narkomanii. Zapomnieli oni, że istnieje coś takiego jak vacatio legis. Zanim prawo zostanie wprowadzone, musi upłynąć pewien okres czasu. Inicjatywa wyszła oczywiście ze strony PO - musieli zadbać o dobry wizerunek, ale PiS dorzucił tutaj swoją cegiełkę. Mieściło się to bowiem w ich sposobie rozumowania. Tak samo odbieranie emerytur przedstawicielom resortów siłowych. Mamy niestety ciągłość prawną z PRL, nikt nie powiedział w 1989 roku, że jest inaczej. To są prawa nabyte. Jeżeli pożyczyłem pieniądze od człowieka, który okazał się być mordercą i gwałcicielem, mam obowiązek mu je zwrócić. Tak samo jest w tym przypadku. Lex retro non agit, to po pierwsze, a dura lex, sed lex po drugie. Takie praktyki, jak wyżej wymienione, stosowali komuniści - odbierając obywatelstwo na przykład. Kiedyś nawet carat uznawał stopnie wojskowe uzyskane w walce z nim. Hitler wypłacał emerytury urzędnikom II RP, którą zlikwidował. Brak praworządności cechował od zawsze komunistów. Czy można się nazywać antykomunistą, broniąc takich postulatów. Moim zdaniem nie.

Antykomunizm oznacza odrzucenie praktyk typowych dla systemu komunistycznego - centralizmu, państwa typu Wielkiego Brata, socjalizmu oraz negacji prawa rzymskiego. To nie tylko ujadanie na generalicję, funkcjonariuszy resortów siłowych czy ogólnie pojętą postkomunę. Niektórzy myślą, że to wystarczy, żeby miano antykomunisty sobie przypisywać.

Na każdym kroku podkreślany antykomunizm PiS i jego zwolenników jest zatem kapuściany. Jest bezustannie odgrzewanym kotletem. Nie wiem, czy stanowi chwyt propagandowy. Mam bowiem wrażenie, że ci ludzie tego nie widzą. Wryło im się to podświadomość. Nawet nie są w stanie dostrzec drugiej strony lustra.

31 komentarzy:

Aleksandra pisze...

Pełna zgoda do wyrażonej oceny . Nie powinno się mieć złudzeń , że werbalnie potępiając komunę PiS należy do jej przeciwników . Gotuje nam bowiem jej powrót swoim programem gospodarczo-administracyjnym ( świetnie zanalizowałeś ), a dodatkowo potwierdza to retoryka choćby ostatniego listu JK do członków w sprawie Kluzik i Jakubiak .
Wiara w nieomylność szefa a pewnie często i zwykła prywata ( stanowiska , apanaże , zachłyśnięcie się sławą ) powodują trwanie w partii . Mam nadzieję , że twór pozostanie w granicach nastu procent poparcia i nigdy w ten sposób nie będzie miał okazji do realizacji swej wizji .
PO jednak choć trochę próbuje iść w stronę liberalizmu gospodarczego ( mniejsza o przyczyny) , choć na razie tylko oligarchia rośnie zatrważająco , biurokracja takoż .

Co prawda prawo nie działa wstecz , ale : Lex posterior derogat legi priori. W 89" nie , ale chyba 2 lata temu uchwalone ustawy w sprawie emerytur ubecko-esbeckich , uchyliły te z czasów PRL-u .
Też odczuwam niechęć do ingerencji państwa w kwestii wyborów obywateli , ale zakaz obrotu dopalaczy jestem w stanie zaakceptować ze względu na to , że kupujący po prostu najczęściej są w wieku , kiedy pełnej świadomości swych czynów nie mają . Dla ich dobra można było uchylić wcześniejszą zgodę . Jak już chcą ćpać , to zaserwować im LSD , ktory ma znikomą szkodliwość .:)

Socjalista nie może być antykomunistą ! ! ! Czy na NP poszedł ten post ?

Kirker pisze...

Aleksandro,

nie wrzucałem tego tekstu na Niepoprawnych. Wycofałem się z tamtego przybytku. Miałbym ryzykować zarzucenie mi Katynia czy morderstwa rotmistrza Pileckiego? A ostatnio pojawiła się taka konfabulacja jednego z tamtejszych trolli. Podejrzewam, że za to poleciałbym. Ale jak chcesz, możesz wrzucić jako polecankę:)

PO moim zdaniem rozbudowuje aparat administracyjny. Jedyną partią konsekwentnie wolnorynkową jest UPR, teraz jeszcze WiP doszedł, tyle że przedwyborcza propaganda, te polowania na czarownice, stracone głosy, sprawią, że nie przekroczą 5%.

Z dopalaczami w ogóle nie wchodziłem w kwestię, czy ich zażywanie powinno być dozwolone czy też nie. Chodziło mi o sposób uchwalenia takiego prawa.

pozdrawiam

Aleksandra pisze...

Ja na NP tylko komentować mogę ,nawet nie wiem , czy nie mając opcji wrzucania postów mogę Twój polecić ?
PO obiecując wolny rynek , nie jest w stanie ze względów pijarowych nazwijmy , do tego doprowadzić .Zresztą oni się tak zoligarchalizowali , że już nie chcą .
UPR dla kobiet nieco więcej chcących -- jest nie do zaakceptowania . Lidera winni zmienic chyba , co? :)

Złe prawo winno być uchylane - takie jest moje zdanie .
Do jutra , zaraz wyjeżdżam , miłego wkuwania do biochemu :))

Kirker pisze...

Aleksandro,

JKM jest teraz liderem WiP, nie wiem, czy oni planują wracać na łono UPR. Z reguły projekty pana Janusza tak czyniły, jak na przykład PJKM swego czasu.

PO jest elementem tej układanki. Nie zabiorą stołków swoim kolegom. Oto głównie jest bój przed wyborami, żeby się dorwać do koryta. Dlaczego nie przejdzie coś takiego jak Korpus Służby Cywilnej? Bo skończyłyby się polityczne nominacje. Dlaczego nie przejdzie odchudzanie państwa? Tu są dwa powody, po pierwsze niezadowolenie społeczeństwa, które zmiotłoby ich ze sceny politycznej. AWS sprywatyzował 1200 państwowych przedsiębiorstw, ale skończył z 3% i nie znalazł się w parlamencie. Oni wolą dlatego nic nie robić. Tak samo miejsce dla koleżków musi być. Walka idzie o koryto tylko i wyłącznie. Tak już od dwudziestu lat w kółko. A my jako społeczeństwo dajemy się nabierać...

pozdrawiam

Dixi pisze...

W Polsce różne rzeczy się zdarzają, więc socjalista może być antykomunistą, vide Piłsudski i piłsudczycy :):):)
Większość Twoich zastrzeżeń do PiS jest trafna, pamiętajmy jednak, że to od początku miała być partia konserwatywno-ludowa, czyli, powiedzmy, chadecka. Owszem, zdobyła poparcie także antykomunistów, a nawet konserwatywnych zwolenników rynku (jak ja), bo też tylko PiS obiecywał się rozprawić z oligarchią i aferałami. Po dwóch latach okazało się, że to znów mafia załatwiła Kaczyńskich.
P.S.
Bardzo mi się nie podoba, jak używasz zwrotu "santo subito". To co najmniej... nieeleganckie zarówno wobec JPII, jak ś.p. Lecha Kaczyńskiego. Stać Cię na wyższy poziom.

Kirker pisze...

Dixi,

konserwatyzm PiS stawiam pod znakiem zapytania. Za dużo dziwnych wolt było w okresie ich rządów. Poza tym, czy program socjalistyczny może współistnieć z programem konserwatywnym. Jak się ma kult państwowej biurokracji, wręcz do rozmiarów opisanych w Limes inferior np. do ciał pośredniczących, czyli bytów wyłonionych oddolnie w wyniku interakcji i związków między ludźmi?

"Santo subito" użyłem, ponieważ jestem bardzo zdenerwowany (żeby nie powiedzieć gorzej), jak to zwolennicy PiS przypisują sobie monopol na polskość, patriotyzm itd., każdemu, kto nie za nimi, uważają za zwolennika lub ukrytego zwolennika PO. Czy to nie jest irytujące? Czy wyganianie na Onety, fora Szabaszeitung nie może doprowadzić do szewskiej pasji? Do tego zarzucanie zdrady i gnojówka... To już jest jakiś zadziwiający kult cargo cechujący się brakiem zdrowego rozsądku, będący jakimś opium dla orędowników PiS. Dlatego zdecydowałem się na tak dosadne określenie. Przyjmuję do faktu, że może być obraźliwe, ale motywacja jest tutaj emocjonalna. Po prostu w pewnym momencie zwolennicy PiS doprowadzili mnie do białej gorączki.

pozdrawiam

Dixi pisze...

Kirker!
Ja też straciłem nerwy, co łatwo sprawdzić i też mi się za to oberwało :):):)
Wiesz jednak, nie wątpię, że podziały często idą w poprzek (jak "muszelka" u Żydówki, zdaniem antysemitów:):):)), to znaczy ekonomiczne bywają prostopadłe do obyczajowych i światopoglądowych. Nadal uważam, że najgorsza jest postkomuna (i jej twór, "postsolidarnosciowy", czyli "aferałowie"), bo ona nie wyznaje żadnych zasad. W sumie SLD jest bardziej "liberalne" niż cała "prawica", bo sponsorują ją obłowieni oligarchowie, czyli "biznesmeni życzliwi lewicy". Za to Giertych (niby endek), Marek Jurek, czy o.Rydzyk to socjaliści ekonomiczni. Do JKM i polskich liberałów spod znaku UPR zraziła mnie, nieodwołalnie, rusofilia. Jako konserwatysta nie uznaje aż takiego pragmatyzmu.

Kirker pisze...

Dixi,

nie dziwię się, bo prezes popełnia podstawowe błędy taktyczne. Również reakcji tych indywiduów, którzy za każde krytyczne zdanie o PiS gotowi byliby ukamienować. Ci ludzie uważają, że te oczywiste błędy to gambity nieomylnego prezesa. Jeszcze nie dojrzeli na oczy, zamierza on przegrać czwarte z rzędu wybory.

Wiadomo, że układ postkomunistyczny jest zły. Tylko czy wymieniając kadry zlikwidujemy to zło? Tu trzeba uderzyć u podstaw tego systemu, a nie bawić się w roszady personalne. Biurokratyzm bowiem degeneruje ludzi w nim uczestniczących. Dałbyś najbardziej zagorzałego kapitalistę na szefa państwowego przedsiębiorstwa, to on po pół roku nie zgadzałby się na jego prywatyzację i twierdziłby, że to najlepsza instytucja na świecie.

Ruch narodowy w Polsce po 1989 roku był skażony skrajnym socjalizmem. Przed wojną były dwa odłamy - wolnorynkowy (Rybarski, Taylor), korporacjonistyczny, de facto socjalistyczny (Doboszyński). Po 1989 roku są LPR, NOP, ONR - wszystko to są w zasadzie narodowi socjaliści.

Wszyscy ci ludzie uważają, że system gargantuicznej biurokracji nie jest zły, tylko osobnicy na jego czele. Klasyka myślenia lewicy.

Jeżeli chodzi o JKM, z rusofilią też się nie zgadzam. To inna cywilizacja - krzyżówka turańskiej i bizantyńskiej. Koneczny twierdził, że gdy następuje hybrydyzacja kręgów cywilizacyjnych, to ujawniają się najgorsze ich cechy. Tak więc wiadomo, jak należy podchodzić do Rosji.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

No fajnie, tylko powiedz, czego potrzeba, żeby ludzie zagłosowali na liberałów. Nędza i j.banie w tyłek nie wystarcza, to czego potrzeba???? Puczu nie zrobisz z tą postkomunistyczną pseudo-armią.

Dixi pisze...

Podpisałem się, a wyszło Anonim :):):)
Już od czasów Dzielskiego liberałowie byli zwolennikami "realpolitik" z Moskwą.

Kirker pisze...

Dixi,

już kiedyś napisałem, że rozwiązania wolnorynkowe nie są się w stanie utrzymać w warunkach demokratycznych. Rozwój zdarzeń w demokracji wymusza ewolucję w kierunku socjalizmu na zasadzie domina. Tłumaczyłem to już niejednokrotnie.

Pucz to obecnie ciężko wykonalny. Armia w stanie rozkładu i likwidacji, w dodatku zepsuta przez okres komuny, bez żadnego etosu.

Dzielski też uważał, że należy się dogadać z komunistami. Na szczęście nie dożył PRL bis, znanego jako III RP, bo zobaczyłby jak to się skończyło.

Dixi pisze...

I tu się różnimy, Kirkerze!
Demokracja i rynek całkiem dobrze do siebie pasują, a nawet z siebie wynikają i się potrzebują.. Prawdziwa demokracja i prawdziwy rynek. Niestety nigdzie ustrój liberalny nie występuje w stanie czystym (co upodabnia go do.... komunizmu, ale ja wiem, co lepsze:):):). Oligarchia to śmierć wolnego rynku, ale dyktatura także. Oczywiście dyktatura komunistyczna jest o niebo gorsza, ale zagwarantuj mi, że dyktatura "rynkowa" nie wytworzy własnych kamaryl dworskich i oligarchii. Historia magistra vitae :):):)

Anonimowy pisze...

Cóż, myślę, że Dixi ma rację w stosunku co do tego antykomunistycznego socjalizmu. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, to jednak może istnieć i wspomniany Piłsudski jest dobrym przykładem. Przecież rozłam w pierwotnej PPS był spowodowany stosunkiem do komunizmu właśnie. Internacjonaliści skupili się w PPS Lewica, a soc-antykomuniści w PPS FR. Jest to możliwe, bo to socjalizm zawiera się w komunizmie, a nie komunizm w socjalizmie.
Co nie zmienia faktu, że Twoja ocena postawy pisowców jest trafna: wydaje im się, że socjalizm będzie działał jeśli na wysokich stołkach zasiadać będą nie post-PZPRowcy, ale pisowcy "prawdziwie miłujący Ojczyznę i tradycję romantyczno-piłsudczykowską". Oczywiście jest to wiara naiwna, ślepa i głupia (bo niby w jaki sposób subiektywne odczucie w stosunku do metafizycznych wartości miałoby oddziaływać na gospodarkę).

Nie zgadzam się z tym socjalizmem LPR. Jak dotąd LPR okazała się partią najbardziej sprzyjającą biznesowi. Choć mieli swoje głupie pomysły, które wywołały dużo szumu, to jednak jeśli miałbym wybierać pomiędzy SLD, PiS, PO, SO, PSL, LPR to wybrałbym tą ostatnią.

Całkowicie też się zgadzam z Twoją opinią (i przy okazji J. Bainville'a z Akcji Francuskiej, on uważał tak samo), że wolny rynek w republice się nie utrzyma. Dixi, można prosić o uzasadnienie tego, że demokracja wynika z wolnego rynku i vice versa, oraz że oba potrzebują siebie nawzajem?

Kirker pisze...

Dixi,

demokracja i rynek do siebie nie pasują. W tej pierwszej zawsze wygrają socjaliści, bo zmydlą oczy głupim masom. To jest historycznie potwierdzone, że od kiedy nastała demokracja, od tego momentu mamy nieustającą ekspansję państwa. Socjaliści robiący ludziom kisiel z mózgu to jedno, do tego w demokracji wszystko staje się kwestią polityczną, więc tym bardziej dojdzie do ekspansji państwa.

Jeżeli chodzi o socjalizm, to w systemie autorytarnym jest to tylko prawdopodobieństw. W demokracji to pewniak. Wolę wybrać to pierwsze niż to drugie.

pozdrawiam

Kirker pisze...

Contrrev:

może przesadziłem z oceną obozu piłsudczykowskiego, jednak moim zdaniem socjalizm ma tendencję do pogłębiania się. Co powoduje, że socjaliście ciężko jest być antykomunistą.

Zgadzamy się, co do PiS-owców.

Z LPR to jest taki problem, bo oni sami nie wiedzą, czego chcą w dziedzinie gospodarki. Raz przechylają się w stronę niemalże autarkii, a drugi raz uderzają w tony wolnorynkowe.

Też czekam na odpowiedź Dixi.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Daj mi przykład jakiejś dyktatury, a choćby państwa autorytarnego, które nie byłoby centralistyczne i nie ściągało podatków (na utrzymanie dworu, tajnej policji itd.), najczęściej rosnących z roku na rok. Łatwiej będzie dyskutować, jak oprzemy się o konkrety. Mnie nic takiego do głowy nie przychodzi. Nie, żebym się zachwycał demokracją (która też wynaturza się szybko i mocno)...:):):) Dyktatura jest przeciwieństwem i wrogiem liberalizmu (podobnie jak "dyktatura proletariatu).
Owszem, Franco, Pinochet.... Ale oni ustąpili i oddali władzę... obywatelom (czyli demokracji).

Dixi pisze...

Daj mi przykład jakiejś dyktatury, a choćby państwa autorytarnego, które nie byłoby centralistyczne i nie ściągało podatków (na utrzymanie dworu, tajnej policji itd.), najczęściej rosnących z roku na rok. Łatwiej będzie dyskutować, jak oprzemy się o konkrety. Mnie nic takiego do głowy nie przychodzi. Nie, żebym się zachwycał demokracją (która też wynaturza się szybko i mocno)...:):):) Dyktatura jest przeciwieństwem i wrogiem liberalizmu (podobnie jak "dyktatura proletariatu).
Owszem, Franco, Pinochet.... Ale oni ustąpili i oddali władzę... obywatelom (czyli demokracji).

Kirker pisze...

Dixi,

a jak wyglądało państwo przedrewolucyjne? A organiczne państwo w średniowieczu to, co było?

Poza tym podatki kiedyś to było jakieś 10%, teraz masz 83%. I demokratycznie wybieranych tępaków.

Poza tym przeczytaj sobie Demokracja. Bóg, który zawiódł Hansa Hermana Hoppego. Autor jest libertarianinem, a krytykuje demokrację. A dlaczego? Bo prowadzi do socjalizmu, a ten ostatni do totalitaryzmu. I jak demokracja ma nie prowadzić do centralizmu?

Aha, a teraz w tej demokracji żyjemy chyba w najbardziej totalitarnej epoce w dziejach ludzkości.

Poza tym w Europie nie da się tak naprawdę rządzić w inny niż autorytarny sposób. Za mało przestrzeni. Demokracja to jest tylko dlatego, bo stoi amerykańska armia. Uwaga o autorytaryzmie szczególnie odnosi się do miejsca między faszystowską dyscypliną (Niemcy) i czerwonką (Rosja).

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Dla sukcesu władzy absolutnej niezbędny jest dobry w władca, a tego nie gwarantują ani geny, ani szkolenie następców od dziecka. Wcześniej czy później trafi się wariat, albo nieudacznik. Wybieranie władcy tez było już testowane i także prowadziło do sukcesów, albo katastrof. Nigdy nie da się opanować wszystkich czynników, więc na ogół działa mechanizm wahadła :(:(:(

Dixi pisze...

Znów wyszedłem na Anonima :(:(:(
Contrrev domaga się, żebym uzasadnił związki rynku z demokracją i odwrotnie. Nie mam teraz czasu się doktoryzować, mogę tylko rzucić kilka myśli. Rynek powstaje i działa, kiedy samodzielne, niezależne i równorzędne podmioty dobrowolnie wymieniają się dobrami i świadczeniami, ceny więc regulują się same. Jest to układ jak najbardziej demokratyczny. Pojawia się jednak problem, jak chronić ten układ przez złodziejami i rabusiami. Wtedy zainteresowani albo muszą bronić się sami,albo złożyć się na ochronę i wyznaczyć osobę za to odpowiedzialną ( co wydaje się i tańsze i skuteczniejsze, a także racjonalne, bo działa specjalizacja i kowal umie robić miecze, ale nie robić mieczem:):):))), czyli opodatkować. I tu zaczynają się schody, bo w wyniku tego powstaje z czasem hierarchia i biurokracja, która ma tendencje do rozwijania się bez ograniczeń, albo ktoś posiadający siłę przejmuje władzę, albo obydwa na raz, bo każda władza z czasem obrasta w biurokrację, bogaci się, garnąć do siebie i zaczyna dominować na różnych płaszczyznach, a także ingerować i "regulować" wedle własnego widzimisię.

Kirker pisze...

Dixi,

tylko że w demokratycznej władzy tak.

Po pierwsze ludzie muszą głosować. Co zatem się robi? A trzeba ich do państwowej szkoły posłać, nauczyć czytać i pisać. I nic dziwnego, że po rewolucji francuskiej wprowadzono przymus szkolny.

Po drugie pojawią się demagodzy, którzy powiedzą, że robotnicy ciężko pracują w hutach, kopalniach, fabrykach, że należy uregulować stosunki pracy. To jedno. Wymyślą oni również wprowadzenie państwowych ubezpieczeń, bo jak to może być, żeby ktoś umarł na ulicy z głodu i chorób. Powiedzą jeszcze, że bogatym trzeba dokopać, więc wprowadzony zostanie podatek dochodowy o progresywnej skali. A na zakończenie, że pewni mają za dużo np. arystokracja, Kościół, to im trzeba zabrać. Później, że fabrykant może działać na szkodę społeczeństwa, to go znacjonalizować.

I tak wygląda Dixi demokracja. Proponuję stracić złudzenia, co do tego systemu. Jakoś to w ciągu ostatnich dwóch demokratycznych stuleciu państwo rozrosło się do obecnych rozmiarów i stało się najbardziej totalitarne w swojej historii rozpoczętej gdzieś w neolicie.

Głupich jest więcej niż mądrych. Jak można uważać, że ci głupcy wybiorą normalnie działający rząd? Czy dziecko z zespołem Downa policzy ci moment bezwładności z całki potrójnej? Ci ludzie nawet nie wiedzą, jak działa państwo, równie dobrze demokratycznie mogliby głosować nad montażem elementów do budowy wahadłowca. Podobna skala. To absurd, jedno z największych oszustw współczesnej epoki. Służy tylko wszelkiej maści hochsztaplerom i demagogom.

Poza tym, czy jak się dzieli pieniądze w rodzinie, to czy małoletnie dzieci też o tym decydują? Czy jak awaria na statku, to głosuje się demokratycznie, czy jednak to kapitan mówi, co się robi. Już na tej podstawie można stwierdzić, że demokracja jest systemem niedorzecznym i absurdalnym.

Wariatów i nieudaczników mamy bez przerwy w demokracji. Wystarczy spojrzeć na naszą scenę polityczną. Chyba wszyscy wiedzą o kogo tu chodzi.

pozdrawiam

Dixi pisze...

Nie mam złudzeń co do demokracji. Czasem działała dobrze, a państwa demokratyczne kwitły, czasem nie. Ateńska demokracja stosowała "sąd skorupkowy" wobec najlepszych obywateli (zwycięzców wojen obronnych i prawodawców), bo... "za wysoko wyrośli". Rzymska demokracja zastąpiła monarchię, a potem uległa cesarstwu, które się rozłożyło i zostało rozniesione w strzępy przez barbarzyńców. Polaka demokracja szlachecka (zjawisko niepowtarzalne w dziejach świata od czasów Imperium Rzymskiego) kwitło,ale też z czasem zdegenerowała się i została zamordowana przez trzy "oświecone absolutyzmy", w danej chwili skuteczniejsze. Z tych "trzech czarnych orłów" Austria stała się bezbronnym kraikiem podłych biurokratów, Rosja zaś i Niemcy przeszły rewolucję, po czym stały się pseudosocjalistycznymi dyktaturami.... PO jakimś czasie znów - neokolonialnymi "demokracjami", w istocie agresywnymi imperializmami (przy czym Rosja nie stara się, albo nie potrafi nawet udawać demokracji) Wahadło raz w tą, raz w tą.... To pesymistyczna wizja, ale wynika z zastosowania szerszej perspektywy.

Kirker pisze...

Dixi,

państwa demokratyczne degenerowały. Ateny zostały w końcu pobite przez Macedonię pod Cheroneją. Polska szlachecka została zjedzona przez Prusy, Austrię i Rosję. Epizody demokratyczne były krótkie w całej historii. Tak naprawdę nie da się w ten sposób rządzić na dłuższą metę, bo albo dojdzie do takiej degeneracji, że ktoś będzie musiał posprzątać bajzel, albo przyjdzie ktoś z zewnątrz.

Jeżeli chcesz związek demokracji z socjalizmem, to już Marks zauważył, "żeby zbudować socjalizm wystarczy wprowadzić demokrację". Jak widać, doskonale rozumiał pewne procesy.

pozdrawiam

Dixi pisze...

Przecież napisałem, że następowała degeneracja. A p państwach totalitarnych nie????
Nie będę bronił demokracji zbyt żarliwie, bo sam czuję jej smrody. Napisałem, że postrzegam historie jako proces, powiedzmy, sinusoidalny, ale ciągle krwawy.

Aleksandra pisze...

Pyszna ta dyskusja ,ale co ja z moją niewiedzą na temat wyciągania momentu bezwładności z całki potrójnej mogę wykrztusić ? :)
Chyba tylko , że systemy polityczne to nie twory gotowe lecz podlegające ewolucji ,z prawem doboru naturalnego . Przetrwają najlepiej organizujące społeczeństwa a zapewne hybrydyzacja doprowadzi do kolejnego miksu .
Kirkerze , myślę że im bardziej złożone są zbiorowości , tym trudniej o jakąś autorytarną formułę jego zarządzania .
Dixi , wymyśl kurczę :)nierewolucyjne sposoby podążania do wolnego rynku w demokracji , co?
Pozdrawiam Panów z nadzieję na ciąg dalszy argumentacji : " O wyższości ..... nad ..... ." :)))

Kirker pisze...

Dixi,

a czy nie jest lewicowym wymysłem, że państwo demokratyczne to od razu nietotalitarne? Obecnie żyjemy w najbardziej totalistycznej epoce w historii. Patrz, jakoś w dawnych czasach nikt ludzi nie ubezpieczał, nie posyłał do szkoły, nie budował państwowych fabryk, nie było państwowej służby zdrowia, pieniądz to był pieniądz, a nie papierowy świstek, który może zostać wygenerowany w dowolnej ilości przez bank centralny. Ludzi nikt jak krowy nie znaczył, a niedługo nas w demokratycznych, lewicowych rządach zachipują.

Demokracja jest absurdem. To tłumaczyłem wyżej, bo normalny człowiek nie wie, jak działa państwo. Przykro mi, nie można pozwolić, żeby taka osoba decydowała, kto będzie rządzić. To skrajnie nieodpowiedzialne. Skutki tego obserwujemy zresztą w naszym kraju: jedne lemingi skaczą do gardła drugim, a tak naprawdę tkwią w tym samym lewicowym paradygmacie. W demokracji wszystko staje się kwestią polityczną. Jakoś przez kilka tysięcy lat posyłanie dzieci do szkoły nie było taką. W ciągu ostatnich dwóch stuleci się stało za demokracji.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

"Patrz, jakoś w dawnych czasach nikt ludzi nie ubezpieczał, nie posyłał do szkoły, nie budował państwowych fabryk, nie było państwowej służby zdrowia, pieniądz to był pieniądz, a nie papierowy świstek, który może zostać wygenerowany w dowolnej ilości przez bank centralny. Ludzi nikt jak krowy nie znaczył, a niedługo nas w demokratycznych, lewicowych rządach zachipują."
W takim Egipcie faraonów nie posyłano do szkół, ale posyłano do budowy piramid. W Średniowieczu monety cudownie się rozmnażały poprzez obrzynanie kantów i przetapianie tychże skrawków z podlejszymi metalami na nowe monety. W Sparcie czy u Inków ludzi jak najbardziej hodowano niczym psy, konie czy krowy, a Platon chciał hodować tak ludzi w całej Helladzie. Na amerykańskim południu hodowano niewolników, a w Polsce jeszcze Nikodem Dyzma chciał ulepszyć rasę miejscowych chłopów.

Anonimowy pisze...

Kirkerze...
Po krótkiej lekturze twojego blogu wiem, że jesteś jeszcze osobą młodą.
To żaden zarzut - problem w tym, że lata 90-te spędziłeś w wózku dziecięcym i - jeśli nie studiowałeś historii najnowszej Polski - możesz postrzegać obecną Polskę przez pryzmat człowieka zachodu ( tak, tak ). O co mi chodzi ? Ano o to, iż takiego dziwacznego przepoczwarzenia komunistów w biznesmenów a esbeków w dyrektorów mediów nigdzie indziej nie było ( vide NRD, Czechy ). Gdzieś zarzuciłeś "pisowcom", iż są o tyle antykomunistami, o ile chodzi o "koryto". Młody jesteś. Gdyby chodziło tylko o koryto Kaczyński spokojnie mógł dołączyć w latach 90-tych do "różowego", salonowego towarzystwa.
Ps Swoją drogą Korwin-Mikke wolał "Kaczkę" od "Gajowego". Nie daje do myślenia ?

Dixi pisze...

Znów coś się popier.... z logowaniem...
Anonimowy (mógłbyś się wysilić, bo nie wiadomo do kogo się odwoływać) ma rację. Różne rzeczy można powiedzieć o Kaczce, ale nie to, że jest pazerny na stanowiska, a tym bardziej - pieniądze. Od dawna pisze, że PiS, walcząc z oligarchią, agentami, układami i łapownictwem w sumie wspiera wolny rynek. Od d.py strony, ale jednak.
Umiejętnie udajesz, Kirker, że nie dostrzegasz tragicznych skutków rządów chorej dyktatury. Hitleryzm i stalinizm, mimo pozorów demokracji i socjalistycznej (kiedy było trzeba) frazeologii, tworzyły system autorytarny (i oligarchiczny zarazem). PRL była czystą oligarchia, a "III RP" nie jest niczym innym, tylko byli "komuniści" (na ogół Służby) nazywają sami siebie "biznesmenami", a szmaciarze, cześć "styropianu", albo tylko oszuści, udający "postsolidarność" (a są wśród nich agenci i TW) jak PO, cisną się do żłoba po resztki. Demokracja wynaturza się, bo już powstaje (pożal się Boże!) arystokracja.
Niemniej uważam, że nawet chora demokracja jest mniej dolegliwa dla obywateli, niż chora dyktatura.

Andrzej.A pisze...

Pisałem o tym niedawno, ale patrząc na to samo z innej perspektywy - patrz mój wpis na blogu pod tytułem "Jarosław Kaczyński ostatnia nadzieja czerwonych". JK jest po prostu legalistą i tyle.

Anonimowy pisze...

Dixi napisał był:
Umiejętnie udajesz, Kirker, że nie dostrzegasz tragicznych skutków rządów chorej dyktatury.

via Blog Kirkera: Kapuściany antykomunizm.


IMHO Kirker zwyczajnie nie dostrzega bez żadnego udawania ;)