niedziela, 14 marca 2010

Zakon Najświętszego Kaczora

21 października 2007 roku. Wybory wygrywa (nie)miłościwie rządząca do tej pory Parada Oszustów. Pada kilka mocnych określeń. Przywódca Populizmu i Socjalizmu, Jarosław Kaczyński, miał stwierdzić, iż zwolennicy PO oglądają sobie pornografię i popijają piwo przy tej okazji. Niedługo później ukuto pojęcie leminga. Miało ono oznaczać osobę całkowicie niesamodzielną intelektualnie, wierzącą we wszystko, co powiedzą w mediach oraz "właściwie głosującą" (czyli na PO). Statystyczny leming urodził się również w PRL bis. Jak ślepa kura trafia czasem na ziarno, tak orędownicy PiS odkryli pewien fenomen z psychologii społecznej. Lemingi to bowiem dużo szersza kategoria.

Wiadomo, że lemingi popierające PO uważają obecny rząd za najlepszy od czasów Mieszka I. Wierzą, że poprzednia ekipa robiła bajzel w polityce międzynarodowej. Również uważają, że dążyła ona do zbudowania państwa totalitarnego na wzór Trzeciej Rzeszy. Ględzą o zaścianku. Ciekawym niezwykle przypadkiem jest niszczenie ludzi mające polegać na wyciąganiu faktów będących w sprzeczności z hagiograficznym wizerunkiem tych "autorytetów". Tak jakby "niszczeniem Kserksesa" nazywać wspominanie o tym, iż nakazał ubiczować morskie fale po tym, jak nie mógł przedostać się do Grecji drogą morską. Rozumują oni na zasadzie dychotomii. PO to dla nich dobro, a PiS - zło. Popadają również w paranoję, no i bez przerwy atakują tą ostatnią partię. Nie zauważają, że Populizm i Socjalizm sam bezustannie depcze grabie, podcina sobie gałąź na której siedzi, nie stanowi zatem realnego zagrożenia. Ważniejsze... już od dwóch lat nie ma go u władzy!

Wyżej napisałem, że lemingi stanowią szerszą kategorię. Zarzucano orędownikom Parady Oszustów intelektualną niezborność. A przecież lemingi a rebours popierają PiS. Jestem skłonny twierdzić, że istnieje wręcz fatalnie zauroczony Zakon Najświętszego Kaczora. Skłonny on jest pójść za PiS w ogień, cokolwiek ta partia nie uczyniłaby. Dokonajmy zatem analizy lemingów z odwrotnie zamienionymi zwrotami pewnych wektorów.

Za największych swoich wrogów uważają oni komunistów. Bardzo mocno afiszują się swoim antykomunizmem. Czy jest on jednak taki szczery i prawdziwy? Wiedząc, jaki system ekonomiczny oni popierają, można dostać poznawczego dysonansu. Mianowicie stają w obronie siermiężnego socjalizmu. Bronią państwowej własności tzw. strategicznych gałęzi gospodarki. Wylewają hektolitry łez, gdy jakaś gałąź gospodarki ma ulec prywatyzacji lub nawet gdy się tylko o tym trochę głośniej mówi. Tak samo było w przypadku szpitali. Pamiętajmy, tylko one miały zostać sprywatyzowane. Mamy jakoś prywatne przychodnie i nikt nie płacze z tego powodu. Nikt nie mówił o totalnej prywatyzacji służby zdrowia poza UPR. Powstała swego czasu reklamówka PiS. Jakie było hasło naczelne: prywatyzacja służby zdrowia! Zaraz orędownicy PiS rzucili się i zaczęli pisać o ludziach umierających bez ubezpieczenia, o krwiożerczym liberalizmie PO, no i powiedzmy sobie wprost, darwinizmie społecznym. Zawsze mnie ciekawiło, jak można być antykomunistą i jednocześnie popierając socjalizm. Przecież ustrój socjalistyczny w końcu doprowadzi na zasadzie domina do totalitaryzmu. Można tutaj dojść do wniosku, że całe zło socjalizmu nie pochodzi z rozrostu państwa do gargantuicznych rozmiarów, ale z tego kto rządzi. Jak postawimy na czele tej machiny Ostatnich Sprawiedliwych, to będzie bardzo dobrze. Dodam, że tak samo rozumują obecnie lewacy. Oni uważają, że komunizm doprowadził do rozlewu krwi, ponieważ źli ludzie stanęli na jego czele. Żeby było śmieszniej, identycznie myślą te wszystkie Toyahy. (To określenie Kashmira, które świetnie definiuje lemingi PiS).

Tak samo jest z centralizmem. Oni uważają, że powinno być z trzydzieści centralnych ministerstw. PiS utworzył dwa dodatkowe. Taki tok myślenia można zaobserwować u jego zwolenników. Ich zdaniem Ministerstw Dziwnych Kroków dalej mamy za mało. Są bardzo niechętni samorządności. No i jak to ma się do antykomunizmu? Przecież właśnie komuniści chcieli wszystko scentralizować. Tak więc mamy kolejny dowód, że antykomunizm PiS jest malowany, a nie prawdziwy. Zło systemu socjalistycznego dla nich to tylko kwestia jego internacjonalizmu czy niedobrych jednostek u sterów. Ogranicza się tylko do wymachiwania palcem na postkomunistów, a dlaczego do tego, to niżej.

Dlaczego PiS tak niechętny postkomunistom zawarł z nimi sojusz? Więcej, lemingi popierające tą partię uznały, że niedoszły przywódca IV RP nie może się mylić, więc to dobre rozwiązanie. Wychodzi również przy tej okazji, że światopoglądowy konserwatyzm, którym się tak dumnie obnoszą, to byt abstrakcyjny. Oni bowiem gotowi są zaprzedać duszę diabłu, żeby tylko nie rządził ten wstrętny Tusk i jego kamaryla, ci krwiożerczy liberałowie! Ciekaw jestem, jak łatwo przyjdzie im wyprzeć się wszystkich konserwatywnych postulatów - stawiam na to, że trudności będą jak przy splunięciu. Dla porównania lemingi PO jakoś nadal twierdzą, że ich ukochana partia to wolnorynkowcy, mimo że wprowadzane są nowe podatki i następuje rozrost kasty biurokratycznej. Na tej samej zasadzie lemingi PiS będą uważać się bezpodstawnie za największych konserwatystów i ciało doskonale czarne na prawicy, mimo poparcia udzielanego postkomunistom.

A dlaczego tak się dzieje? Konserwatyzm to uznanie roli tradycji, religii i własności prywatnej. Lemingi PiS są skłonni jeszcze poprzeć pierwsze dwie, ponieważ ich partia wykorzystuje je instrumentalnie. Jednak gdy zostaną one odrzucone, to lemingi pójdą za PiS. A własność prywatna nie jest dla nich żadną wartością. Oni są skłonni poprzeć system, w którym wszystko będzie państwowe. Ale w swoim mniemaniu będą "najbardziej prawicowymi prawicowcami". Co więcej, będą mieli czelność pouczać prawdziwą prawicę oraz pluć na nią jadem. Wyciągnięte zostaną argumenty o marnowaniu głosów czy o kanapach. Oczywiście, pojawią się też przy tej okazji "agenci" oraz zacznie się ich tropienie.

Dziwię się również, że lemingi PiS nie mają pewnego dysonansu poznawczego. Jak to jest, że najpierw traktat lizboński był przezeń atakowany, a po podpisaniu padło stwierdzenie, że tak trzeba było? Przecież to jest nie bywałe. To tak jakby w 1920 roku podpisać rozejm z Kamieniewem i powiedzieć, że to dla ratowania niepodległości! Dodam, że argument "tak trzeba było" ostatnio pada również przy okazji aliansu z SLD. Ciekaw jestem, ilekroć go jeszcze usłyszymy przy okazji tego sojuszu socjalizmu (niby-)niepodległościowego z socjalizmem internacjonalistycznym.

No i jak tutaj nie mówić o Zakonie Najświętszego Kaczora?

Najbardziej śmieszne jest wzajemne wskazywanie niezborności intelektualnej u poszczególnych klas lemingów. W rzeczywistości zarówno lemingi nominotypowe (oznaczone jako pierwsze, czyli PO) jak i te a rebours są siebie warte. Powiem więcej, te dwie kasty nie mogą żyć bez siebie, ponieważ wzajemnie uważają siebie za zagrożenie, a to dodatkowo potęguje rewolucyjny zapał. To ten sam stan umysłowości.

17 komentarzy:

referent Bulzacki pisze...

Dobry tekst. W tym całym bipolarnym amoku niestety giną sprawy, które są istotne.

referent

Kirker pisze...

Referencie,

no bo tak to wygląda. Wszystko, co robi PO sprowadza się do krytyki PiS, który de facto realnego zagrożenia nie sprawia. Więcej, to śmiech, że takim nieudacznikom potykającym się o własne nogi dorabia się gębę takich strasznych. Z kolei większa część tego, co robił PiS, to ataki na rzekomy "krwiożerczy liberalizm" wcześniejszych rządów i przeciwstawianie mu Polski solidarnej (dziwne, że nie wprost socjalistycznej, ale słowo "socjalizm" źle się kojarzy). Za tym idą ludzie, których stosunek do jednej z tych partii oraz jej przywódcy jest hagiograficzny.

No i nic się w efekcie nie robi, bo rządy stanowią przedłużenie kampanii wyborczej.

pozdrawiam

Andrzej pisze...

Krasnodębski napisał w Rzepie jakieś 2 tygodnie temu, że gdyby PiS postanowił się rozwiązać natychmiast zginęłaby też Platforma.
To tak jak z chorobą z chorobą nowotworową. Wycieńczony przez raka organizm w końcu umiera, ale umiera też sam rak...

Kirker pisze...

Andrzeju,

już dawno doszedłem do wniosku, że gdyby PiS został zdeptany, to zabrał by ze sobą do grobu również PO. Z drugiej strony PiS też opiera się no totalnej negacji, więc potrzebuje przeciwnika. Upadek którejś z tych partii powoduje zawalenie się całego mainstreamu politycznego.

Oni są od siebie wzajemnie uzależnieni.

pozdrawiam

Struś Pędziwiatr pisze...

Tezy warte rozpropagowania - tylko lemingi są zbyt głupie :)
A określenie ZNK nalezy do tak soczystych, że nie wolno pozwolić mu zginąć.
Chyba najlepsze zestawienie słów od czasów wynalezienia "Politycznie Poprawnie Walnięty"

Kirker pisze...

Strusp,

w zasadzie Zakon Najświętszego Kaczora wynalazłem, pisząc jeden komentarz na NP.PL. Użyłem tego określenia po raz pierwszy, gdy zobaczyłem, że tekst, mimo iż dobrze napisany, otrzymał ocenę 1 na 10. Chodziło tam o państwowy przemysł rozrywkowy znany jako "publiczne media". W komentarzu napisałem, że Zakon Najświętszego Kaczora zachowuje czujność.

"Najświętszy" to się wziął od hagiograficznego stosunku części elektoratu do przywódcy. Kiedyś napisałem tekst Fatalne zauroczenie, to uznałem, że to jednostronna miłość. Ciągle bowiem PiS pokazuje im miejsce, w którym kończą się plecy. Teraz wychodzi na to, że trzeba to analizować w zjawiskach quasi-religijnych. Mamy do czynienia z jakimś kultem cargo.

pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Wygląda więc na to, że jakiś maleńki przewrocik pałacowy już by Cię usatysfakcjonował, hę? Chodzi Ci raczej o wymianę personelu niż o wartości prawicowe?

Kirker pisze...

Obczyzna,

chłopie, jak nie potrafisz przeczytać dwóch zdań ze zrozumieniem, to przynajmniej nie rób z siebie błazna.

pozdrawiam

Struś Pędziwiatr pisze...

Kirker, gorąco polecam moje streszczenie z Ardreya na Tygrysim Forum Młodych Spenglerystów. Może nie na temat tego wpisu - ale dopiero to jest amunicja!

Kirker pisze...

Strusiu,

będę musiał się tam wybrać. Owszem, czasem czytam, ale raczej nie wdaję się w dyskusje.

pozdrawiam

triarius pisze...

Jeśli mogę wyrazić swoją subiektywną opinię, to ostatnio gonisz w piętkę.

Stworzyłeś sobie słomianego chochoła i okładasz go kijem, wrzeszcząc "A masz, a masz, wredny PiS'ie!"

Tłumaczyłem Ci dawno i wielokrotnie, że żadni "czciciele Kaczora" (swoją drogą niezbyt to eleganckie i mało prawicowe z tymi Kaczorami) po prostu nie istnieją.

Ja sam nakładłbym, gdybym miał taką okazję (a nie mam, fakt) po ryjach tym, którzy przed wyborami czynią zamęt, pieprzą głupoty o "Kaczorach" i reklamują różne lewackie sekty i ruskie agentury.

Czy to mnie czyni "czcicielem Kaczora"? Wątpię, bo żadnego kultu w tym nie ma, nie czczę nawet Spenglera, a PiS traktuję po prostu jak niezbędne narzędzie, dla którego nie ma alternatywy.

Sam chcesz czyścić szamba, czy cieszysz się, że ktoś to jednak robi? Umiesz to lepiej? No to, daruj, ale nawijasz jak poplątany.

Tym bardziej, jak się w takim kontekście pojawiają rytualne "socjalizmy" i "wolne rynki". Już Ci nawet Nicpoń wygarnął, że teraz chodzi o poważne sprawy, a sytuacja jest nagląca, nie zaś o utopijne brednie i mętne, nigdy nie zrealizowane, ideologie.

Pzdrwm

Kirker pisze...

Tygrysie,

Stworzyłeś sobie słomianego chochoła i okładasz go kijem, wrzeszcząc "A masz, a masz, wredny PiS'ie!"

Nie musiałem tworzyć chochoła. Po prostu swego czasu myślałem, mea culpa, że to ugrupowanie chce zrobić coś dobrego dla Polski. Nie nawoływałem do jego ostrej krytyki, krzyczenia, że należy coś takiego zniszczyć. A teraz to doszedłem do wniosku, że to zwykły element bandy czworga. Zarówno szereg głosowań w Sejmie, podpisanie traktatu lizbońskiego o tym świadczą. A jeszcze jakieś ugody z SLD... to przepraszam bardzo!

Poza tym wszyscy nawołują go głosowania na PiS. A przecież on nic z prawicą wspólnego nie ma. To zwykła partia lewicy. I my, jako ludzie prawicy, mamy dążyć do tego, żeby pełnię władzy miała lewica!

Tłumaczyłem Ci dawno i wielokrotnie, że żadni "czciciele Kaczora" (swoją drogą niezbyt to eleganckie i mało prawicowe z tymi Kaczorami) po prostu nie istnieją.

Ależ istnieją, mości Tygrysie! Weź sobie takiego Toyaha na przykład. To modelowy przykład kaczysty, który mieni się na dodatek konserwatystą. A popiera wszystko, co również Kaczyńscy poprą. Poczytaj sobie dyskusje, to zobaczysz, że Zakon Najświętszego Kaczora istnieje. Oni nawet przełknęli koalicję z SLD, na zasadzie "bo tak trzeba".

A co do *tego z tymi Kaczorami*. Właśnie jestem skłonny posądzić lemingi tychże o pewien kult cargo. Znaleźli sobie bożka w postaci "geniuszy" z Żoliborza.

Rozumiem, że można popierać PiS z braku laku, mając prawicowe poglądy, choć nie rozumiem takich motywacji. Przecież PiS, to Populizm i Socjalizm, a zatem wszystkie demony obyczajowego permisywizmu, centralizmu, etatyzmu, paneuropeizmu, demokratyzmu, które do prawicy mają się jak pięść do jeża.

Ja sam nakładłbym, gdybym miał taką okazję (a nie mam, fakt) po ryjach tym, którzy przed wyborami czynią zamęt, pieprzą głupoty o "Kaczorach" i reklamują różne lewackie sekty i ruskie agentury.

Co to jest według Ciebie *lewacki*, bo wiem, że stosujesz odmienną definicję tego słowa.

A głupoty o Kaczorach? Nie wiem, czy sobie wyobrażasz, ale jest mi bardzo smutno z powodu braku dużej siły politycznej broniącej interesu Polski na arenie międzynarodowej. Naprawdę nie czerpię jakiejś ekstatycznej przyjemności z obrzucania ich błotem. Staram się obiektywnie oceniać zastaną rzeczywistość.

(...)a PiS traktuję po prostu jak niezbędne narzędzie, dla którego nie ma alternatywy.

Sam chcesz czyścić szamba, czy cieszysz się, że ktoś to jednak robi? Umiesz to lepiej? No to, daruj, ale nawijasz jak poplątany.


PiS jako takie narzędzie?! Przepraszam bardzo, sami uziemili swoją ustawę dekomunizacyjną. Tak samo z karą śmierci było - wtedy wyszli z sali obrad. Jak mogą popierać zatem oczyszczanie państwa, praworządność itd.?

Tym bardziej, jak się w takim kontekście pojawiają rytualne "socjalizmy" i "wolne rynki".

Ja nie jestem jakimś ostrym technokratą, ta uwaga nie do mnie.

Po prostu nie wiem, jak można jednocześnie deklarować polityczny antykomunizm, a do tego wyznawać system, który ewoluuje w stronę komunizmu.

pozdrawiam

Michał Gackowski pisze...

PiS i PO to partie siostrzane. Potrzebują siębie wzjemnie i w zasadzie niczym sie nie róznią. Mają media (PO wiecej wiec rządzi) i bawią się w przeciąganie "bagna". Które zawsze głosuje tak ajk im się powie.

Kirker pisze...

Panie Michale,

ale właśnie tak to wygląda. Zwolennicy PiS oczywiście się z tym nie zgodzą, ale zaprzeczą oczywistym faktom. Gdyby ich ukochana partia (bo to trzeba w kategoriach jakiejś jednostronnej miłości rozważać, ewentualnie kultu cargo) chciała oczyścić państwo, to nie robiłaby przedterminowych wyborów. A mieli prezydenta, premiera, telewizję, marszałka Sejmu... nikt po 1989 roku nie miał tyle władzy. No i co? Oddali pałeczkę PO. Przecież gdyby oni zniszczyli Paradę Oszustów, to musieliby zakasać rękawy. A o wiele wygodniejsze jest ględzenie o "krwiożerczych liberałach".

Analogicznie postępuje PO. Przedostatni dzień tej partii to byłby upadek PiS. To ostatnia rzecz, o którą im chodzi. Najważniejsze jest utrzymywanie status quo. Dlatego wymyśla się PiS od różnych dziwnych, wyolbrzymia się zagrożenie, mimo że Populizm i Socjalizm ciągle depcze grabie i potyka się o własne nogi. Paranoją jest obawianie się czegoś tak nieudolnego.

pozdrawiam

Michał Gackowski pisze...

Z tym kochaniem Pisu bym nie przesadzał. Wygląda to tak. Przykład zaobserwowany w Poznaniu na jednym z patriotycznch zebrań środowisk okołoradiomaryjowych. Wszyscy głosowali wczesniej na LPR ale Ojciec R powiedział ze LPR jest złe więc przestali choć zdecydowana większość z nich nie potrafi tego uzasadnić. Teraz głosują na PiS. Jednak PiS tez jest złe. Więc robimy drobny myk. Owo spotkanie dotyczyło traktatu lizbońskiego. Było juz po podpisaniu. Prelegent tłuamczył, że w zasadzie dupa zimna. Na co kilka osób nie wytrzymało i mówi ale poseł Kowal czy inny Kurski mówili wczoraj w radiu, że prezydent podpisał traktat po to by go teraz skierować do jakies tam trybunału. Prelegent stwierdził, ze to niemożliwe. Na co jedna pani pyta: czyli poseł kłamał? Prelegnt tak.
Trzeba było widziec twarze niektórych, w oczach malowało się tylko jedno: zdrada, inni nie dowierzali no bo przecież w radiu nie moga kłamac, ksiadz prowadzący by nie pozwolił.


Chodzi mi o to, ze wyborcy obydwu partii są strasznie naiwni, jak to w demokracji ale wszystko ma jednak swoje granice i moga w końcu przeciągnąc strune tak, ze ludziom spadną klapki z oczu. Tyle, że to raczej tez nie dobrego bo znając zyce ”edziemy wtedy mieli premiera Napieralskiego.

Kirker pisze...

Panie Michale,

elektorat danej partii nie jest jednolitą masą. Są osoby o poglądach stricte prawicowych głosujące na PiS, bo uważają, że oddanie głosu na "kanapę" to jego zmarnowanie. Wypada jeszcze zwrócić uwagę na Świętokrzyskie. Do 2005 roku przewagę tam miało SLD. Obecnie w tamtym regionie to PiS jest dominantem. Dlaczego? Chodzi tu o obietnice związane z socjalem.

Zakon Najświętszego Kaczora to grupa ludzi uważająca, że PiS jest najlepszy na świecie, a każdy kto twierdzi inaczej to umoczony za komuny, rosyjski agent wpływu, ekspozytura itd.

Elektorat radio-maryjny... to co Pan opisuje to jest pewien stadny instynkt.

W przypadku naiwności wyborców, to chyba obydwaj mówimy o jednym i tym samym zjawisku.

A Napieralski? Postkomuniści ulegli marginalizacji. Łasi na socjal głosują na PiS (przykład podałem wyżej), a bardziej permisywni obyczajowo na PO. W efekcie kończy się tak, że Napieralski ma ok. 10% poparcia.

pozdrawiam

Michał Gackowski pisze...

w zasadzie piszemy o tym samaym wiec koncze dyskusje w tym temacie:)